
Sylwia Gawłowska PRZEDMOWA Struktura świata wyreżyserowanego przez Agnieszkę Osiecką w jej twórczości lirycznej opiera się na fundamencie miłości. Nie bez przyczyny Maria Janion – polonistyczny autorytet autorki – twierdzi: „To była ostatnia romantyczka w piosence”. Jeśli bowiem traktować miłość jako rodzaj – utrwalonej w tradycji romantycznej – filozofii życia, to u podłoża świata Osieckiej konstytuuje się właśnie romantyczne doznanie, w tym d o z n a w a n i e miłości. Świadectwem tego nie jest arytmetyczny stosunek ilości lirycznych tekstów autorki podejmujących tematykę miłości do całości jej poetyckiego dorobku. Mógłby to być wyróżnik powierzchowny i mylący. Równie pobieżnym tropem mógłby okazać się osobisty stosunek autorki do miłości. Wszak niejednokrotnie jej przyjaciele, ludzie sztuki, z którymi krzyżowała się jej droga, podkreślają, jak ważną rolę w życiu Osieckiej odgrywało doznawanie miłości. Wystarczy tu przytoczyć dwie cenne, wspomnieniowe wypowiedzi Andrzeja Ibis-Wróblewskiego: „W ankiecie do encyklopedii Kto jest kim w Polsce na pytanie o sposób spędzania wolnego czasu odpowiedziała: miłość. To prawda. Była w niej potrzeba miłości. Potrzeba bycia kochaną.” oraz Katarzyny Gaertner: „Ona miała wspaniałą dewizę: idź za głosem miłości!”. Jedynym rzetelnym świadectwem traktowania fenomenu miłości w świecie Osieckiej są pewne aspekty mówienia o niej, które postaram się przedstawić.
1.1. Miłość jako ocalenie przed samotnością Jak pisze Erich Fromm: „największą potrzebą człowieka jest przezwyciężenie swego odosobnienia, opuszczenie więzienia samotności”. I to właśnie miłość, widziana przez Osiecką w perspektywie e g z y s t e n c j a l n e j, tożsama jest z jedyną możliwą drogą ocalenia człowieka naznaczonego samotnością. Dlatego podmiot liryczny wiersza Czasem chce się do człowieka, skazany na „samotną kawę” i „samotny chleb”, otoczony aurą marzycielskiego poranka, powie: Czasem chce się do człowieka, kiedy szczęścia brak (…) „Pijmy miłość aż do dna, nie zostawiajmy nic na potem” – nawołuje entuzjastycznie bohater liryczny utworu Księżyc nad Sopotem, przekonując o potrzebie pełnego, intensywnego przeżywania miłości. Analogiczny apel pojawi się w tekście piosenki Dajmy się zaskoczyć miłości, w którym osoba mówiąca postawi znak równości między doznaniem miłości a życiem: A my dajmy, dajmy, dajmy zaskoczyć się miłości i nie zmieniajmy ważnego słowa w żart „Ja” liryczne nie przywiązuje szczególnej wagi do obiektu miłości. Istotne jest samo uczucie. Może pojawić się „zbyt nagle”, „nie w porę”, może przyjść „nie na czas”, może być „spóźniona, zdyszana”, byleby tylko …pojawiła się. Ustawiczne wołanie o miłość, która staje się nieodzowną częścią życia owych „złodziei szczęścia”, nierozerwalnie wiąże się z usytuowaniem kobiety jako określonego emocjonalnie rodzaju wrażliwości, konstruującego świat Osieckiej. Ów rodzaj wrażliwości Izolda Kiec nazywa „talentem lirycznym”, będącym: „wynikiem szczególnego sposobu odczuwania świata, [który] miał swe źródło w potrzebie bliskości, intymności kontaktów z drugim człowiekiem”. Struktura świata Osieckiej (wymyślona przez kobietę-autorkę a przez kobietę-bohaterkę opowiadana) opiera się na miłości, gdyż w obszar kobiecej egzystencji zostaje ona wpisana jako czynnik uzasadniający. Z tej to właśnie przyczyny kobieta, jako podmiot liryczny większości tekstów Osieckiej manifestować będzie swoje pragnienie w sposób bezpośredni: pokochaj mnie z całych sił / Pokochaj mnie na sto lat (…) Ty kochaj mnie od nocy do nocy – Aż po noc Ja powiem Ci, jak bardzo chcę Jak bardzo chcę utonąć w tobie. lub też pośredni, jakby w zamyśleniu: Szukam kogoś, kogoś na stałe, Na długą drogę w dal. Szukam kogoś na życie całe Na wspólny śmiech i żal. Do podobnych wniosków dochodzi w swych rozważaniach wspomniana wcześniej badaczka, twierdząc, że: „Egzystencja samotnej, nie kochanej i pozbawionej możliwości ofiarowania swych uczuć kobiety traci sens”. Stąd podmiot liryczny wiersza Co teraz zakończy swoją wypowiedź stwierdzeniem: skończyło się kochanie, Bóg wie, co teraz zacznie się. W tekście piosenki Jak się wyleczyć z miłości powtórzone dwukrotnie tytułowe pytanie, zrodzi nie odpowiedź, ale koleją egzystencjalną wątpliwość – „Jak żyć?”. Uzyskanie najprostszej odpowiedzi na to „śmieszne pytanie” nie jest możliwe, gdyż jedyny sposób na życie to miłość. Jej brak oznacza utratę prawdziwego życia. Dlatego poszukująca ocalenia bohaterka innego utworu powie: Chociaż raz warto umrzeć z miłości. Chociaż raz. Tytułowa (dla całego tomiku) metaforyczna – „wada serca” wydaje się podkreślać nieumiejętność życia w więzieniu własnej samotności, a także przywołuje aluzję do romantycznej koncepcji miłości - miłości szalonej, „kalekiej”, przynoszącej cierpienie. Choć cierpienie, jako integralny element miłości staje się przedmiotem pragnienia podmiotu, to – jak się okaże – można nań spojrzeć „z przymrużeniem oka”: Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady/ obok innych nieboszczyków listów i nieboszczek pamiątek/ i cierpieć… Cierpieć tak bosko/ i z takim patosem, jakby się było Toscą lub Witosem. Problem autodestrukcyjnego nasycania się cierpieniem lub - ściślej rzecz biorąc - miłością przynoszącą cierpienie, rodzić może wątpliwość, czy w świecie Osieckiej możemy mówić o istnieniu (bądź pragnieniu istnienia) miłości dojrzałej, którą E. Fromm definiuje prosto „Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham” czy jedynie miłości jako p r o j e k c j i nieosiągalnego ideału, budowanego jak mówi sama autorka „na pięknych zresztą złudzeniach”? Nie zgadzam się z opinią Michała Traczyka, który interpretując całość tomiku Wada serca, (mającego inspiracje autobiograficzne), posuwa się do stwierdzenia, że: „bohaterka tych wierszy (…) Kochając wyobrażenie, projekcję idealnego partnera, nie może, nie chce pokochać naprawdę. Chce żyć w marzeniu i jednocześnie chce cierpieć (…). Cierpi więc z powodu nieudanej miłości, lub, posuwając się o krok dalej, kocha cierpieć z tego powodu”. Wniosek ten wydaje się być chybiony, gdyż pragnienie podmiotu, aby „choć jeszcze jeden raz umrzeć z miłości” oznacza zdolność do bezgranicznego poświęcenia, a nawet wyrzeczenia się siebie. Chociaż zdolność do ofiarowania miłości traktuje Osiecka z powagą, to sposób w jaki ją komunikuje, tę powagę narusza. Nieco inaczej rzecz się ma w utworze Serce nie jest do zabawy, gdy „ja” liryczne wyznaje ze smutkiem: serce nie jest do zabawy trzeba dać mu mocnej kawy, gdy jest chore,/ widzi dno… Pod metaforą owej „mocnej kawy”, która chroni serce przed upadkiem na dno – dno samotności, ukryta została w ł a ś n i e miłość, co potwierdza również tekst piosenki Filiżanka kawy: Biedna ta miłość/ cała mieści się w filiżance kawy smutna ta miłość, / niech się napije, kto ciekawy Mała czarna – tęsknota/ duża czarna – nadzieja Mimo iż nierozerwalnym elementem miłości jest cierpienie, człowiek w świecie Osieckiej nosi w sobie potęgujące i nieugaszone jej pragnienie: Filiżanka czarnej kawy/ z ukrytym na dnie cierniem na lenistwo, dla zabawy/ filiżanka codziennie i częściej.
1.2. Miłość jako ucieczka od rzeczywistości
Przejdę teraz do omówienia kolejnej kwestii potwierdzającej funkcjonowanie miłości jako fundamentu świata, którego konstrukcję zaproponowała, nazwana przez Krzysztofa Teodora Toeplitza „poetka Agnieszka Osiecka”. Problem ów dotyczy pojmowania miłości jako szansy ucieczki od mało poetyckiej rzeczywistości. Co istotne, miłość nie jest traktowana jako recepta, czy cudowne antidotum na tę rzeczywistość, ale właśnie jako szansa. Dzieje się tak, gdyż miłość w świecie Osieckiej jedynie „bywa”, „umiera młodo” lub, jak w incipicie wiersza ”Jedna pani wyszła z domu” – „nasza miłość trwała jeden deszcz”. Nie posiada ona przymiotu trwałej obecności. Doskonale ilustruje ten problem tekst piosenki Jeżeli miłość jest, gdzie istnienie czy też trwanie miłości, poddane jest w wątpliwość wieńczącym każdą strofę zdaniem warunkowym – „jeżeli miłość jest możliwa”, „jeżeli miłość jest prawdziwa”. „Bywanie” realizuje się zatem jako krótkotrwałe: Lekarstwem miłość bywa Ratunkiem miłość bywa/ Zbawieniem miłość bywa Przy czym owa warunkowość istnienia miłości w świecie, nie podważa potęgi jej transpozycyjnego – w obrębie codziennych realiów – działania . Efekt ten uzyskuje autorka poprzez nawarstwienie wyliczeń desygnatów ułomnej, na wskroś ludzkiej rzeczywistości, którą jedynie miłość z kalectwa uzdrawia, i którą jedynie miłość z ograniczoności wyzwala: Na naszą słabość i biedę/ niewolę serc i dusz na to, że nas nie zabiorą / do lepszych gór i mórz, na czarnych myśli tłok/ na oczy pełne łez (…) Na ludzką podłość i małość/ na oschły boży chłód, na to, że nic się nie stało,/ a zdarzyć miał się cud (…) Na krajów nędzę i smutek,/ na okazałość państwa, policję, kłamstwo i nudę/ potęgę małych draństw, na nocny serca ból, / że człowiek żył jak król Człowiek, któremu dana jest miłość bądź człowiek, który swoją miłość ofiaruje, staje się w świecie Osieckiej człowiekiem poetyzującym zwyczajność. Jak twierdzi poetka: „Najprostszym sposobem oderwania się od rzeczywistości jest niechodzenie takimi ścieżkami, jakimi chodzą wszyscy”. Właśnie miłość stanowi taką indywidualną ścieżkę. Przesycony pytaniami retorycznymi wiersz A kim jest ta pani przekonuje, że to właśnie za jej sprawą świat pięknieje: Dlaczego wśród tylu katastrof i burz/ Wciąż chce się słowika i maja i róż? Ach, któż to, ach, kto/ Od tylu już lat Powtarza nam wciąż,/ Że piękny jest świat? „Tacy piękni zakochani hermetyczny mają krąg” powie, upersonifikowana w wierszu A ja jestem nieśmiertelna, śmierć. Kochającemu mężczyźnie – podmiotowi lirycznemu piosenki Zielono mi (określanej przez Izoldę Kiec jako „jedno z najpiękniejszych w polskiej piosence wyznań miłości”) – świat jawi się jako niecodzienny, odświętny, i poprzez stanowiącą dominantę kompozycyjno-nastrojową wiersza, symbolikę zieleni wręcz – odmłodzony. Cała przyroda, a nawet atmosfera zostaje poprzez personifikację uruchomiona, „upoetyczniona” w oczach kochającego: A na polu wiatr do wtóru/ A na chmurze bal do rana A pogoda rozśpiewana/ Gada woda i sitowie Miłość staje się szansą ucieczki, mającej tym razem formę wewnętrznego wyciszenia: Jesteś moją ciszą/ W mieście złym Jesteś moją ciszą/ W czasie złym Podobnie sytuuje się miłość w piosenkach Dookoła noc się stała, czy w słynnych, „reportażowych” Kochankach z ulicy Kamiennej, który to utwór Jacek Kuroń określa mianem piosenki „o chłopakach i dziewczynach, którzy pragną pięknej i czystej miłości, ale żyją na Kamiennej, gdzie wszystko jest brudne i złe”. Ułomność rzeczywistości, w której usytuowani są głodni miłości bohaterowie wiersza, pozostaje w ścisłym związku z krajobrazem obyczajowo-społecznym czasów PRL-u lat 50. Jedyną szansą wyrwania się z tandetnej i szarej przestrzeni, nad którą pieczę sprawuje baczne oko „gliny i stróża”, są ukradzione (istniejące gdzieś poza prawem instytucji państwa) chwile miłości: Wieczorami na schodach i barach/ dotykają się ręce spierzchnięte, trwają tak czasem aż do rana/ kiecki są stare i zmięte…
1.3.Miłość jako spełnienie
Następną kwestią, którą pragnę poruszyć, a która poświadcza funkcjonowanie miłości jako najistotniejszego elementu świata poetki, jest utożsamienie doznania miłości z osiągnięciem spełnienia. Doskonale ilustruje to wiersz Nowa miłość, stanowiący ekspresyjną modlitwę podmiotu lirycznego o spełnienie, o możliwość doznania miłości wielkiej i ostatecznej, gdyż podszytej ostrą świadomością istnienia i jego kresu: (…) Serca dzwon/ niech nie przestaje bić: Jeszcze tylko raz pokochać, Ach, jeszcze jeden raz!(…) Jeszcze raz tylko usłyszeć szalony serca głos A potem – wielką ciszę/ A potem – noc… Zachłanny na miłość podmiot wyraża przy tym stan ustawicznej gotowości na bezgraniczne ofiarowanie się, emocjonalne zanurzenie: (…) W tę nową miłość Pobiegłabym tak, jak rusza w drogę/ Księżyc i ptak Tę nową miłość /Umiałabym wziąć, Tak jak się bierze/ Rumianki do rąk Idąc tym tokiem myślenia, należy stwierdzić, że jeśli miłość w świecie Osieckiej oznacza spełnienie, to niekochanie oznacza melancholię. Potwierdzają to słowa przywoływanej uprzednio badaczki: „niekochanie, które gdy doświadczane zbyt długo (…) rodzi stan duszy określany mianem melancholii”. Ów stan lakonicznie definiuje Marek Bieńczyk – melancholia to „Nic, które boli”. I właśnie gdzieś pośród tych dwóch kontrapunktów – spełnienia i nicości – zwieszeni zostali bohaterowie poetki. Tłum „kochanków z ulicy Kamiennej”; „Małgosiek”; „dumnych Jagien”; „okularników”; tych, romansujących „gdzieś w hotelowym korytarzu” i tych, których ogarnął „stan podgorączkowy” – cały ten tłum stoi na metaforycznym zakręcie. Wbrew pragnieniu spełnienia i „miłości jak mur”– jednak na zakręcie. Tę perspektywę doskonale ilustruje oparty na zasadzie dychotomii (zarówno w warstwie stylistycznej, jak i interpretacyjnej) wiersz Na zakręcie. Dopiero wnikliwa lektura i analiza idiomu językowego zastosowanego przez autorkę, odarta z narzuconej odbiorcom interpretacji Krystyny Jandy (skądinąd interpretacji wyśmienitej, a jednak zbyt sugestywnej), pozwala na pełne zrozumienie istoty tego tekstu. Wszak jest to manifest n i e z g o d y na los, „na ten los, który jest nam dany wobec innych alternatyw”. Paradoksalnie, ów manifest nie wiąże się z możliwością podjęcia działania. Nie daje recepty. Wszystko pozostaje w zawieszeniu, na krawędzi. Bo tam gdzie nie ma miłości – nie ma spełnienia: Moje prawo to jest pańskie lewo./ Pan widzi drzewo, ławkę, stół A ja – rozdarte drzewo A ja jestem, proszę pana na zakręcie Migają światła rozmaitych możliwości (…) a moje życie się kolebie niczym balia… Ambiwalencja świata – świata miłości i niespełnień – wyłaniająca się ze struktury kompozycyjnej utworu oraz jego poetyki, została potraktowana w sposób powierzchowny przez Natalię Pyrzyńską – autorkę artykułu Kobieta zawiedziona w wersji Osieckiej, która pisze: „Tekst niezwykle przejmujący i smutny. Jest to opowieść o kobiecie świadomej przepaści, jaka dzieli świat mężczyzny od świata kobiety. [Kobieta] opowiada mu o swoich uczuciach, a w jej wypowiedzi słychać bolesną zgodę na cierpienie i samotność” Taka interpretacja wydaje się jedynie pierwszą, oczywistą płaszczyzną. Nie ma tu mowy o pogodzeniu się z samotnością. Nie ma też pokornie przyjmowanego cierpienia. Jest natomiast p ę k n i ę c i e, rozszczepienie świata – nie tylko na poziomie świata płci, ale przede wszystkim na płaszczyźnie świata miłości i świata niespełnienia. Zmieniają się jedynie rekwizyty, nie zmienia się sam mechanizm. Pragnienie spełnienia zawsze staje w opozycji do dyrektyw losu. Niebo nie istnieje na ziemi: W niemożliwym niebie /Niemożliwe anioły, W niemożliwym niebie/ Niemożliwy dom. „Ocean czarnej kawy” jako liryczny ekwiwalent miłości w świecie Osieckiej ma charakter warunkowy. Oznacza to, że nie każdy poryw serca gwarantuje spełnienie. Musi to być nie tyle poryw, co wichura. Spełnienia doznaje ten, kto obdarowuje i zostaje obdarowany uczuciem p ł o m i e n n y m , niespełnienia doznaje ten, komu przypadły w udziale jedynie l e t n i e emocje. Doskonale obrazuje to wypowiedź bohatera lirycznego z piosenki Uciekaj, moje serce: Nie prawda, że tak miało być/Że warto w byle pustkę iść To wciąż za mało moje serce, żeby żyć. I nowa złuda, nowa nić./To wciąż za mało moje serce, żeby żyć. czy też cyniczna postawa podmiotu mówiącego w wierszu Zabiegi: Operacja wyrywania serca Przeprowadzona w normalnych warunkach jest / całkowicie bezbolesna/ Trwa/ Od dwóch do trzech minut. Zostaje po tym blizna,/ Zwana również/ Świętym spokojem. Zatem uczucie zwietrzałe lub ulokowane w sposób chybiony, przynosi nie tylko niespełnienie, ale i wieczny niepokój. Światem Osieckiej rządzi prawo emocjonalnego kontrastu. Albo miłość prawdziwa, przynosząca spełnienie albo miałkie lub nieodwzajemnione uczucie, przynoszące wewnętrzną śmierć. To właśnie ono sprawia, że bohaterka wiersza Ostatni raz szepnie z rezygnacją: „szpetnieję”, zaś innym razem stwierdzi: I tak to jest, mój najmilszy, / jakbyś mnie żywcem pochował… Ty – zmartwychwstaniesz/ Ja się nie dźwignę od łopaty. „Rozbitkowie w filiżance kawy” poszukują autentycznych uczuć, pragną płynąć nie po zastygłych, lecz namiętnych „oceanach czarnej kawy”. Ich dewiza to miłość nad życie. Ocalenie, ucieczka, spełnienie – tak prezentuje się filozofia miłości w scenariuszu Agnieszki Osieckiej. W spojrzeniu poetki życie „zachodu jest warte” wtedy, gdy miłość przeistacza się w życie, a życie przeistacza się w miłość.
|