ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDAWNICTWA
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Ela Galoch

 

Jesień                                                                                           

 

Tylko poeta może porównać oczy kobiety do koloru omszonej małży

w nas dzisiaj nie ma dzikich plaż

czytamy nekrologi i pojedyncze wyrazy o znajomych

czasem posługujemy się o centymetr dłuższą metaforą

przy kawie przeważnie milcząc

chociaż park ociepla się od umbry

aż biała pajęczyna ciągnie się jak nić ze sprutej powłoczki

przerywasz ją suchym monologiem o markach samochodów

chciałabym wyrwać się tam gdzie karmi się wiewiórki
- przecież nie istnieje to co kiedyś wydawało się takie proste

zamknąć ramiona przed obcymi i tymi w maskach

chociaż moja wartość tkwi

dalece poza sukienką niebieskiego dżerseju

którą każesz mi prasować

na widok sąsiada prowadzącego rower

- potrzebuję mgły nad torowiskami

żeby otrząsnąć się z tej zwyczajności jak z cukru pudru

tak długo zalegałam pod warstwą kuchennej farby

słowa się tylko zmieniały: ze zwinności żony

przez kuzynkę czekającą z ciastem na wikarego

a potem tłukącą na swój widok ramy okien

 

Łammy się tymi godzinami które nas nie przerastają

chociaż nie jesteś jeszcze w pełni dojrzały

do mrozów zostało kilka kondygnacji

lecz już teraz wierzysz że dziewczyny potrafią być kanciaste i zimne

jak pudełko sardynek na parapecie

a przecież wszystkie (bez wyjątku) jesteśmy Ingrid Bergman

kochamy Casablankę - potrzebujemy niezwykłości w palcach mężczyzn

jak u Bogarda

żeby mieć miłość

nawet gdy skurczy się twarz

za bukiet wrzosów rozłożę słońce na wnętrzu brzucha

nie doświadczając bólu

po kłykciach słoneczników – sny przyniosą ciebie

aż zobaczysz jak z mojego oddechu

uwalnia się ostatni powiew lata jakby dla nas nastały lepsze dni

pełne świadomości

kobieta zawsze czuje gdy pora wracać

 
Copyright 2022 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin