Jacek Szafranowicz |
Wszystko co opowiadałem innym należało do ciebie (jak jedno twoje słowo potrafiło sprawić że życie znów stało się przygodą) i nocą przy torach w szumie fabryki twoje historie sprawdzały się najlepiej
Dobrze byłoby myślałem machać w przestrzeń ironiczną ręką patrząc ze spokojem jak maleją małe domki Dobrze byłoby: promienna twarz trochę niepohamowanej dumy Obraz jak z telenoweli ale ja pokażę to inaczej
Teraz wszystko co wspominam należy do ciebie koła przetaczają się jak mętna krew i ilekroć twoje słowo które potrafi jeszcze sprawić że świat staje otworem dociera do mnie jak niezauważonego wcześniej koloru światło ostrzegawcze wiem: nie oszukałeś mnie to ja wolałem cudze niż własne
Lecz dalej myślę jakbym mógł się dowiedzieć
co myślałeś wtedy kiedy uciekałeś z domu
Dom o którym wiem
Jest dom o którym wiem
Patrzę na niego tak jak w zimie patrzy się na płomień
To mały czarny domek wyrazisty na tle pola szarej hurtowni i białej fabryki
mówię sobie: to musi być ten pamiętam go jakbym miał pamięć z zaginionej fotografii albo zachował szkic z opowieści który układa mi się jak wzór z chmury
Przychodzę tu od lat i czekam kiedy wyjdzie ten z którego domu ja przyszedłem
mały z oczyma błękitnymi w które gdy się spojrzy jeszcze nie trzeba zgadywać
i kiedy wiatr porusza drzwiczkami mrużę oczy i moje zmarszczki są wyczuwalne
czekam kiedy wyjdzie poda mi dłoń i patrząc w oczy powie: to jest mój dom z którego ty wyszedłeś
Ale nic się nie dzieje
Jedyne co można zobaczyć to kiedy przyjdzie się w lato wówczas widać jak płonie dokoła niego powietrze |