Krzysztof Mich |
idąc Via Dolorosa
I. wyszedłem z miejsca za murem gdzie tłum wygrał z sędzią na dziedzińcu słychać jeszcze krzyki żydowscy chłopcy zabrali ubranie koledze rzucają jeden drugiemu on stoi bezradny właśnie zrozumiał że nikt go nie obroni najbliżsi przyjaciele uciekli w oddali słychać szczęk zamka strażnik w cieniu bramy ma ciemną skórę jego włócznia ma dziewięć milimetrów lecz sięga bramy przed którą gromadzą się oburzeni
II. podbiegł czarnooki chłopiec z trzciną i naręczem kolczastych wieńców poraniły mu rękę a może ojciec sprawił mu lanie bo był za mało gorliwy nie szarpał za rękaw nie płakał nie krzyczał moja siostra jest chora teraz mówi to szczerze jedna trzcina jedna szekla wieniec z cierniami pięć szekli niedrogo panie niedrogo to te prawdziwe kup teraz
III. padam z nóg a upał wytapia pot z najgłębszych arterii i komórek tak jakby chciał udowodnić że składam się tylko z wody i garstki mikroelementów słone krople spadają na bruk nim wyschną przez chwilę tworzą plamę w kształcie dłoni zupełnie jakby ktoś podparł się upadając niedługo woda wyparuje tylko sól wsiąknie w kamienie
IV. w kafejce wielkości garażu stara kobieta przynosi mi szklankę herbaty z miętą Asim harował dzisiaj ładował fajki węglem i tytoniem nie chce by i ona się zmęczyła to moja matka – mówi - ma już pięćdziesiątkę a uparła się pomagać beze mnie chyba by umarła jak to matka każda umiera zawsze gdy cierpi syn a twoja matka ? umarła – to ja cierpię
V. wokoło kramy sprzedawcy nawołują tak samo od lat wejdź do mnie po dywany tkane w Iranie zostaw go chodź tu po damasceńskie ostrza baklawa baklawa najsłodsza baklawa sok z kiwi i z figi w upał ożywi pamiątki z drzewa oliwnego cedru cyprysu wybierz co chcesz wedle kaprysu nie bój się że za ciężko chłopak ci pomoże hej młody chodź no tu pomóż panu
VI. zbliża się święto pachnie kurkuma i rozmaryn aromat migdałowych ciastek miesza się ze słodko-kwaśnym zapachem krwi życie paruje jak azjatycka zupa a przecież to tylko rzeźnik rzucił na kamienny blat jagnię naciera wątłe ciało balsamem z ziół jakby nie wiedział że to jeszcze nie czas to nie w tym miejscu kobiety dopiero myją kamień jedna przyniosła ręcznik – prosto z Chin tylko rozłóż wytrzyj się i zwiń zrobię ci zdjęcie na ręczniku farba zachowa wizerunek jak emulsja na zdjęciu z polaroida
VII. drewniane belki wbiły się w ramię policzek nasiąkł żywicą jak łzami sprzedawca fig wylał wodę na bruk nogi ślizgają się na kamieniach lecz trzeba iść dalej droga która pnie się do góry nawet gdy się potykasz i padasz wciąga jak poszukiwanie morału w opowieści koniec zawsze jest nagrodą
VIII. gdy pada człowiek kobiety płaczą jakby to one stłukły kolana ich zawodzenie słychać z daleka w wąskich uliczkach dźwięk odbija się od kramów jak plastikowa piłka uderza w serce i dziwi ich mężczyzn skupionych na grze w warcaby idźcie do domu płakać przy dzieciach
IX nie wiem czy do mnie czy do nich mówi gdy wstaje słychać tylko jak drzewo rysuje kamienie zostawia ślad po którym pójdą drogowskaz który wskaże kierunek podpowie gdzie mają iść następni i jak winni powierzać tajemnicę drzewa
X. patrzy na mnie tak że czuję się przy nim nagi znam twoje przeznaczenie znam przyszłość nie widzi jej w kościach którymi grają o spoconą koszulę z szorstkiego płótna nie wskazuje jej trzcina ani strzałka na ścianie z napisem do grobu wiem że odpowiedź poznam na końcu który będzie początkiem pętli nieskończoności
XI. jak to przybijasz gamoniu trzymaj młotek i gwóźdź prosto inaczej to połamiesz – nic z ciebie nie będzie - pękniętej ręki nie skleisz kostnym klejem trochę po wisi ale odpadnie jak sprzedasz taką robotę co ja się z wami mam
XII. on tutaj umarł szepcze kobieta w chuście na głowie klęczy przed metalową barierką przewraca koraliki na sznurku na skale jest rysunek drzewa on umarł właśnie tutaj najpierw opadła jego głowa potem zwiotczały mięśnie nóg ciało zawisło jak jagnię na haku rzeźnika widzę to jakbym tu była uspokajam ją - nie byłaś to nazywa się empatia a może jakoś inaczej
XIII. kamień na którym kładą ciała jest pęknięty wzdłuż pachnie olejami które spłynęły by wsiąknąć w rysy klęczące kobiety przesuwają palce po każdej z nich jak niewidomi którzy chcą zapamiętać obraz to będzie ich mapa - nauczą się jej na pamięć tak zapisana jest droga
XIV. kupują świeczki z wosku zapalone stawiają przy ścianie sadza osadza się na kamieniach jak codzienna żałoba za ścianą jest kamienny sarkofag i pop który pilnuje wchodzących wewnątrz jest ciemno oliwne lampki dają mało światła jasno jest tylko wtedy gdy patrzysz w stronę wyjścia |