Już niebawem do dystrybucji trafią wraz z "Zeszytami Poetyckimi" pierwsze w Polsce przekłady poezji Borisa Viana (1920-1959), dzięki pracy Alicji Ślusarskiej (wybór, układ i przekład) oraz Dariusza Dziurzyńskiego (przekład i posłowie).
Menażeria i syreni śpiew. Słowo wstępne od tłumaczy
Po raz pierwszy zetknęłam się z poezją Borisa Viana w Paryżu, w jednym z licznych antykwariatów na Saint-Germain-des-Prés, ulubionej skądinąd dzielnicy pisarza. Moją uwagę przykuła krwiście czerwona okładka przedstawiająca bliźniacze, zrośnięte ze sobą słonie, z cylindrem w jednej z trąb. Był to tomik wierszy Cantilčnes en gelée (Kantyleny w galarecie), a jego autora znałam dotychczas wyłącznie z powieści i wariacji jazzowych na „trompinette”.
Wyprawy w głąb lirycznego świata Viana, zamieszkiwanego przez syreny, sfinksy, hermafrodyty, braci syjamskich czy mężczyzn z nosacizną przewlekłą; świata, w którym cienka linia dzieli komizm od tragizmu, pierwotne instynkty od mistycyzmu, cielesność od duchowości, ironię od groteski, apoteozę życia od obsesyjnej obecności śmierci, były dla mnie źródłem fascynujących przeżyć. Odkrywanie poetyckiej przestrzeni Viana przywodzi na myśl dziecięce wyprawy do cyrku, mieszane uczucia trwogi, ekscytacji i magii obecne podczas oglądania występów kuglarzy, akrobatów, klownów czy pokazów królików wyciąganych z kapelusza.
Tłumacząc jego wiersze, próbowałam na tyle zbliżyć się do tekstu wyjściowego, by móc zachować specyficzną dla poety „ balansującą wizję świata, gdzie połączenie abstrakcji z namacalnością stanowi źródło twórczości poetyckiej”. Nie lada wyzwaniem w tłumaczeniu wierszy okazał się językowy kosmos autora, w którym poeta nieustannie żongluje różnymi rejestrami języka, archaizmami i neologizmami, wykonując jednocześnie słowne „akrobacje” w fonetyczno-ortograficznej warstwie językowej.
Niniejsza książeczka zawiera 17 wierszy pochodzących z trzech zbiorów poezji Viana: Raport Barnuma, Kantyleny w galarecie oraz Zanim zdechnę. Pominęłam zbiór wierszy Cent Sonnets (Sto sonetów), skomponowany jako pierwszy, lecz wydany jako ostatni w 1984 roku. To jedyny tomik, w którym autor całkowicie podporządkował się regularnej formie wierszy (sonety i ballady). W kolejnych chronologicznie autorskich zbiorach poezji Vian, podobnie jak jego przyjaciele Raymond Queneau i Henri Michaux, porzuci klasyczne reguły na rzecz wiersza wolnego.
Przy wyborze utworów nie kierowałam się ściśle ani kryterium chronologicznym, ani tematycznym. Zależało mi przede wszystkim na ukazaniu bogactwa i oryginalności liryki Viana. Wśród tych siedemnastu wierszy Czytelnik odnajdzie charakterystyczną dla Poety mieszankę wybuchową czarnego humoru i namiętności, przemocy i czułości, drapieżnego cynizmu i bolesnego rozdarcia, magii i codzienności, wyrażoną - jak chce współczesny badacz - „słowami pisanymi obrazami i obrazami malowanymi słowami” .
Twórczość poetycka Viana obejmuje około 200 wierszy. Niniejszy tomik jest więc dla polskiego Czytelnika jedynie preludium do głębszego poznania lirycznego wcielenia autora. Dla wielu, nawet największych vianophilów, niekoniecznie znających język autora, będzie to z pewnością pierwszy kontakt z poezją Viana, gdyż żaden z jego tomików nie został do tej pory przetłumaczony na język polski. Biorąc pod uwagę przekłady prozy Viana w Polsce, których wirtuozeria translatorska może onieśmielić niejednego romanistę - wystarczy wspomnieć niekwestionowane zasługi Marka Puszczewicza i Krystyny Dolatowskiej - brak tłumaczenia choćby jednego tomiku wierszy tego poety musi dziwić i zasmucać.
Boris Vian, zapytany w jednym z radiowych wywiadów o filozofię życia i tworzenia, odpowiedział słowami Roberta de Flers: „chętnie zabieram się do myślenia o rzeczach, o których myślę, że inni nie pomyślą”. Mam nadzieję, że któryś z niżej zamieszczonych utworów poruszy Czytelnika, wyrwie go na chwilę z codzienności i przeniesie w świat wyobraźni, gdzie klasycznym pojęciom i wartościom towarzyszy znak zapytania.
Alicja Ślusarska
Po raz pierwszy zetknąłem się z poezją Borisa Viana dzięki… Alicji Ślusarskiej, w Brukseli, gdzie przebywałem na stypendium naukowym. Jej przekłady zaintrygowały mnie tak bardzo, że postanowiłem – na marginesie zasadniczych badań nad symbolizmem moderny belgijskiej – skorzystać z zachęty Redakcji „Zeszytów Poetyckich” i napisać posłowie do nadesłanej książki. Częste pobyty w Bibliotece Królewskiej uczyniły ze mnie vianophila, kolejnego wśród licznych polskich czytelników, studiującego na miejscu edycje poezji Borisa Viana i niemałą obecnie literaturę przedmiotu. Wkrótce wywiązał się również intensywny dialog z Tłumaczką, który przerodził się w zajmującą dla obu stron wymianę uwag i pomysłów na temat dokonanych przekładów. Zachęciłem Alicję kilkakrotnie do „twórczej zdrady”, będącej w przypadku pracy translatorskiej śmiałością ingerencji w tkankę wersyfikacyjną oryginału oraz poszukiwaniem ryzykownych ekwiwalentów dla tych cząstek wierszy, które w dokładnym przekładzie literackim wydawały się świecić mniejszym, matowym blaskiem. Sam poczułem się z kolei ośmielony przez filozofię przekładu poetyckiego Danilo Kiša, który w eseju O tłumaczeniu poezji (1962) podkreślał, że przekład powinien oddawać ideę wiersza i być jego metempsychiczną re-kreacją, nawet za cenę demontażu tekstu i jego kreatywnego zrekonstruowania przez tłumacza-poetę. Efektem tych kontaktów stała się propozycja, bym został współautorem niniejszej książki przekładowej. Jestem jednak – w hierarchii zasług – tłumaczem drugiego planu, który przystąpił do pracy na etapie istnienia wszystkich spolszczonych wierszy Viana, i którego wkład można przyrównać do dodatkowej warstwy przekładowej, współtworzącej z dokonaniami Alicji translatorski palimpsest. Mam nadzieję, że ten przekładowy dwutekst spotka się z życzliwością Czytelnika. Mam również nadzieję, że zaowocuje on naszym dalszym dwutaktem w przypadku innych poetów francuskich XX wieku, którzy z różnych względów nie znaleźli dotychczas miejsca na mapie krajowej literatury przekładowej.
Dariusz Dziurzyński |