Tomasz Dalasiński - prezentacja |
Konsumpcja scenografii, chodzenie w potrzebie
– nikt nie umie uśmierzyć? Nawet ja nie umiem? Gdy myślę o ustępie, myślę, by cytować, lecz babcie klozetowe myślą o turlaniu
Eurydyk w czarno-białych ustach Anny German. Nic z tego nie wynika, a jeszcze umacnia manierę podpieraną łagodzeniem bytu.
Pieniążek na talerzu wymusza okazję, mimowolnie uchyla się rozkosz odpływu; chciałbym oddać do końca, do ostatniej kropki.
Mówiąc do rzeczy świata tego i tamtego
: instrukcja zachowania masuje śmiertelność (mieszkanie wesolutko zanurzone w kości) – gdziekolwiek cię posłucham, tam będę korzystał z bagażu w przeczekalni. Jak uwodzi mostek!
…Zapragnął wywoływać zamieszki w humorze („kto” ustawia się przeciw mąceniu tajemnic) ? Wieczór wpięty w jej pięty delikatnie puszcza oczko w pończosze Duval. Gdzie są drzwi do klucza?
Mama wyprała szybę. Patrzymy kolejność ograną z telewizji na potrzebę czasu. Ręce, jeśli je ścisnąć, szumią w estetyce; gdy uświadamiasz brzegi, brak mi doświadczenia.
Palcem
pogilać ducha – cóż za dowcip!, kiedy naród w kapciach przysypia nad językiem wieszcza. Dawno tam nie mieszkałem, dawno nie ma środka, odsuwa się w pretensje
do przerw w krajobrazie. Niedorzeczna ta zazdrość o erekcję myśli (o której nam podadzą pana na kolację?) – naród powróci w zdrowiu, będzie owocował,
będziemy rozsiadali wspaniałe wygody jak skacowaną pościel w całej śmiertelności, by budzić farty w lotto (przejęci do głębi), by brudzić pysk ochotą (o, krzyczące gęby!)
na wszystko, co już było. Co jakby nie było
Sz. Sz.
Bach
młotkiem w Vivaldiego!, syknął skaleczywszy paluszek o balladę (ciąłby szyldy w bramie, lecz radio ma bezczelność być inne niż zawżdy). Tymczasem zdaję misję z przebiegu raportu /
Tymczasem, zdaje mi się, podbiegł do aportu / Jeśli miałeś dzieciństwo, napisz o dzieciństwie (reklamo neonowa, świeć nad moją duszą!), jeżeli miałeś mienie, przytul się do chleba.
Chciałbym odkupić winy, ale nic w portfelu, kiedy rozkładam pranie, gdy wywieszasz rozpacz – jakkolwiek nas nachodzi momencik słabości, już zawsze będzie remont. Będziemy odtwarzać.
Adamowi Wiedemannowi
Wszystko, wszystko
wypada. Mi, a może ze mnie? Zdejmujesz obowiązki jak spodnie lub twarz
adaptującą dziecko na potrzeby lustra, które dubluje „które”, które parzy wargi,
które (to po raz czwarty) parzą przy całusach (całunach?) kołujących tam, gdzie nas nie było.
Więc tak wygląda szczęście, o jakim wszyscyśmy marzyli, ustępując zdradzie tajemnicy?
Krynicki gryzie język i nie odpowiada niczemu, tak, niczemu nie można się dziwić
lub nie dziwić, prowadząc oko wzdłuż dekoltu, łącząc ładne z ładniejszym. Więcej nam nie trzeba.
Postbielizna?
, gdy majtki kadrowane zdjęciem (dupa, jak mówią, może przesłonić słoneczko) oddają oddech wzięty w garść razem z katarem. Ile z tego zostanie
wybaczone? Komu? Nie pytasz o spuściznę i co by się stało, wargi
zdeletowane przyjęciem ciepełka (bez przerwy będę wpuszczał, trawił podorędzie), gdzie leż na swoim miejscu jak potraf listopad,
umów wąsy przy rosie, zdejmij nogę z gazy –
o ranek tkwiący w ranie jak poręcz w przełyku, nic bohatera w śpiewie. O to toczę pianę, oto grożę ci Bogiem albo jego brakiem:
puk puk puk w płytę grobu. Nikt nie odpowiada.
Jego książkę można nabyć tutaj.
Tomasz Dalasiński – ur. 1986, poeta, publikował na łamach m.in. „Kresów”, „Toposu”, „Czasu Kultury”, „Odry”, „Tygla Kultury”, „Frazy”, „Zeszytów Poetyckich”, „Opcji”, „Rity Baum”, „Ha!artu”, „Wakatu”, „RED-a” i „Portretu”, okazjonalnie prozaik. Laureat X Tyskiej Zimy Poetyckiej (2010), stypendysta Miasta Torunia i dwukrotny stypendysta Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego w dziedzinie kultury, doktorant na toruńskiej polonistyce, redaktor naczelny czasopisma „Inter-. Literatura-Krytyka-Kultura”. Autor książek z wierszami porządek i koniec (2011) oraz Stosunki przegrywane (2013).
fot. Aleksandra Szwagrzyk
|