ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDAWNICTWA
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Marzena Broda

Mój synek umarł

 

Jakże brakowało mi pustkowia, skalistego milczenia,

Zapachu morza w oddaleniu na straży.

Uważnego i wścibskiego lisa i tej burzy,

Z której środka wydobywały się takie grzmoty, że eh!

Nam już się tu nie przytrafi nic.

Mogę stać, poruszać ustami i w końcu za którymś razem

Wymamrotać coś, co będzie przypominało imię,

Ale będzie zaledwie słowem, które naciągnie moje mięśnie,

Przyspieszy oddech i zaciśnie palce na kilka chwil,

Kiedy mu na to pozwolę, gotowa natychmiast się wycofać,

Gdyby znalazł się ktoś, kto wykona za mnie całą robotę –

Będzie oddychał, oddychał, oddychał tak długo,

Że sam wciśnie ,,stop”. Ty tylko mów.

Zacznij opowiadać o moim dziecku –

Ileż było zmartwień z jego powodu. Nijak byś nie zgadł.

Umarło. Mój synek umarł, gdy miał cztery lata,

A mi się zdawało, że był już bardzo stary i mądry,

Wychowując mnie. Nie dokończył tego, co zaczął.

Pobiegł dokądś drobiąc po parkiecie bosymi stopami,

To przecież dziecko!

Męczy mnie detal i pamiętanie wszystkiego,

Muszę znaleźć jakiś pretekst na przerwę, oderwać się stąd,

Dotrzeć do innego pustkowia: uda się, nie uda, uda –

Zbyt ciężka, by dać się chwycić przesuwam się na północ,

Płynę strumieniami, wylewam się ze skał,

Wzbieram u stóp, do rana przebrnę dalej nad oleistymi,

Makrelowymi płatami chmur,

Pachnącymi jak kawałek roztapiającego się masła,

Ale nie obchodzi mnie teraz, gdzie jestem,

Kiedyś wywietrzeję, trzeba to tylko przeczekać.

 

 

Festyn

 

1

W sobotni poranek, gdy władze miasta urządziły festyn

Z okazji otwarcia aeroklubu, niebo było jaśniejsze

Niż butelka wody mineralnej, czyste i klarowne,

Mimo że upstrzone latawcami leciuteńkimi jak moje istnienie.

Mogły więc lecieć dokądkolwiek, wraz z balonami

Ustępując miejsca samolotom, które regularnie nadlatywały,

Holując banery reklamowe w kształcie zeppelinów.

Wydawały się poruszać niebywale wolno

Jakby wokół jakiegoś rusztowania o konstrukcji wieży,

Czuwającej nad porządkiem rzeczy, dopóki nie zniknęły,

Kiedy niebo (podparte długimi snopami zimnego światła)

Rozbłysło brokatowymi koronami wśród peoni,

Motyli czy wielokolorowych rozgwiazd,

Zmieniających się z sykiem w ogromne koła świetlne

Lub w pulsujące barwami pąki kwiatów, pod którymi śmiech

Na przemian z krzykiem niósł się po okolicy.

 

2

Wystrzały petard uruchomiły autoalarmy na parkingu,

Ale tylko im nie było do śmiechu.

Odłożyli na parapet lornetkę i ruszyli do sypialni,

Jakby bez umiejętności cieszenia się tym, co zobaczyli.

Stanęli przed drzwiami balkonowymi na ostatnim piętrze

W bloku z wielkiej płyty, lecz ich gesty nie odpowiadały

Ich myślom. Pierwszy wszedł on, niezadługo po nim ona:

Dwie posiwiałe ryby uwięzione przez mieszkanie,

Gdzie jak w akwarium wyłączono napowietrzanie wody.

Tej nocy nic nie było bardziej dla nich dokuczliwsze

Niż niedosyt snu wespół z brakiem nadziei na złudzenie,

Że coś się między nimi odmieni, jeśli się już położą do łóżka.

O czwartej nad ranem (obok sterty koszul do prasowania,

Kilku letnich sukienek, pościeli i obrusów wykrochmalonych,

Od których chropowatej bieli, aż ciarki przechodziły),

Nie rozmawiali ze sobą w dalszym ciągu,

W gruncie rzeczy zaprzestali udawać, że znowuż to zrobią.

 

 

Celofanowa noc

 

Jest późno, może grubo po północy, stoję pod Wawelem

I stąd patrzę na zielonkawy, mulisty brzeg,

Jaki odsłonił się z powodu upałów. Do zachodu słońca

Latają nad nim roje owadów o cienkich nogach

Pod brunatnymi skrzydłami, lecz teraz jest pusto. Mój słuch

Koncentruje się na szeleszczącej jak z celofanu nocy,

Przez tę celofanową przestrzeń przesącza się do mnie

Aromat cytrynowego szamponu do włosów

I mgiełka dezodorantu, która powoli się rozpływa:

Jakie to dziwne uczucie mówić do kogoś, kto nie odpowie.

 

Wiersze pochodzą z tomu "Zwykłe rzeczy", Warszawa 2013.

 

Marzena Broda urodzona w Krakowie, poetka, pisarka i autorka dramatów. Ogłosiła tomy wierszy ,,Światło Przestrzeni” (Kraków 1991), „Cudzoziemszczyzna” (Poznań 1995), ,,Prawo brzoskwinki do gromu” (Mikołów 2008). W latach 1990-2000 mieszkała w USA. Tam rozgrywa się akcja jej powieści „Nie dotykać Normana Hammera” (Muza 2004), „Luka” (Poznań 2005) oraz dramatu „Skaza”, wg którego powstał spektakl TVP w reż. Marcina Wrony.

 
Copyright 2022 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin