Istnieje większa perspektywa wykraczająca poza obszar samej kultury |
Mateusz Zimny: Swego czasu Karol Maliszewski napisał, że twoja poezja „Wnosi wiele świeżego, delikatnego i czułego. Potrzebne są takie głosy w tym wadzeniu się z bezceremonialnym, trywialnym, wściekłym”. Czy z tej perspektywy, poetyckiego „wadzenia się”, świeżość, delikatność i czułość to dla ciebie rzeczywiście jakaś mała ars poetica?
Hubert Czarnocki: Te trzy elementy, świeżość, delikatność i czułość, są raczej skutkiem określonego rodzaju wrażliwości i typu ekspresji. Nie nazwałbym ich małą ars poetica.
M.Z.: W posłowiu do twojej książki zadałem pytanie (trochę może nad wyrost, w stronę czytelnika) „Co nas ocala jeśli nie kultura, słowa, znaczenia, mity?” - czy jest coś „większego” według ciebie? Pytam, bo dostrzegam w twojej twórczości zwrot w kierunku metafizyki, w kierunku niemalże słabo obecnie eksploatowanego „konserwatyzmu poetyckiego”, ale tego, który wyrósł z XVIII-wiecznego „wadzenia się” oświecenia z przeciwległym biegunem.
H.C.: Rzeczywiście istnieje większa perspektywa wykraczająca poza obszar samej kultury. Cały tom ,,Opowieść” jest zmierzaniem ku temu ,,większemu”, o które pytasz. Cieszę się, że dostrzegasz kierunek na metafizykę. Dla mnie ten azymut jest najlepszym punktem odniesienia w opisywaniu świata.
M.Z.: „Przedmioty szepczą, szemrzą, / szmer narasta jak gwar ulicy / albo łopot ciemnych chorągwi” - skąd w tobie, lubiane zresztą przeze mnie, wątki apokaliptyczne?
H.C.: Możliwe, że z jakiejś obsesji śmierci czy przemijania.
M. Z.: Napisałem o tobie: „Czarnocki bez wątpienia jest klasycystą, obsesyjny wobec narracji czasu. Poeta próbuje nurt „klasycznej wyobraźni” współcześnie zrehabilitować” - jestem ciekawy, czy się z tym zgadzasz (śmiech).
H.C.: Czy jestem klasycystą? Bliżej mi do klasycyzmu niż do bieguna przeciwnego, ale nie jestem zwolennikiem szufladek z napisem klasycyzm, neobarok czy personizm.
M.Z.: „Płonęły nasze książki, / nasze miasta zarastały lasy. / Przepadaliśmy gdzieś / i uznawano nas / za zaginionych” - sądzisz, że i naszą cywilizację spotka ten sam los? Uporczywie do tego wracam, bo oprócz poezji zajmujesz się fotografią (twoje zdjęcia były nawet publikowane w Chinach i Japonii), stąd, jak ja to określam, twoja metoda w wierszu „na kadr”, to znaczy przedstawiasz czytelnikowi wiersz-stopklatkę jak część większego fotoreportażu, bez nadmiernych emocji i ocen. Stąd moje założenie, że w niektórych wierszach udało ci się uchwycić czas, nie chcę używać górnolotnych określeń, „przełomu”. Jeśli nie przełomem, czym jest nasza współczesność?
H.C.: Paul Valery powiedział kiedyś: ,,My, cywilizacje, wiemy już, że jesteśmy śmiertelne”. Od tamtej pory zdarzyła się druga wojna światowa i wiele innych tragedii. Czasy współczesne są raczej wielkim kryzysem. Regres duchowy nie jest w stanie prowadzić do postępu kulturowego.
M.Z.: Kogo obecnie czytasz, co cię oprócz literatury i fotografii inspiruje?
H.C.: Cenię między innymi Zbigniewa Herberta, Rabindranatha Tagore, Bronisława Maja, Marzannę Kielar, Tomasza Różyckiego. Czytam przeróżne książki dotyczące chrześcijaństwa, fotografii, psychologii, polityki. Zawsze czytałem różne rzeczy. Ćwiczę śpiew, gram na gitarze, mówię wiersze. To wszystko jakoś kształtuje, skutkując raczej nietypową wrażliwością.
M.Z.: Pracujesz już nad kolejną książką? Można zapytać co to będzie?
H.C.: Napisałem kilka nowych wierszy. Nie są one częścią jakiegoś projektu poetyckiego. Za kilka lat z wybranych tekstów pewnie powstanie kolejny tomik. |