Nagrody Morawskiego przyznane |
Jury obradowało w dniu 6 grudnia 2010 r. w Klubie Myśli Twórczej „LAMUS”
Jury ukonstytuowało się wybierając na swojego przewodniczącego Pana Karola Maliszewskiego. § 3 Jury stwierdza, że na XVI edycję konkursu nadesłano 404 zestawy prac (256 zestawy poetyckie, 148 zestawy prozatorskie). § 4
Jury przyznało nagrody i wyróżnienia autorom prac oznaczonych godłami: I nagrodę w wysokości 1.600 zł autorowi oznaczonemu godłem LETAL - za utwór pt.: „Z CYKLU KAMIENICA”;
II nagrodę w wysokości 1.100 zł autorowi oznaczonemu godłem CZUPURKO - za utwór pt.: „DZIEŃ CYKADY;
Wyróżnienia: MAGDALENA PLUTA, LĄDEK ZDRÓJ
Z notatnika jurora Dla młodego poety (czy ogólnie – pisarza) wysyłającego na konkurs, nie ma większego znaczenia, pod czyim patronatem ten konkurs zaistniał. Widziałem identyczne zestawy wysyłane na konkurs im. Poświatowskiej, Grochowiaka czy Wojaczka. Młody poeta wysyła, licząc na odzew i zauważenie, licząc także na pieniądze związane z laurami. Konkursowy patronat nie ma wpływu na dokonywane wybory artystyczne. To już raczej skład jury decyduje nieraz o tym, jakie utwory się wysyła. Są i tacy przewidujący, którym się wydaje, że określone teksty na pewno spodobają się temu a nie innemu przewodniczącemu jury. Pomińmy jednak patologie konkursowego życia literackiego w Polsce, bo ważniejsza jest tu kwestia wyrazistszego przywoływania patronatu. Owszem, młoda literacka Polska wspomina sobie osobę i dorobek Kazimierza Ratonia, wysyłając wiersze na konkurs w Olkuszu. Pewnie tak samo dzieje się z Grochowiakiem w Lesznie, Bierezinem w Łodzi, Wojaczkiem w Mikołowie i Wrocławiu. Dlaczego więc w tej młodoliterackiej samoświadomości tak słabo zaznacza się nazwisko Morawskiego? Dlaczego jest tylko pretekstem wyróżnienia, nagrodzenia i okazjonalnego spotkania? Sądzę, że należałoby zrobić coś więcej z pamięcią o patronie gorzowskiego konkursu, może nawet w jakiejś formie dopisać ją do regulaminowych wymagań. Pewne jest to, że Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Zdzisława Morawskiego wpisał się w kalendarzyk przeciętnego młodego autora, który chętnie z tej okazji wysyła swoje utwory do Gorzowa. Jest to więc konkurs w tym sensie dla niego ważny, na pewno nie marginalny, wcale nie prowincjonalny. Wypowiadam ten sąd, opierając się na materiale z dwóch ostatnich lat. I rok temu, i obecnie rozpoznawałem teksty sygnowane przez najciekawsze talenty ostatniego okresu. Okazuje się więc, że one w swych rachubach Gorzowa nie pomijają, próbując i tu zarobić parę złotych, a przede wszystkim sprawdzić się i dodatkowo zaistnieć. Udręką jurorowania jest borykanie się z konkursowym folklorem. Otóż pewna grupa starszych autorów uczyniła sobie z krajowej konkursomanii źródło stałego zarobkowania. Nic nie mam przeciwko tym hobbistom, jeśli tylko nie blokują młodym autorom drogi do debiutu. W tym roku w Gorzowie udało się znakomicie: wykreowaliśmy kilka wartościowych zaistnień literackich, przez przypadek albo też z należytym wyczuciem eliminując weteranów. Do wszystkich jurorów przemówiła świeżość, swoista nowość postawy i gestu. A że nie zawsze tej świeżości towarzyszy jakość, to już inna sprawa. Wydaje mi się jednak, że najlepsi z tu zauważonych łączą w harmonijny sposób odkrywczość z warsztatową sprawnością.
|