Hubert Czarnocki „Opowieść” już w sprzedaży! |
Z posłowia:
Bezceremonialne, trywialne, wściekłe
Karol Maliszewski o Hubercie Czarnockim pisze, że „Wnosi wiele świeżego, delikatnego i czułego. Potrzebne są takie głosy w tym wadzeniu się z bezceremonialnym, trywialnym, wściekłym”. Mamy więc świat dychotomii, opozycji – poetyckie „świeże”, „delikatne” i „czułe” kontra „bezceremonialne”, „trywialne” i „wściekłe” zwane: nasza potoczność, codzienność, przemijanie. Czy są więc tutaj zwycięzcy, czy można pokonać rzeczywistość, czy ktokolwiek dzisiaj słucha poetów, czy sami siebie wnikliwie słuchają? Co nas ocala jeśli nie kultura, słowa, znaczenia, mity? O tym także jest niniejszy tom Czarnockiego, to jego własna „Opowieść” z wewnętrznej iluminacji, z poszukiwań „Świętego światła” (zresztą, wiersz o tym tytule otwiera niniejszy zbiór). Filozofia poety jest tylko pozornie prosta – somnambulistyczne stany, optyka snu jako łączników i nieprzemijalnych granic, próba syntez i szukania uniwersalnych odpowiedzi, w końcu, własny azymut na metafizykę i sacrum. Śmierć u Czarnockiego, niczym u starożytnych, jest ad usum , zawsze na użytek czegoś. Paradoksalnie u młodego poety – na użytek wartości trwałych, jak miłość czy wiara. Bo jak lepiej opisać żałobny kondukt jeśli nie z perspektywy przedmiotów opowiadających naszą historię, choć tragedia utraty bliskiej osoby dotyka nas samych bezpośrednio: „Przedmioty szepczą, szemrzą, / szmer narasta jak gwar ulicy / albo łopot ciemnych chorągwi”. Niniejsza puenta pochodzi z jednego z najbardziej intrygujących wierszy z tym tomie, bowiem bohaterka, tytułowa „Ona” zostawiła po sobie tylko niezgrabnie porzucone rzeczy osobiste, szklankę czekającą na dotyk czy lusterko, w którym nie odbija się już jej uśmiech. Twórcze mimesis, opowieść o umieraniu, odejściu i zapominaniu stanowi u poety główną fabułę, główną fascynację. Czarnocki bez wątpienia jest klasycystą, obsesyjny wobec narracji czasu. Poeta próbuje nurt „klasycznej wyobraźni” współcześnie zrehabilitować. To właśnie w kulturze szuka odniesień, nierzadko usprawiedliwień naszych zbiorowych błędów i cywilizacyjnych upadków, jak w wierszu bez tytułu zaczynającego się od słów „Czas sączył się z palników...”: „Płonęły nasze książki, / nasze miasta zarastały lasy. / Przepadaliśmy gdzieś / i uznawano nas / za zaginionych”, przy czym „nas” stanowi głębszą metaforę wszystkiego, co dotychczas odbyło się w czasie, co określono jako humanizm i skazano na zagładę. Tym bardziej, że perspektywa narratora nie zostawia złudzeń: „Współczesne sławy geologii / poświęcały nam / uczone traktaty”. Czasami Czarnocki przypomina didżeja, który remiksuje na własny użytek interdyscyplinarność nauki z jej bezsilnością wobec śmierci. Na podobnej zasadzie odbierana jest percepcja przestrzeni – współczesność w epoce bezwzględnej industrializacji, szybkiej i chaotycznej globalizacji generuje wielkie aglomeracje, które u poety ironicznie określane są jako „miasteczka”. Tak więc nie ma centrum, nie ma już tradycyjnych odniesień. Wszędzie jest miasteczko. Gdziekolwiek się udamy, kogokolwiek spotkamy, wszędzie będzie miasteczko, które w każdej chwili może nas zaaresztować, zagrozić, zgładzić. Kafkowski klimat w połączeniu z neoapokaliptycznością daje tutaj zaskakujące efekty, które momentami aż nadto podane są czytelnikowi bezpośrednio, jako oczywistość. Być może to również świadome zamierzenie poety, któremu dane jest tworzyć w epoce społeczeństwa informacyjnego. Czy skuteczna to „Opowieść” warto było przekonać się samemu. Rzadko bowiem trafia się młody poeta, który wadzi się z bezceremonialnym, trywialnym i wściekłym, a przy tym nie naśladując nikogo uparcie podąża własną drogą.
Tytuł: „Opowieść” Autor: Hubert Czarnocki Cena: 19,50 zł
Uprzejmie informujemy, iż nakład został już wyczerpany.
|