ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Jarosław Trześniewski-Kwiecień

 

Fragmenty z nienapisanego listu do Yannisa Ritsosa

 

„Jaki księżyc dziś wieczór!” Sonata księżycowa. –

– Yannis Ritsos

 

1.

 

I znowu Akademos wysyła ekspedycje poszukiwawcze

tropiąc pod platanami ulotne miłości zakazane strefy

Aleksandria daleko trwa wybór następcy Szenudy

dziewięcioletnie dziecko ma przypieczętować los

mutatis mutandis

 

2.

 

zanim umarłeś byłeś wygnańcem na wyspie

Yaros i Leros (quasi-Elba i święta Helena) razem wzięte

w dwa ognie pod Elizeum sonata księżycowa wieje pustką

mistral trwa gdy uciekasz do Konstandinosa

 

3.

 

miasto nieczynne lotniska zamykane na klucz

z czarnych skrzynek pomarańcze i mandarynki

wysypywane na ulicach pełnych przekwitających

akacji zewsząd słychać syreny policyjne

 

syringa budzi driady w noc Perseid

 

4.

 

w sierpniowy wieczór nie dosłyszałeś dzwonka
do drzwi otwartych na oścież połówka księżyca

dzisiaj zasłania ślad Neila Armstronga

gdy już może boso przejść Morze Spokoju

 

 

 

Grünes Gewölbe

 

zdaje się że jeszcze słychać

pomruk bombowców

hrabina Cosel przymierza

kolejny szmaragdowy naszyjnik

kamienie w gablocie drżą

(w sztucznym świetle widać

ślady potu dawno umarłej

kochanki króla)

lecą szyby z okien i witraże

w katedrze drezdeńskiej

w całej Saksonii trwa wielka msza

h-moll Jana Sebastiana Bacha

alarm dziś ledwo słyszalny

gdy wszystko płonie

noc z 13 na 14 lutego 1945 roku

jasno jak w dzień a sklepienie

unosi cały Zwinger

na dywanie Alladyna

w rok 1978 zaraz po konklawe

nie widać błysku fleszy ruskiej zorki

klisza orwo nie oddaje pełni koloru

jeszcze nie te piksele ani czułość

 

trwa migotanie przedsionków

w pruskiej kamerze

 

 

Sonata praska

 

idy grudniowe szadź lekko dotyka

lilipucie domki na Malej Stranie

ulom podobne a może makietom

(stąd Golem uciekł płynne złoto gubiąc)

 

ku uciesze tańczącym polkę

w przyciasnych butach od Baty

aż do dzielnicy Nowe Miasto gdzie

stepujący dom naśladuje Jiří Korna

 

(Fred Astaire tego nie doczekał)

przechodnie piją becherovkę

doktor praw szuka pod macewą

listów do Dory diamentu z Pabianic

 

Milena mdleje ocucą ją w Ravensbrück

wodą kolońską (numer 4711) grając

Requiem Dvořáka na zatartej płycie

 

 

Chopin w dymku czyli komiksowy tryptyk dla Artura

Arturowi Nowaczewskiemu

 

1. Wrzeszcz. Plac Komorowskiego

 

może żal, że Janusz Christa nie tworzył w Nowym Jorku albo w Filadelfii.

jego komiksy osiągałyby dzisiaj zawrotne sumy na aukcjach.

Kajko i Kokosz przebiliby Fistaszka i innych bohaterów kreskówek.

wyczekiwani w każdy wtorek i czwartek w „Głosie Wybrzeża”

 

działali na wyobraźnię małych chłopców z placu broni, między ulicami

Dubois i Karola Marksa (dzisiaj generała Józefa Hallera).

nie słuchających wtedy muzyki poważnej, ani Chopina, ani wykładów

Schopenhauera, między zabawą w podchody a zbieraniem kapsli.

 

2. Oliwa. Ulica Artura Schopenhauera

 

na starym willowym osiedlu brak tabliczki z nazwiskiem jednego

z członków resursy kupieckiej w wolnym mieście, wiecznie

spacerującego w ogrodzie opata. czy wtedy zakwitały magnolie

bez nich erystyka zdaje się być jałowa. najczystsze powietrze

 

wniebowstąpi. co do tego nie ma sporów. mniejsza o szczegóły,

przecież nie istniała wówczas fotografia ani stenotypia.

bez nich na nic portrety pochmurnego jegomościa z brodą i bakami,

a magnolie będą kwitnąć jak kwitły. Pozostaną Dialogi.

 

3. Warszawa. Ulica Królewska

 

kończy się warszawski wielkanocny festiwal Ludwiga van Beethovena

na bilbordach wielkie afisze: komiks z Chopinem i Schumannem

w dymkach zapis rozmowy. Robertowi zdaje się, że Fryderyk naśladuje Ludwiga,

ten drze papier nutowy, gubi klucz wiolinowy co otwierał hasło

 

do sonaty bez nut. i jak teraz maestro zagra, w drodze do metra

na placu Bankowym symfonię, co rozlewa się w gorącej czekoladzie

Wedla. leci gęsta i aż drży ponad wibracje przejeżdżających autobusów,

dudnieniem podziemnej kolei. po wklęsłą kopułę Złotych Tarasów.

 

 

 

Sonata weimarska

 

niewygodne łóżko, nieświeża pościel

tajny radca mamrocze: więcej mi nie przynoście

urynałów, czuć wszechobecnym moczem,

wilgoć i grzyb na ścianach. kurz się wzbija, zasłońcie

 

słońce. razi w oczy, aksamitna zasłona.

potem powiedzą, że światła żądałem ponad

miarę. nie mam aktu zgonu. ciemność

napada znienacka jak rekonkwista.

 

drażni zapach lawendy, szałwii. rosną za blisko

okna. budząc natrętne trzmiele, uciążliwe dosyć.

włoskiego kopru pięść bije w nozdrza.

libido opada na noc. wybucha wulkan

 

śmierć jest wygodnym raportem z tajnej kancelarii.

data tutaj nie jest pewna, gdy zawity termin.

 

 

 

Jarosław Trześniewski-Kwiecień (ur. 1961) - poeta, prozaik, eseista, publicysta, sędzia w stanie spoczynku, historyk. Mieszka w Mławie.

 
Copyright 2023 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin

Akceptuję

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies

Serwis wykorzystuje pliki cookies m.in. w celu poprawienia jej dostępności, personalizacji, obsługi kont użytkowników czy aby zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie. Każdy może sam decydować o tym czy dopuszcza pliki cookies, ustawiając odpowiednio swoją przeglądarkę.

Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności i Regulaminie.

Twoja prywatność jest dla nas ważna

Właściciel serwisu gromadzi i przetwarza dane o użytkownikach (w tym dane osobowe) w celu realizacji usług za pośrednictwem serwisu. Dane są przetwarzane zgodnie z prawem i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przetwarzanie części danych może być powierzone innym partnerom.


Przetwarzanie danych

Polityka Prywatności

Zmień ustawienia ciasteczek

Bezpieczeństwo w Internecie