ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Ryszard Chłopek

 

Problemy z Achillesem                                               

 

Czy Achilles może złapać żółwia, rączego

w geometrię i podkutego równo po połowie?

Wyobrażam sobie, jak mijają szczerby dawnej

Troi, wśród których –być może – któryś kamień

nosi dobre imię Priama lub gładkość Parysa, co

do zawodów wystawia strzałę i śpiewa cięciwa.

 

I pięta świeci jak skorupa żółwia i podobnie

błyszczy się rydwan Hektora, który nagle wysunął

się naprzód. Ale bukmacherzy wiedzą, że liczy się

tylko Grek i żółw. A z tych, jak dowodzi Zenon

z Elei, tylko ten ostatni.

 

Oto więc, czy Achilles w końcu złapie żółwia?

Otóż tak, bo prócz chyżych nóg ma też długie

ręce.

 

 

Elektra

 

Elektra ma dwie twarze, jak się ma dwie ręce,

jak się dwiema nogami stąpa po ulicach.

Jedną patrzy na północ, gdzie jej brat, Orestes,

wzrasta, jak pnie się wino w ojcowskich winnicach.

 

Drugą zwraca ku matce, ale zamiast gniewu

jest tylko strach dziewczynki zagubionej w lesie,

która pragnie być silna, więc złorzeczy światu

i ćwiczy groźne miny, gdy widzi się w rzece.

 

A tymczasem Hellada jest taka spokojna.

Marszczy się Morze Jońskie pod zachodnim wiatrem.

Na olimpiadach chłopcy jeżdżą na rydwanach.

Co roku cisi ludzie sieją zboża w Sparcie.

 

Elektra ma dwie twarze, jak się ma dwie ręce.

I jedna jest jej obca, i drugiej też nie chce.

 

 

Fedra

 

Fedra stąpa rozważnie idąc brzegiem morza,

aby nie zbudzić boga śpiącego w odmęcie

i jest bardzo samotna, i bardzo ostrożna,

i pamięta wszystko, i chce wiedzieć więcej.

 

A fale jej nie słyszą, a woda się pieni.

Śpi Posejdon głęboko, śpi Tezeusz w zamku

i jest spokój na morzach, jest spokój na ziemi.

Tylko idzie duch Fedry, brzegiem o poranku.

 

Na tej ścieżce ślad kopyt oraz kół rydwanu

jest do dzisiaj widoczny, gdy się wie gdzie szukać.

Kamienie nucą klechdę o porywczym panu.

 

Raz znalazła włosy, raz ząb Hippolita.

Dzisiaj kawał skóry unosi ku światłu

i robi się wilgotna, i czuje się winna.

 


Ofelia


Widzę ciebie Ofelio, czasem w pustych murach,

gdzie mężczyźni dźwigali swoje ważne sprawy,

każdy na ciebie patrzył, a nikt cię nie widział.

Czasem Ofelio chadzasz niedaleko prawdy.

 

Czasem Ofelio stąpasz przez puste pokoje,

czasem śpiew się unosi starym korytarzem,

w którym klaskały klingi i trzeszczały zbroje,

potem przyszedł Fortynbras. Czy mógł mówić prawdę?

 

Czasem śpiew jest tak smutny, aż staje powietrze,

aż mury kamienieją, aż Hamlet ożywa

i ziemia bardziej ziemska wydaje się jeszcze.

 

Wstaje korowód duchów, dramatu ogniwa

łączą się w dziwnym tańcu, Ofelia nareszcie

nie jest sama w ruinach, które toczy zima.

 

 

Nasze potwory

 

Nasze potwory miały nasze twarze,

choć gdy się zbliżały nakładaliśmy im maski

naszych ojców i matek, naszych dzieci,

chomików, manekinów sklepowych, prezydentów,

piosenkarzy, zakonnic i skrzatów z wielkiego lasu.

I było kolorowo, wielka feeria świateł,

a nasze potwory miały nasze twarze.

 
Copyright 2023 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin

Akceptuję

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies

Serwis wykorzystuje pliki cookies m.in. w celu poprawienia jej dostępności, personalizacji, obsługi kont użytkowników czy aby zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie. Każdy może sam decydować o tym czy dopuszcza pliki cookies, ustawiając odpowiednio swoją przeglądarkę.

Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności i Regulaminie.

Twoja prywatność jest dla nas ważna

Właściciel serwisu gromadzi i przetwarza dane o użytkownikach (w tym dane osobowe) w celu realizacji usług za pośrednictwem serwisu. Dane są przetwarzane zgodnie z prawem i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przetwarzanie części danych może być powierzone innym partnerom.


Przetwarzanie danych

Polityka Prywatności

Zmień ustawienia ciasteczek

Bezpieczeństwo w Internecie