Mateusz Wabik
Poezja dla czytelnika
Trudno się dziwić temu, że książka Grzegorza Giedrysa „Wiersze dla dorastających dziewcząt z dobrych domów” spotkała się w Krakowie z niezrozumieniem i z obojętnym przyjęciem przez różne młode literackie środowiska - ani nie recenzuje jej „Studium”, ani „Ha!art”. Ech, wszystko w tutejszej młodej kulturze staje się przewidywalne, wiadomo czego kto oczekuje i na co zwróci uwagę, wiadomo, że popularność wierszy poety wśród czytelników nie jest dla redaktorów pism żadnym argumentem, a wiem z prywatnych rozmów, które odbyłem podczas pobytu na zeszłorocznym Bumie w Toruniu, że te wiersze mają spore wzięcie właśnie u miłośników poezji, czyżby brak posłowia, czy notki na ostatniej stronie któregoś z krytyków skazała tę poezję na pominięcie przez krakowskie getto już w momencie wydania. Towar nie opieczętowany, pisanie wbrew narysowanym kreskom i liniom systemu stworzonego przez Igora Stokfiszewskiego w „Europie” i „Tekstyliach”, w którym ważniejsze są połączenia elementów niż same elementy, skazuje na nieobecność dosyć ciekawego, choć na pewno nie do końca własnego głosu poetyckiego, ale przecież własny głos – o czym pisał w „Niepodległości głosu” Jacek Gutorow jest zawsze głosem wobec innych głosów, więc to nie jest żaden zarzut .
Głosy
Poprzez pisanie Giedrysa wyraźnie prześwitują dwa głosy, dwa zbliżone do siebie sposoby myślenia o poezji - Tadeusza Różewicza i Marcina Świetlickiego – myślenia o poezji jako sztuce pisania mającej być wyrazem subiektywnego nastawienia wobec innych, świata i kultury, gdzie słowa są przedłużeniem emocji. Także wpływ Różewicza można zauważyć w sposobie wersyfikacji, kiedy w niektórych wierszach Giedrys wykorzystuje efekt przyrastania zdań co daje w wyniku afektywną nierówną i nieco chaotyczną mowę jak np. w tekście „Wiersz o śmierci”, czy w „Exodos”. Ale mnie w tym momencie interesuje fragment innego wiesza - „Ars poetica”, gdyż poprzez jego pryzmat można spojrzeć na sztukę poetycką olsztyńskiego poety:
Piszę dlatego, żeby skupiać na sobie nienawiść.
Nienawiść wszystkich kobiet, które mnie kochają, a w których nie ma poezji.
Dlatego nigdy nie zostaną one kurwami metafizycznymi.
(ars poetica, s. 33)
Te wersy przy pierwszej lekturze mogą odrzucać, gdyż mogą wydawać się zbyt bezpośrednie, ale i też rodzić pytania - czym są, jakiego rodzaju są wyznaniem? I można odpowiedzieć tak: to wersy zakochanego ciała, nie mogącego znaleźć właściwego obiektu miłości, ale wcale to nie jest takie błahe jak się wydaje. Wiadomo, że Grzegorz Giedrys nie jest ani dresiarzem, ani kibicem piłkarskim –prowadzi pismo literackie, studiuje – poprzez tą odwagę w brutalnych wyznaniach musi przyświecać przecież pewne nastawienie wobec świata i jakieś tego uzasadnienie.
I wypada sięgnąć po pisma Emmanuela Levinasa, który w eseju dotyczącym Kirkegaarda zamieszczonym w „Imionach własnych” pisze tak: „ostry i agresywny ton w myśleniu, aż do tej pory charakteryzujący postępowanie najmniej sumienne i najbardziej realistyczne, miał odtąd usprawiedliwiać gwałty i terroryzm (...) Przemoc rodzi się u Kirkegaarda dokładnie w tym momencie, gdy egzystencja, przekraczając stadium estetyczne, nie może już ograniczać się do tego, co uznaje za stadium etyczne, i wkracza w stadium religijne – domenę wiary. A ta nie znajduje już usprawiedliwienia w zewnętrznym świecie; nawet wewnątrz oznacza łączność, a zarazem samotność stąd przemoc i cierpienie”. Tak też podmiot piszący staje się ogniskową skupiającą czyjąś nienawiść -tak czytamy w otwierającym wiersz wersie -nienawiść, zyskuje w tym fragmencie zabarwienie religijne – nienawiść jest odwrotnością miłości, przesłania sobą lej braku. Dlaczego religijne - nie ma przecież niczego wspólnego z kontemplacją modlitwy – spytałby asceta? Wewnętrzna łączność z innymi, o której pisał Levinas wydaje się, że ma właśnie takie zabarwienie.
Czekanie
Teraz ty czekasz na mnie
W tym ciemnym pokoju.
Ocierasz się o ściany,
Odwracasz od światła,
By śliną wykuć ten wiersz
W pleśni cienia.
(...)
w skupieniu szepczesz lekko moje imię,
wierząc, że to poprowadzi mój krok
i przywoła mnie do ciebie.
(..)
Czym jest ten wiersz? Jest wiedzą o jakimś ty, o którym wie mówiący w tym wierszu, jakimś ty, które odczuwa stan nieobecności tego kogoś kto mówi. Podmiot tego wiersza wierzy w to, że ukochana szepcze „w skupieniu”, w samotności jego imię. I tylko wiara poprzez wewnętrzną łączność z drugim pozwala przełamać lęk rozdzielenia. Piękny wiersz - jeden z najlepszych erotyków jakie ostatnio czytałem (wiem, że dzisiaj w czasach lansowania, manipulacji, walki o dotacje zachwyt czy emocja wywołana wierszem to rzadkość – ale dlaczego nie pisać właśnie o tym?). Tak też różnica pomiędzy drugą częścią „Czekania”, a „Ars poeticą’ polega właśnie na opisanych w nich różnych rodzajach braków. W pierwszym cytowanym wierszu – był to brak wewnętrznej łączności z jakąkolwiek kobietą, wiersz następny mówi o braku tej, z którą ma się wewnętrzną łączność podczas jej nieobecności.
Ból i jego fantomy (hermeneutyka i alienacja)*
W poezji Grzegorza Giedrysa słychać jego chrzęst kręgosłupa podczas siedzenia nad kartką i odgłos rycia zdań, a nie tylko pogłos stukotu wypluwanych słów-pestek po obrazach, stąd właśnie bierze się nie wygładzenie, chropowatość stylu jego poezji. Jego wiersze przenoszą pasma szczerego bólu Na przeciwnym biegunie takiego sposobu pisania znajdują się wiersze, które wypełniają tylko fantomy bólu, gdzie ból jest tylko słowem tak jak to się dzieje w poezji Joanny Mueller, która pisze zmęczona uczestnictwem / w kulturze. W poezji Giedrysa ból bierze się z egzystencji i niepokoju o nią, nie zostaje spowodowany nadmiarem bodźców kulturowych.
Ciekawym wybiegiem interpretacyjnym wydaje się posłowie Tadeusza Komendanta do książki warszawskiej poetki, w którym znakomity tłumacz pism Michela Foucaulta nie czyta poezji z „Somnambóli fantomowych” zgodnie z intencją autorki Lęk – gdyż pisze w nim mowa o lęku – odczuwany jest raczej przez poetę hermeneutę (wydaje się, że ja liryczne jest tożsame w wierszach Giedrysa z autorem, hermeneuta przecież czyta znaki i nieustannie potrzebuje świadectw miłości ), a nie przez poetę wyalienowanego, który żyje w estetycznej izolacji, gdzie wszystko ze sobą można połączyć. Ale pewnie sytuacja pisania posłowia do tomiku poetyckiego jest sytuacją na tyle niezręczną dla czytelnika francuskiego filozofa kultury, że trzeba było z niej jakoś wybrnąć. Tadeusz Komendant posłużył się wybiegiem – źle odczytanego Foucaulta przez lingwistów warszawskich, zastąpił mocniejszą własna interpretacją. Taki źle odczytany Foucault znajduje się w poezji Mueller, która jako motto do jednego ze swoich wierszy użyła cytatu z jednego jego esejów: „Nie po to istnieje język, że ma jakiś sens”. To zdanie źle odczytane prowadzi do pewnej swawoli wobec języka – do rozbijania go na cząstki, do przekręceń słów – oczywiście poeta ma do tego prawo, ale wydaje się, że powinien być świadomy własnego niedoczytania. To zdanie napisane przez Michela Foucaulta – czytane prawidłowo po prostu znaczy tyle, że język sam w sobie nie ma żadnego sensu, dopiero praca nad nim powoduje, że do czegoś odsyła! I podobnie zdanie otwierające posłowie „Widzimy rzeczy, ponieważ brakuje nam słów”, które przywołuje Tadeusz Komendant – w żaden sposób nie odnosi się do poezji Mueller, dlatego, że podmiot wyalienowany – zastępujący monitorem kartkę, mówiący o zmierzchu oryginału – to aluzja do manifestu neolingwistycznego wydrukowanego w „litych racjach”, którego Joanna Mueller jest redaktorką - nie widzi przedmiotów – tylko ich zarysy, plamy i kontury. Dlaczego nie widzi? – bo jest wsłuchany w idee szeleszczące w jego odizolowanym umyśle, a język i myśl jest zniekształcana przez własny fantazmat - mówienie dla niego jest ekstazą wyrażania siebie poprzez idee czyli samoomówieniem.
Mimo, że Grzegorz Giedrys nie tworzy nowych idei, mimo, że kilka wierszy kompozycyjnie niezbyt mu się udało to warto nabrać oddechu pochylając się nad jego tekstami, choćby dlatego, że pisał je człowiek, który wie o tym, że kochają tylko ludzie, którzy przez chwilę / unoszą się na pęcherzach krwi. Ta poezja przywraca wiarę w to, że poeta jako twórca nie jest jedynie częścią szerszych systemów, przychodzi spoza układu połączeń.
|