Wszystko, co robisz, zostawia ślady
I jeszcze z wyświetleń, to wciąż jest
świat niedokonany co w nim robisz skok
z trzeciego piętra, dla mnie, a sprawca
zostaje, kiedy tak leżysz i wyciekasz
przez deltę kciuka zidentyfikowany.
Mówi się, że na mieszkańca Manhattanu
przypada parę kluczy i trzeba bardzo być
blisko z odźwiernym, żeby zobaczyć
co zrzucają z wieży zamiast śniegu.
Mówi się, wirowanie, punkty styczne,
dostać na skrzynkę list z serdecznościami.
Mówi się, że dowody mówią; śmierć
jest mężczyzną. Ścigamy tego samego.
i weź mnie pozbieraj jakeś mnie rozsypał
Asperatus czy strategiczny pacman
i jak ma się to do istoty cofania czy nawet brania
na hak w holowniczy wieczór? Tak, trochę ja
i trochę w niebie wklęśnięć,
kiedy tamten tak mnie zauważa, że nic
tylko z trzaskiem jak kostropata karoseria
albo rejestracyjna ramka się rozlecieć.
Teraz też trochę pada i też przychodzi inny
rzeczoznawca co muszę mu powiedzieć
jaka jest stawka i że wchodzi w grę
dość poważny wiek, na co on mi, że mężczyźni
w pewnym wieku kupują nie tylko młodsze auta.
Akcję można też przenieść
albo zagłuszyć, co do wewnątrz wpada
rozkręcając na całą epę radio i wpaść na sam środek
świetlnego skrzyżowania w małym mieście.
W małym mieście można też przekonać się, czy da się uciec,
przed prawdą, i że jest wiele odcieni
odbitych w asfalcie a prawda zostaje
odciśnięta na moich kolanach, i że czasem krwawię
chociaż nie modlę się specjalnie.
A pewnie powinnam zamiast rzucać
kurwami, kiedy pod zapasowym kołem
znajduję tylko brzeszczot, co to nim nie da się
odciąć tego co się za sobą ciągnie.
I najlepiej, żeby o ciebie.
Stacja telewizyjna
Po drodze wieża zanurzona w wzburzonym niebie
na tym kontynencie, tak spoglądam; lekko poruszona.
Wciąż wieje, drętwieją dłonie przy ustawianiu
samowyzwalacza, ostatnim. O uśmiechu
nie nadmieniam nadal, chociaż nie nadają do nikogo innego
przy talerzach odwróconych na czeską stronę.
I pewnie dlatego inaczej odbierasz sygnał,
który powoli zanika jakby utkwił w zbyt wąskim wąwozie,
gdzie nagle słychać lecący po kogoś helikopter
a może terkoczące serce.
Miała wyjść i wysłać do ciebie list,
ale nie mogła znaleźć odpowiednich butów
w tym jednym z miesięcy, co w nim
nie tylko wodę z góry zrzucają
i przez który trzeba się przekopać
na stronę, a tam widzisz: facet z balią,
i też białą. Widzisz też coraz cieńszy cień
w tych miesiącach, i w tych przedpokojach.
Nie moje są te przedpokoje i nie mój pies,
co ujada za ścianą. Za to jutro rano rozkują
nie tylko tynk, powieszą i jak zapowiadają;
będzie cieplej. Bo to jeden z tych miesięcy,
gdy podłoże oddaje ciepło znacznie później
niż grzejnik, i w których zwłaszcza samotni
najbardziej marzną. Jutro z rana przybędą,
znajdą buty i zobaczą,
kto go tam zamknął. |