Krzysztof Gąsiorowski |
JĘZYKOZNAWSTWO NA POZIOMIE ELEMENTARNYM
EKSPEDYCJE MISTYCZNE...
* * *
Z Koryntu
W niewielkiej grupce Koryntian, bacznie się rozglądając, słuchałem listu Pawła, z Tarsu.
Jakże on zmienił się od czasów Szawła. Co go tam, w drodze do Damaszku napadło, u diabła. Oszalał.
Czego on się od nas domaga?
Znam takich nawróconych pijaków, co od wieczora do rana, od rana do wieczora zajmują się tylko trzeźwieniem. I innych namawiają do tego.
Pisać jednak ten Paweł potrafi, przyznaję. Nie spodziewałem się.
Słuchając listu, lęk odczuwam i drżenie. Ale to chyba nie ma większego znaczenia. Zawsze boimy się czegoś. Musimy.
Czy bowiem rzeczywiście można tak żyć, jak on chce Nie liściem być, którym wiatr targa, a drzewem. I korzenie mieć w gwiazdach.
I nikt nie stanowi o tobie; nikt oprócz ciebie;. nawet Cesarz i jego rzeźnicy. Odpowiadasz jedynie przed Bogiem.
Piękne, nie realne. Ktoś między nas się wtrąca: cienie na Księżycu, plamy na Słońcu.
No i te dobre rady, przesyconego: „dobre jest dla człowieka nie łączyć się z kobietą”, głosi ten z Tarsu. Może i dobre. Zależy dla kogo. Dla mnie, nie.
Odwracanie smoka ogonem. Z bieguna północnego na południowy. Pomiędzy takie same lody i mrozy.
To samo, jeśli nie gorzej. Wciąż trzeba rezygnować, ze świata, albo z Boga? Albo, albo? Nic więcej, nic mniej?
Ta słynna, i bezinteresowna Miłość boża? Jest? Bardziej zachłanna, niż Śmierć. O Śmierć nie trzeba się troszczyć. Sama Przybędzie.
„I ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni żyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego...” , ostrzega Paweł. z Tarsu.
No to kto? Pusto będzie w tym Niebie. Samotnie. Wolę nędzną doczesność, niż Wieczność, niż Nieśmiertelność.
Jakże szczęśliwe jesteście, o piękne córy Koryntu.
Kondukt
Oglądam właśnie majestatyczny, ekstatyczny, wspaniały, podobno największy w całej historii ludzkości — kondukt żałobny,
idący jak gdyby wstecz,
przy wtórze „Litanii do Wszystkich Świętych”, która przeciera ścieżkę. Psalmy.
Właśnie przenoszą na marach ciało Papieża, Jana Pawła II ku grobowi;
całe życie przedzierał się był do Boga, oby mu się udało, niech spoczywa w spokoju.
Niebywałe. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. A przecież to także Nicość wobec Drugiego Przyjścia,
na które czeka od wieków tylu żywych i zmarłych.
Trumna w źrenicy placu, jak drzazga. Łza tłumów. Z tylu oczu. Proporce.
Nie modlę się, a nie czuję się Wykluczony
Koszyk z trzciny
Nieprzebrane rzesze, trzepoczących się ptaków na ulicach, na placach. Z dala nie do rozpoznania.
Tu, bliżej czarne, białe skrzydła zakonnic i księży. Dyplomaci. Fiolet. Najbliżej — całe stada brodzących purpuratów; jak flamingi.
A On odpływa w zaświat,
niby Nil jakiś, i koszyk z trzciny; w głębiach wód migoce symbol ryby.
8 kwietnia 2005
|