ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Jacek Dehnel

(fot. Piotr Sunderland)

 

Czereśnie

 

Strącanie patykami czereśni ,,hiszpanek"

(zółtych, pomarańczowych, białych, różowawych)

i spadające z góry złamane gałązki

z liśćmi i owocami. Zbieranie ich z trawy.

Liście duże, skórzaste. Znowu. Celowanie.

I czereśnie, pęknięte od nadmiaru soku,

naddziobane przez szpaki. I długi bieg roku,

zanim znowu dojrzeją i znów będzie można

wybiegać rano z domu (cicho, na parterze

ktoś od dawna umiera) i przebiegać wąskim

przejściem między klombami, i jak małe zwierzę

polować na czereśnie. Jak kot. Jak ostrożna

nutria-wegetarianka.

                                 Nic z tego się nie da

ocalić. Mimo licznych usiłowań, mimo

prób zwykłych, generalnych, kostiumowych nawet.

Mimo projekcji slajdów, polewania zimną

wodą, galwanizacji wyciętego drzewa

i oddychania usta-pustka. Tamta klisza

jest wciąż mglista, nieostra. Jakiś brzydki liszaj,

czas, wdał się i nie puszcza. Drzewo, słońce, kije

spadające przez warstwy liści są jak projekt,

jak rysunek techniczny szczęścia (tytuł: Klawe

dziecinstwo. Numer serii: C4A8),

które nigdy nie ruszy. Niemalże niczyje.

 

Katowice, 27 VIII 2007

 

 

 

www.gaydar.pl

 

I.

 

Po trzech latach udanej miłości logować

się tutaj - co za afront. Dla jednych: gagatek

w ślubnym wdzianku (Armani, Gucci, Kielman, Patek),

z portfelem pełnym szczęścia, wchodzący na stypę

u biedaków; dla drugich - jakiś brzydal (sprzątacz,

akwizytor, listonosz), który przez pomyłkę

 

staje w progu i patrzy ze znudzoną miną

na zajefajną orgię. Więc staję i patrzę,

na jednych i na drugich: z tych z tłumionym płaczem

i rozmazanym tuszem, co raz i na wieki,

i tych, którzy przyjadą, przelecą, zawiną

się z powrotem (śnieg, plecak, na plecaku rekin).

 

 

II.

 

Parada ciał. Jak wszędzie. Owłosione brzuchy

i umięśnione plecy po solarium. Chude

klatki licealistów. Niepijący student.

Kolo z Lidzbarka czeka na swojego księcia.

Wyniucham twoje soxy - fotka, na niej gruby

blondynek w okularkach. A każdy do wzięcia.

 

A pod tym wszystkim płynie jak podziemna rzeka

sekwencja wnętrz: firany z fabrycznej koronki,

narzuty na fotelach, tapetowe wzorki,

na prawo od erekcji plakat z Annie Lennox,

na lewo - złoty puchar za zdobycie miejsca.

Lubię: seks tradycyjny, uległość, piss, przemoc.

 

A rzeka płynie głębiej i rozpuszcza less,

przecieka przez profile i reguły gry,

i szemrze, że są ludzie, ich domy i psy,

i że nic nie wynika z tego, że jest brzuch,

firana, gg, email. Bo pod wszystkim jest

inna rzeka, najgłębsza, i płynie bez słów.

 

Warszawa 3 VII 2006

 

 

 

Albert Watson,

Golden Boy (New York 1990)

(reklamy wystawy w Düsseldorfie)

 

 

Całe miasto przegląda się w tym złotym chłopcu,

wszędzie on, sześcioletni, siedmioletni może,

na ogromnych plakatach, billboardach, w folderach:

 

jakie słowa się cisną na te małe usta,

jakie słowa się tłoczą pod tym kłębowiskiem

nadprzyrodzonych żmijek, koafiurą z węży?

 

Wszedł ze Snu Nocy Letniej; duch, powietrzne bóstwo

zamknięte w drobnym ciałku, zapylony kruszcem –

wypił Ren i zjadł Düsseldorf jak czekoladkę.

 

Nieco młodszy ode mnie. Ze trzy, cztery lata,

gdzieś pewnie dalej żyje, większy i zgrubiały;

i wie lepiej niż inni, że kiedyś mieszkała

 

w nim siła potężniejsza niż wszystko, co znamy.

 

Warszawa, 9 XI 2008

 

 

 

Hotel Rzeszów

 

Oto temat dla sztuki (niech się Tukidydes

przed nim schowa, wraz z flotą, w skalistej zatoczce) -

płacz kochanków w hotelu. Brudnym, choć nie małym:

dziesięć pięter betonu, kubiki zaduchu,

które stały przez lata nad tą dziurą w ziemi.

Będzie tam centrum czegoś. Nowe i błyszczące.

 

Ale tych dwóch się nie da wymienić na innych,

skreślić, potem nadpisać, zbudować od podstaw.

I odtąd będą nieśli, osobno, przez życia,

niezwiązane ze sobą, tamtych dwóch z hotelu:

zasmarkanych, spuchniętych od łez nastolatków

objętych w kwadratowym, niedomytym oknie,

których starcy (jak z farsy weneckiej) tak długo

rozdzielali, aż w końcu rozdzielili. Będą

szli, jechali, płynęli, lecieli przez lata

z tym zburzonym budynkiem jak z odłamkiem w mięśniu,

bezpowrotni, straceni. Czy przynajmniej jeden

z nich.

 

Warszawa, 2 IV 2009

 

 

 

Pleśń (Warszawa Centralna)

 

Z kupy szmat pod napisem KEBAB HOT-DOG GYROS

wystają tylko chude ręce i pół twarzy,

wargi na pustych dziąsłach. Brudne i brunatne.

I coś białego w rękach, coś szarobiałego,

szaroburego nawet, coś w kolorze pleśni:

elektryczne organki z plastiku, zabawka

wygrzebana ze śmieci. Wrzucasz do kubeczka

pięć złotych, szmaty mówią ,,Sto lat panu, sto lat!"

i grają na organkach ta-da ta-da taaa-da,

przyciskając uważnie klawisz za klawiszem.

 

Pleśń, która z niewiadomych przyczyn się zalęgła

na niegościnnej kulce z kamienia, lecącej

przez równie niegościnną przestrzeń, wzrosła w siłę.

W zmienne kształty i barwy. Pantofelek. Stułbia.

Gekony, kazuary, tyranozaurusy.

Hominidzi i homo z obfitością przezwisk,

zamki, katedry, dworce, michałyanioły,

homery, danty, dżojsy, i wreszcie darwiny.

 

Kiedy większy Tunguski, większy Krakatau

albo większa Halleya dadzą sobie radę

z pleśnią, zostanie kulka z siwego kamienia,

trochę murów, napisy. Między nimi będzie

szło Piękno, w białej szacie (nieco osmalonej),

nie z kitarą Apolla, tylko z plastikowym

graidłem dla dzieciaków. Ta-da ta-da taaa-da

będzie znaczyło wtedy: Minęło, minęli.

 

Berlin, 2 II 2008

 

 

 

 

Wiersze pochodzą z wydanej przez "Zeszyty Poetyckie" oraz OFF_PRESS z Londynu "FREE OVER BLOOD", dwujęzycznej antologii współczesnej poezji polskiej (m.in. w przekładach Marka Kaźmierskiego) pod redakcją Dawida Junga i Marcina Orlińskiego. Niniejszy wybór na język angielski przełożyła Karen Kovacik.

 
Copyright 2023 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin

Akceptuję

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies

Serwis wykorzystuje pliki cookies m.in. w celu poprawienia jej dostępności, personalizacji, obsługi kont użytkowników czy aby zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie. Każdy może sam decydować o tym czy dopuszcza pliki cookies, ustawiając odpowiednio swoją przeglądarkę.

Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności i Regulaminie.

Twoja prywatność jest dla nas ważna

Właściciel serwisu gromadzi i przetwarza dane o użytkownikach (w tym dane osobowe) w celu realizacji usług za pośrednictwem serwisu. Dane są przetwarzane zgodnie z prawem i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przetwarzanie części danych może być powierzone innym partnerom.


Przetwarzanie danych

Polityka Prywatności

Zmień ustawienia ciasteczek

Bezpieczeństwo w Internecie