Grzegorz Kaźmierczak |
* * * Coś pisałem w białej koszuli próbując jeszcze jednego sposobu
W końcu znajdę się zawsze na oszronionym polu gdzie źdźbła traw kruszą się przy każdym kroku. 1998
Polska B
Pachnie dym z pieców i palarnie kawy.
Na tyłach ogrodzeń zawsze otwarta furtka.
Wojskowa grochówka, wyborczy festyn, grają mazurka.
Psy w parku, futryny okien sklejone farbą.
Od dni, tygodni, a może miesięcy żadnych rozmów o poezji |