Marzena Broda |
Mój synek umarł
Jakże brakowało mi pustkowia, skalistego milczenia, Zapachu morza w oddaleniu na straży. Uważnego i wścibskiego lisa i tej burzy, Z której środka wydobywały się takie grzmoty, że eh! Nam już się tu nie przytrafi nic. Mogę stać, poruszać ustami i w końcu za którymś razem Wymamrotać coś, co będzie przypominało imię, Ale będzie zaledwie słowem, które naciągnie moje mięśnie, Przyspieszy oddech i zaciśnie palce na kilka chwil, Kiedy mu na to pozwolę, gotowa natychmiast się wycofać, Gdyby znalazł się ktoś, kto wykona za mnie całą robotę – Będzie oddychał, oddychał, oddychał tak długo, Że sam wciśnie ,,stop”. Ty tylko mów. Zacznij opowiadać o moim dziecku – Ileż było zmartwień z jego powodu. Nijak byś nie zgadł. Umarło. Mój synek umarł, gdy miał cztery lata, A mi się zdawało, że był już bardzo stary i mądry, Wychowując mnie. Nie dokończył tego, co zaczął. Pobiegł dokądś drobiąc po parkiecie bosymi stopami, To przecież dziecko! Męczy mnie detal i pamiętanie wszystkiego, Muszę znaleźć jakiś pretekst na przerwę, oderwać się stąd, Dotrzeć do innego pustkowia: uda się, nie uda, uda – Zbyt ciężka, by dać się chwycić przesuwam się na północ, Płynę strumieniami, wylewam się ze skał, Wzbieram u stóp, do rana przebrnę dalej nad oleistymi, Makrelowymi płatami chmur, Pachnącymi jak kawałek roztapiającego się masła, Ale nie obchodzi mnie teraz, gdzie jestem, Kiedyś wywietrzeję, trzeba to tylko przeczekać.
Festyn
1 W sobotni poranek, gdy władze miasta urządziły festyn Z okazji otwarcia aeroklubu, niebo było jaśniejsze Niż butelka wody mineralnej, czyste i klarowne, Mimo że upstrzone latawcami leciuteńkimi jak moje istnienie. Mogły więc lecieć dokądkolwiek, wraz z balonami Ustępując miejsca samolotom, które regularnie nadlatywały, Holując banery reklamowe w kształcie zeppelinów. Wydawały się poruszać niebywale wolno Jakby wokół jakiegoś rusztowania o konstrukcji wieży, Czuwającej nad porządkiem rzeczy, dopóki nie zniknęły, Kiedy niebo (podparte długimi snopami zimnego światła) Rozbłysło brokatowymi koronami wśród peoni, Motyli czy wielokolorowych rozgwiazd, Zmieniających się z sykiem w ogromne koła świetlne Lub w pulsujące barwami pąki kwiatów, pod którymi śmiech Na przemian z krzykiem niósł się po okolicy.
2 Wystrzały petard uruchomiły autoalarmy na parkingu, Ale tylko im nie było do śmiechu. Odłożyli na parapet lornetkę i ruszyli do sypialni, Jakby bez umiejętności cieszenia się tym, co zobaczyli. Stanęli przed drzwiami balkonowymi na ostatnim piętrze W bloku z wielkiej płyty, lecz ich gesty nie odpowiadały Ich myślom. Pierwszy wszedł on, niezadługo po nim ona: Dwie posiwiałe ryby uwięzione przez mieszkanie, Gdzie jak w akwarium wyłączono napowietrzanie wody. Tej nocy nic nie było bardziej dla nich dokuczliwsze Niż niedosyt snu wespół z brakiem nadziei na złudzenie, Że coś się między nimi odmieni, jeśli się już położą do łóżka. O czwartej nad ranem (obok sterty koszul do prasowania, Kilku letnich sukienek, pościeli i obrusów wykrochmalonych, Od których chropowatej bieli, aż ciarki przechodziły), Nie rozmawiali ze sobą w dalszym ciągu, W gruncie rzeczy zaprzestali udawać, że znowuż to zrobią.
Celofanowa noc
Jest późno, może grubo po północy, stoję pod Wawelem I stąd patrzę na zielonkawy, mulisty brzeg, Jaki odsłonił się z powodu upałów. Do zachodu słońca Latają nad nim roje owadów o cienkich nogach Pod brunatnymi skrzydłami, lecz teraz jest pusto. Mój słuch Koncentruje się na szeleszczącej jak z celofanu nocy, Przez tę celofanową przestrzeń przesącza się do mnie Aromat cytrynowego szamponu do włosów I mgiełka dezodorantu, która powoli się rozpływa: Jakie to dziwne uczucie mówić do kogoś, kto nie odpowie.
Wiersze pochodzą z tomu "Zwykłe rzeczy", Warszawa 2013.
Marzena Broda urodzona w Krakowie, poetka, pisarka i autorka dramatów. Ogłosiła tomy wierszy ,,Światło Przestrzeni” (Kraków 1991), „Cudzoziemszczyzna” (Poznań 1995), ,,Prawo brzoskwinki do gromu” (Mikołów 2008). W latach 1990-2000 mieszkała w USA. Tam rozgrywa się akcja jej powieści „Nie dotykać Normana Hammera” (Muza 2004), „Luka” (Poznań 2005) oraz dramatu „Skaza”, wg którego powstał spektakl TVP w reż. Marcina Wrony. |