Adam Wiedemann |
Esej: Zawsze gdy myślę o poezji, siąkam
dla Eleni Sikelianos
Gdy myślę o poezji, moje koleżanki myślą o mokrych jointach, ale ja myślę o nosach i lufkach.
Gdy myślę o poezji moich koleżanek, czuję się niczym rybka w ich miłych siatkówkach, lecz one myślą o śrubach i śmigłach.
Gdy moje koleżanki myślą o poezji, one myślą o gumce i myślą o ości, lecz gdy ja myślę o nich i poezji, myślę
o śródszkolnym konkursie na najlepszą lufkę i o tej trawie, na której je głaskam, i o kolankach, na których je głaskam,
kiedy już zdają się całkiem padnięte i myślę,
że kiedy myślę o nich w ich poezji, myślę, że tylko martwe koleżanki myślą, co sobie o nich po wszystkim pomyślę.
Medana, 23.8.02
Głośny esej: Muzyka
dla Germana Ritza
Muzyka jest Niemką i diabeł jest Niemcem. Anioły są pochodzenia słowiańskiego.
Rozważania o aniołach działają na człowieka uspakajająco. Dobrze, że czuwa nad tobą jakiś anioł.
Rozważania o narodowości potrafią człowieka nieźle rozdrażnić.
Zaraz pojawia się problem zdrady i spieprzaj ty podły zdrajco.
Dlaczego ja tak cierpię, pyta nas muzyka, na co odpowiadamy: Bo jesteś tak piękna.
Lecz tak naprawdę nie szanujemy jej i niech tam sobie rzępoli na tych swoich skrzypcach.
Niech sobie lata po pokoju jak mucha.
Anioły muzykanci: diabeł dla nich pisze, a Pan Bóg słucha
(choć jest Arabem z Mezopotamii).
Kraków, 23.11.02
Śpiochy
i ta przyjemna zabawa w napełnianie żołądka miałaby komuś (naprawdę?) odebrać? ocalić?
życie. nagłe napady przywiązania albo leniwe fale obojętności. zgoda
na strumień elektronów i świątynię ducha i wściekłość bo na poczcie nie przyjmują paczek.
ptak wita każdy nowy dzień z radością bo nie pamięta poprzedniego. człowiek
pamięta wszystkie poprzednie, wita go więc z nadzieją lepiej bowiem od ptaka zna się na tym świecie.
ale nawet człowieka oczekują miłe obowiązki jak rozkosz poród wychowanie dziecka
kłótnie przy dziecku i kłótnie o dziecko rozmowy z dzieckiem na poziomie dziecka
wszystko dla dziecka i dość mam już tego bachora. człowiek tak naprawdę jest
podobny do chomika: sprezentowany dziecku ma nadzieję że znalazł przytulne schronienie
i że będzie kochany czesany karmiony tymczasem dziecko już prosi o rybki.
któż zaś jest podobniejszy bogu niźli dziecko?
Kraków, 9.12.02
Anna German
co tam te eurydyki, mówi apollo, chodź ze mną. w zamierzchłych czasach. coś tam jeszcze świta.
ładnie śpiewasz, chodź ze mną, mówi apollo, ja ciebie chrzczę. jesteśmy sobie, nie mamy nic do powiedzenia.
nie mamy nic do powiedzenia zmarłym. śmierć, po prostu sybir, sprowadza człowieka
do parteru, do czystej duchowości, po śmierci człowiek nie ma prawa głosu,
jest to przeżycie z gatunku tych niezapomnianych, jedyne w swoim rodzaju, trudno się z niego otrząsnąć.
po śmierci człowiek nie jest już nigdy sobą, ciężko mu wrócić do siebie, olewa swoich bliskich
i miałby wszystko w nosie, gdyby miał nos, a wtedy chodź ze mną, mówi apollo. coś tam jeszcze świta.
Esej: Myśli na wypadek eksmisji
Wyrzuć to, wyrzuć tamto, tak jakby to się tak dało. Człowiek im starszy, tym wyrzuca z większym
rozmachem, ale mały nie da sobie tak łatwo wyrzucić tego albo owego „skarbu”. Wszystko powinno zostać
zachowane i nawet naprawione, bo nawet przerobione na coś innego przestaje trochę jakby i potem co, w co się ubrać, do pracy,
czy na pogrzeb? Nagle całe mieszkanie zaczyna przypominać grobowiec, wtedy trzeba szybko się przeprowadzić i za tydzień
już jest w porządku, te stare obrazki po prostu nie pasowały do nowych ścian, sam zobacz. Widziane z bliska rzeczywiście
wolałyby spocząć w jakiejś szufladzie (przepastnej!), podobnie w każdym okresie życia będzie wykłócać się do upadłego,
ale nie o to samo. Najchętniej wyrzucamy to, co się nam po prostu przestało podobać i co nam zrobił na wyrost. Kto? co za pytanie.
Kraków, 2.3.03
Różokrzyżowiec z przypadku
Tak, to był spory kawał życia z tym. Robiło się, co się mogło. I było tak źle, że można było płakać w obecności kobiet.
Ludzie nie służą do zabawy, mają coś do załatwienia na tym świecie, sami nie wiedzą co, ale załatwiają to z wielkim
samozaparciem, potrafią narzucić je innym. Swoim psom, swoim kobietom, swoim dzieciom. Czy polubisz mnie
razem z moim psem?, śpiewała Ola Jasiak po balu maturalnym, i w końcu ktoś ją polubił. Tak więc ludzie
zaskakują nas czasem poważnym wyrazem twarzy, zwłaszcza w momentach „wstydliwych”, „intymnych” i wręcz „nieprzyzwoitych”, jak na przykład sprawa
rozwodowa albo przeglądanie gazety ze skokami na giełdzie. Wszystko to jeden pornos. I ludzie chodzą z dziećmi
do kościoła, na mecze, pies zamknięty w domu wyje, wygraża niebu, człowiek wraca, głaszcze po łbie, już dobrze. Takie są zwyczaje,
taki porządek świata. Jeśli chciałbyś uciec, to daj mi swoje zbiory, zapisz w testamencie swoje zbiory pocztówek z miejsc, gdzie miałeś szczęście.
Kraków, 19.3.03
Olej
Poplamiony olejem, otrząsam się. Pasemka też początkowo wszystkich zaskakiwały. O, mówiło się, ma pasemka! Albo: Zesiwiała!
Odnalezienie się w czasie czasami sprawia nam kłopot. Co jadłem w pierwszy dzień wojny, groszek z majonezem?
(W tym momencie pozdrawiam Darka Sośnickiego, nie mogę sobie tego odmówić, i Darka Białasa, który tam bez grosza
w Berlinie, w czasie wojny.) Wyjście po groszek nie wchodzi w rachubę, gdy Jacqueline du Pré, żona Żyda
z dużej litery, Barenboima, gdy właśnie po raz ostatni rżnie smyczkiem, choć robi to w sumie któryś raz z rzędu; odkąd mam tę płytę,
od czasu do czasu puszczam ją i zawsze to jest ten jej ostatni raz. Wojna też się tylko powtarza, wyraża
wciąż to samo, to samo zabija znowu w ludziach człowieczeństwo. Olej to, mówią duszki, po prostu to olej.
Kraków, 20.3.03
Wiersze pochodzą z wydanej przez "Zeszyty Poetyckie" oraz OFF_PRESS z Londynu dwujęzycznej antologii współczesnej poezji polskiej "FREE OVER BLOOD" (w przekładzie Marka Kaźmierskiego) pod redakcją Dawida Junga i Marcina Orlińskiego. |