ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Jakub Sajkowski - prezentacja

 

Wiersz o jednym norweskim słowie

 

Alicja ze strony Feromony.pl

wysyła do mnie automatyczne listy, nie wolno na nie odpowiadać,

 

żeby nie uwiodły, nie zamknęły ust.

Pisze: koniecznie aplikuj feromony na skórę!

 

Po ich zastosowaniu

znacznie łatwiej znajdziesz potencjalnego partnera,

nawet jeśli zamiast „kocham”, mówisz „dommedagsfrykt”,

co po norwesku oznacza „lęk przed dniem sądu ostatecznego”.

 

Jej przyjaciółka, dzięki ich zbawczej mocy, założyła rodzinę

i urodziła trzy córki.

 

Pierwsza jest piękna, dlatego nazwano ją Estyma.

Druga jest subtelna, dlatego nazwano ją Dyskrecja.

Trzecia połączyła cechy dwóch poprzednich. Nazwano ją Eskalacja.


 

 

Nauka chodzenia


 

Zlituj się, dziecko, głowa mi pęka od tych wszystkich

rodzinnych obowiązków, dzielenia się, rozmnażania, irytują mnie

twoje głupie pytania, dlaczego nie zadasz ich młodszej siostrze,


 

dlaczego zamiast tego całujesz ją w czółko,

żadnej śliny, żadnych łez, substancji organicznych

podsycających ogień


 

tego przedziału, tej kwatery, czy ty, kurwa,

chcesz zostać kaleką, kiedy tak zakładasz

lewy bucik na prawą, a prawy na lewą nóżkę;

i jak ty chcesz nauczyć się chodzić, jeździć


 

w delegacje, zostać kapiszonem, przepraszam, japiszonem

tego przedziału, tej kwatery; żadnych pytań, żadnych


 

kwiatów; nie mam w walizce ubrań roboczych;

nie mam swojej grządki;

nie mam dość siły


 

roboczej, by kopać, wyważyć furtkę,

położyć się; odnaleźć swoją kwaterę

w tym ponurym ołpen spejsie

 

 

Księga wyjścia

 

Daj mi „Gazetę Poznańską”, chcę zobaczyć, kto umarł – mówi ojciec,

jakby to miała być kronika towarzyska, a przecież wiadomo, że zmarli

są równie kontaktowi jak ci od ankiet, którzy mnie konsekwentnie ignorują,

każą stawać w ostatnim rzędzie. Mam metr dziewięćdziesiąt wzrostu

 

i wszystko bym zasłaniał, również odpowiedź na pytanie:

czy kiedykolwiek myślał Pan o sensie, o treści swojego życia?

– choć trawiłem ją w sobie tak długo, że stała się duszna.

ludzie bardzo długo czytają rachunki z restauracji, mielą te cyferki,

 

robaczki tuszu. Ja z tej odległości nic nie widzę,

uciekają przed wzrokiem, jakbym miał zawroty głowy.

Tylko przyjemne mrowienie

 

w cielsku złożonym do snu, opasłym

jak wszystkie biblie świata.

 

 

Kurort. Grzeczni chłopcy

 

Jestem instruktorem ZHP,

dlatego staram się zrozumieć wszystkie

 

dzieci Honeta, bawiące się ogniem mistyki. W kolonijnym pociągu

tylko psst, szelest, chrupanie grześków, michałków i innych.

Starszaki mówią, że są umorusani

 

jak jebane murzyny. Podobno tracę to, co najlepsze

i najbardziej pełnokrwiste – śmieją się,

gdy odmawiam palenia, potem upijają

 

mnie łatwo – gubię skarpetki i krawat. Wreszcie morze, czyli dym

z piasku i wody. Trochę zimno,

za to więcej przestrzeni. Słyszę dźwięki –

 

są całkiem ładne, choć też nie mają puenty.

 

 

Cell Phone

 

Jesteśmy już trochę wcięci, kolega mówi:

stary, kurwa, tym wierszem dotykasz spraw ostatecznych.

Komórka, na której zapisuję kluczowe frazy,

oznajmia: osiągnąłeś już maksymalną ilość notatek.

 

Jesteśmy wcięci, w mowie

półtora centymetra od krawędzi, w piśmie przestrzeń paragrafów,

 

wchodzących w życie z opóźnieniem. Przykro nam, to już koniec,

w dziesięć minut wykupiono wszystkie towary promocyjne.

Komórka, w której zasypiamy,

pełna jest puchu i pustych opakowań.

 

Studio Semafor

 

E.

 

Tylko o dziecku myśli się w tym domu,

w tym pokoju zamkniętym jak zamek

 

w środku miasta przedzielonego murem na pół

jak Bielsko-Biała, owoc, który dojrzewa

– polskie Big Apple, jędrne i słodkie,

więc wydrążone do cna.

 

Tylko o dziecku myśli się w tym zamku,

jest kołyska, baśniowy koszyczek

z kapturkiem, pod którym nic nie ma.

Można by ukołysać wszystkich, gdyby się pomieścili:

 

ktoś by pomyślał, że o miejsce gotowi

przegryźć sobie gardła, a oni tylko wiją się,

podchodzą pod mury, przykrywają je jak kołdra,

jak łodygi bluszczu w gothic novel lub Gotham.

 

 

Odpicuj swój wiersz


 

Gdy męczy cię dekonstrukcja, wracaj do puszczy*. Pierwszym widokiem

będzie mamrotanie Józka na osiedlowym przystanku, gdyby był bogaty,

nie wyglądałby jak stary alkoholik, miasto know-how

zaoferowałoby mu tonę kremów anti age +.


 

Gdy kusi cię wiwisekcja, wracaj do dżungli,

odpicuj martwego gołębia pocztowego. Po trzecim wylewie

jest materiałem na piękną papugę czerwonoskrzydłą,

niosącą zawsze tę samą nowinę, bezwiednie powtarzane zdrowaś, zdrowaś.


 

Gdy męczy cię wiwisekcja, potraktuj to jako całość.

Zapisz ten refren i zapamiętaj, to, co zawieszone jak stary system,

zamień w ikonę na ścianie. W talent show dla odpicowanych

masz jeszcze szansę.

 

*Wojciech Kass

 

 

Z tomu „Google Translator” (w przygotowaniu)

 
Copyright 2023 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin

Akceptuję

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies

Serwis wykorzystuje pliki cookies m.in. w celu poprawienia jej dostępności, personalizacji, obsługi kont użytkowników czy aby zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie. Każdy może sam decydować o tym czy dopuszcza pliki cookies, ustawiając odpowiednio swoją przeglądarkę.

Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności i Regulaminie.

Twoja prywatność jest dla nas ważna

Właściciel serwisu gromadzi i przetwarza dane o użytkownikach (w tym dane osobowe) w celu realizacji usług za pośrednictwem serwisu. Dane są przetwarzane zgodnie z prawem i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przetwarzanie części danych może być powierzone innym partnerom.


Przetwarzanie danych

Polityka Prywatności

Zmień ustawienia ciasteczek

Bezpieczeństwo w Internecie