Sławomir Kuźnicki |
martwi go to martwienie się on jest prawdziwy
kiedy deszcz bębni o paznokcie on pije wódkę
szkoda wódki żeby się nią upić a później ugłaskać
zmartwienia wtopić się w dreszcz i udawać że
w wiadomościach podali że deszcz umarł
Close-up
skoro już interteksty to ja poproszę gdzieś tak pośrodku rzeki no i jeszcze jedno – całkowity
zakaz interpretacji – by być przeciw interpretacji przeciw metodzie przeciw teorii – jakiejkolwiek
bo nie erotyki sztuki tu trzeba – ona już dawno nie wystarcza tu potrzebna sztuki pornografia
żeby rzeczy widziane choćby nawet z bliska były rzeczami prawdziwie widzialnymi
Seks kłamstwa i kasety video
a w magnetowidzie sony czeski film produkcji czechosłowackiej wszędzie tylko pośladki i piersi i umówmy się na pewną umowność
pomiędzy tymi częściami które nie pasują do siebie które nie pasują do słońca – zawstydza mnie pan stale wpędza w kinopleksy
no ale dobrze – podajmy sobie na zgodę języki i powiedzmy w końcu w tym pana jidisz kto tu jest wanda wasilewska a kto roczniki siedemdziesiąte
Miasto nad rzeką
na zachodzie bez zmian – pada wychodzę z rzeki wieszam pranie sinymi klamerkami przypinam się do sznura i czekam czekam
rzeka nie przynosi już żadnych paczek nawet tych z bielizną z ręcznikami z psią karmą ze środkami czystości nawet tych najważniejszych
moja bielizna jest blizną po sznurze zasypiam ze świadomością iż mieszkamy nad zupełnie innymi rzekami budzę się nad twoją
e-wiersz
elektroniczny wieszcz wciska klawisz enter teraz już wszystko może się wydarzyć woła never let me go never let me go
niekończąca się opowieść robi przerwę na ostatniego papierosa niekończąca się opowieść dobiega końca a zza zamkniętych drzwi
dobiega stukot pracującej w pocie czoła klawiatury zapisującej rzędy słów matematyczne wzory nieprawdopodobne równania
odkrywa że ostateczna prawda jest tuż na wyciągnięcie ręki i gdy czyjaś ręka odcina zasilanie pozostaje poziomym paskiem elektryczności
skumulowanym na ekranie monitora a ty nie ufaj temu wierszowi on kłamie kiedy woła never let me go never let me go |