De-klaracje Beaty Patrycji Klary, czyli de-konstrukcja człowieka |
Prawdą jest, że obcując z poezją poszukuję takiej trampoliny stylistycznej, która zwróci mnie nieco ku górze. Nie chodzi mi o to, żebym po przeczytania kilkudziesięciu wierszy danego autora poczuł się lekko i przyjemnie, jak po miłej kolacji z przyjaciółmi na mieście, ani też stracił kontakt z rzeczywistością, jak po niekontrolowanym twórczym zjeździe, ale abym przeniósł się w nieco inny wymiar.
Jego miejsce, z racji moich kulturowych doświadczeń automatycznie (by nie powiedzieć somatycznie) znajduje się kilka centymetrów nad ziemią, w przypadku trafiającego do mojej podświadomości wiersza lub nawet wyżej i dalej, gdzieś w okolicach Alfa Centauri, gdzie potrafi mnie unieść (wywieść?) znakomita proza, film, czy muzyka.
Beata Patrycja Klary mówi zaś, że miejsce poezji (i jej czytelników) jest w macicy. W chromosomach, w kobietach i ich płodach oraz dzieciach, nie ważne czy - urodzonych (zdrowych i chorych), niedorodzonych, nienarodzonych i skamieniałych.
W wierszach zgromadzonych w tomie De-klaracje uderza dosadność sformułowań, które zarazem nie ocierają się o słowną pornografię ekshibicjonistycznych wynaturzeń, są bowiem osadzone w kontekście medycznym, a dzięki pretensjom do naukowego charakteru czytelnik ma wrażenie zwiedzania muzeum - odrealnionego i zarazem przerażającego, bo pełnego życia, gdzie dziwi i straszy zanurzone w słojach w formalinie panoptikum ludzkich dziwów: patrzcie uważnie, przyjrzyjcie się jeśli tylko macie czas. Tym żywym muzeum jesteśmy my.
A skoro stanowimy muzeum, jesteśmy czymś więcej, nie tylko genem lecz także memem, jak pisał Richard Dawkins, do czego nawiązuje autorka ''Szczekania głodnych psów'' w części trzeciej wiersza ''goshala, czyli dom opieki krów'', kiedy pisze: ''Rodzimy się w kuli/ ale macica nie daje światła./ To ludzie przynoszą blask/ i pieśń wieloryba.''
I tam właśnie gdzie kończy się gen a zaczyna mem, gdzie kończy się Klary a zaczynają De-klaracje, gdzie kończy się człowiek, a zaczyna de-humanizacja, w tym brzasku kontynuacji dzieła człowieka, która niesie ze sobą nadzieję, egzemplifikowaną wolą -''Kobieta potrzebuje sekundy, żeby pokochać'', mogę po przeczytaniu tego tomiku, zamiast bezowocnego unoszenia się w powietrzu, które czytelnikom poezji w XXI wieku już nie przystoi, zawisnąć jak płód w macicy, podczepiony pod kulturę (mem), zamknięty na zawsze - albo przynajmniej na generację, - w ciasnym, kiedy się nie zna pojęcia wolności, ciemnym, kiedy się nie zna pojęcia światła, schronieniu, dopóki będzie ludzkość w swojej głupocie trwała w pożogach, wojnach i ideologiach niosących nienawiść.
De-klaracje Biblioteka ''Toposu'', Sopot 2012 |