ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Joanna Borzęcka - prezentacja

Wszystko, co robisz, zostawia ślady

I jeszcze z wyświetleń, to wciąż jest
świat niedokonany co w nim robisz skok
z trzeciego piętra, dla mnie, a sprawca
zostaje, kiedy tak leżysz i wyciekasz
przez deltę kciuka zidentyfikowany.
Mówi się, że na mieszkańca Manhattanu
przypada parę kluczy i trzeba bardzo być
blisko z odźwiernym, żeby zobaczyć
co zrzucają z wieży zamiast śniegu.
Mówi się, wirowanie, punkty styczne,
dostać na skrzynkę list z serdecznościami.
Mówi się, że dowody mówią; śmierć
jest mężczyzną. Ścigamy tego samego.


i weź mnie pozbieraj jakeś mnie rozsypał

Asperatus czy strategiczny pacman
i jak ma się to do istoty cofania czy nawet brania
na hak w holowniczy wieczór? Tak, trochę ja
i trochę w niebie wklęśnięć,
kiedy tamten tak mnie zauważa, że nic
tylko z trzaskiem jak kostropata karoseria
albo rejestracyjna ramka się rozlecieć.


Teraz też trochę pada i też przychodzi inny
rzeczoznawca co muszę mu powiedzieć
jaka jest stawka i że wchodzi w grę
dość poważny wiek, na co on mi, że mężczyźni
w pewnym wieku kupują nie tylko młodsze auta.


Akcję można też przenieść

albo zagłuszyć, co do wewnątrz wpada
rozkręcając na całą epę radio i wpaść na sam środek
świetlnego skrzyżowania w małym mieście.
W małym mieście można też przekonać się, czy da się uciec,
                                          przed prawdą, i że jest wiele odcieni
                                          odbitych w asfalcie a prawda zostaje
odciśnięta na moich kolanach, i że czasem krwawię
chociaż nie modlę się specjalnie.
A pewnie powinnam zamiast rzucać
kurwami, kiedy pod zapasowym kołem
znajduję tylko brzeszczot, co to nim nie da się
odciąć tego co się za sobą ciągnie.
I najlepiej, żeby o ciebie.


 

Stacja telewizyjna

Po drodze wieża zanurzona w wzburzonym niebie
na tym kontynencie, tak spoglądam; lekko poruszona.
Wciąż wieje, drętwieją dłonie przy ustawianiu
samowyzwalacza, ostatnim. O uśmiechu
nie nadmieniam nadal, chociaż nie nadają do nikogo innego
przy talerzach odwróconych na czeską stronę.


I pewnie dlatego inaczej odbierasz sygnał,
który powoli zanika jakby utkwił w zbyt wąskim wąwozie,

gdzie nagle słychać lecący po kogoś helikopter
a może terkoczące serce.

 

 

Miała wyjść i wysłać do ciebie list,

ale nie mogła znaleźć odpowiednich butów
               w tym jednym z miesięcy, co w nim
                        nie tylko wodę z góry zrzucają
                  i przez który trzeba się przekopać
           na stronę, a tam widzisz: facet z balią,
     i też białą. Widzisz też coraz cieńszy cień
  w tych miesiącach, i w tych przedpokojach.


Nie moje są te przedpokoje i nie mój pies,
co ujada za ścianą. Za to jutro rano rozkują
nie tylko tynk, powieszą i jak zapowiadają;
będzie cieplej. Bo to jeden z tych miesięcy,
gdy podłoże oddaje ciepło znacznie później
niż grzejnik, i w których zwłaszcza samotni
najbardziej marzną. Jutro z rana przybędą,
znajdą buty i zobaczą,


kto go tam zamknął.

 
Copyright 2023 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin

Akceptuję

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies

Serwis wykorzystuje pliki cookies m.in. w celu poprawienia jej dostępności, personalizacji, obsługi kont użytkowników czy aby zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie. Każdy może sam decydować o tym czy dopuszcza pliki cookies, ustawiając odpowiednio swoją przeglądarkę.

Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności i Regulaminie.

Twoja prywatność jest dla nas ważna

Właściciel serwisu gromadzi i przetwarza dane o użytkownikach (w tym dane osobowe) w celu realizacji usług za pośrednictwem serwisu. Dane są przetwarzane zgodnie z prawem i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przetwarzanie części danych może być powierzone innym partnerom.


Przetwarzanie danych

Polityka Prywatności

Zmień ustawienia ciasteczek

Bezpieczeństwo w Internecie