Spotkałem Go po drugiej stronie rzeki |
Christian Medardus Manteuffel
„Gdziekolwiek wędrowałem, po jakich kontynentach, Zawsze twarzą byłem zwrócony do Rzeki.” „W Szetejniach” z tomu: „Na brzegu rzeki”
„Cóż to naprawdę znaczy? Wpierw to, że postawienie stopy na brzegu Rzeki jest równocześnie znalezieniem się w miejscu, gdzie spotykają się ze sobą dwa elementarne żywioły. Jest zakreśleniem linii, zdawać by się mogło – nie do naruszenia. Tymczasem jednym z bodaj najbardziej uderzających rysów późnej poezji Miłosza jest uporczywe dążenie do przekraczania nieprzekraczalnych granic: czasu i przestrzeni, pojedynczego życia i jednej epoki, własnego ciała i rodzimej kultury.”i
Gdy wyjeżdża się z Kraju i człowiek nie wie, czy jeszcze do niego powróci, to zabiera ze sobą jedną rzecz, której żaden celnik nie odbierze: obraz zapisany w pamięci. Jest na tym obrazie wszystko: jakiś krajobraz, jacyś ludzie, jakiś kadr, kontekst z lat osiemdziesiątych, ostatnia i wieczna wiara w ujrzenie tego raz jeszcze w rzeczywistości, w spełnionej nadziei.
1. Miłosz wpadł do kotła tamtych lat jako ogółowi nie znany emigrant z Nagrodą Nobla, o czym polska opinia publiczna mówiła już od roku 1980 z dumą, ponieważ nie sposób było wiadomości tej nie podać w mediach legalnych, acz bez rzetelnej wiedzy o motywacji tej nagrody, a wyskoczył z niego, jak Wania z rosyjskiej bajki, w postaci WIESZCZA. Ciało powróciło wtedy wprawdzie jeszcze do Kaliforni, jego duch pozostał przecież w kraju. No i obiegowe cytaty z jego dzieł; te też pozostały i korzystaliśmy z nich w naszej pracy. Już wtedy było dla nas jasne, że Miłosz nie był dla wszystkich czytelny. Na pewno nie jako eseista, a i jako liryk tylko wybiórczo. Wokół nazwiska Miłosza utworzył się nimb. Powtarzane były cytaty z jego eseistyki i z wierszy, często jednak zdeformowane, bo źle zrozumiane. Ludzie byli przeświadczeni, że wiersz wyryty na pomniku poległych stoczniowców napisał poeta właśnie jako protest na użycie siły przez władzę w Gdańsku, może w Poznaniu, a może w Radomiu. Nie prostowaliśmy tego. Tak współtworzyliśmy ten nimb. Potrzebny był nam wieszcz! Tymczasem w Niemczech obie te prace, sztandarowe dla zrywu świadomości w Europie za żelazną kurtyną, były znane i komentowane dość szeroko. Ukazały się drukiem i w wydawnictwie ogólnodostępnym już w roku 1953, a ich tłumaczem był Alfred Loeple. Zaraz po przybyciu do Niemiec, Marcel Reich-Ranicki mówił w niemieckim radiu w roku 1959 ze swadą o kraju za Odrą, gdzie pisarzy chowa się jak królów; o roli pisarzy w Polsceii. Karl Dedecius przetłumaczył i wydał w tym samym roku 1959 małą antologię Lektion der Stille (Lekcja ciszy) z wierszami Przybosia, Różewicza, Miłosza i Leca. W roku 1962 Marcel Reich-Ranicki zaprezentował niemieckiemu czytelnikowi antologię szesnastu polskich autorów (Sechzehn polnische Erzähleriii). W roku 2002 wydawnictwo „Wallstein Verlag” w Getyndze wydało wznowienie tego cyklu, Erst spielen, dann leben, uaktualnione i uzupełnione wyborem z esejów i artykułów, które ten najbardziej wpływowy krytyk niemiecki napisał o literaturze polskiej. Ten zbiór wydany został w roku 2002 w Polsce przez wydawnictwo Ossolineum pod tytułem „Najpierw żyć, potem igrać”. Esej „Aura Poezji” pochodzi z roku 1980. Znamienna jest konkluzja tego eseju sformułowana przez Reicha-Ranickiego w momencie, gdy w Polsce wszystko jeszcze było możliwe. Czołowy niemiecki krytyk zastanawia się nad związkiem decyzji Szwedzkiej Akademii Nauk z aktualną wówczas sytuacją w Polsce: „Czy ma to związek z owymi zdumiewającymi i niepokojącymi, ale też godnymi podziwu wydarzeniami, które od wielu miesięcy mają miejsce w ojczyźnie Miłosza? (...) Z literaturą wszystko to, co ma miejsce między Gdańskiem a Katowicami, nie ma w ogóle nic wspólnego. Czy naprawdę nic? Czy w kraju tym istnieje jednak jakiś tajemniczy związek między poezją a rzeczywistością?”iv Pewien szczególny rezonans w niemieckim środowisku literackim wywołała wówczas mimowolna w gruncie rzeczy informacja o polskiej tradycji grzebania poetów jak królów. Dla nas, patrzących dziś z dystansu na pożałowania godne ekscesy, które miały miejsce przy okazji pogrzebu Czesława Miłosza, wywołanie tego tematu w eseju przez Reicha-Ranickiego i podchwycone przez media niemieckie, musiało wywołać zakłopotanie. Nazwisko MIŁOSZ było więc w Niemczech znane, gdy tam przybyłem i na tej fali działali tam nasi ambasadorzy literaccy, wielu Niemców wymieni jego nazwisko obok nazwiska Wojtyły, Wałęsy, czy nawet obok coraz poprawniej wymawianego słowa: „Solidarność”. Każdy umieści go zaraz przy nazwisku Grassa, gdy zapytamy o nazwiska literackich laureatów Nagrody Nobla. Wielu skojarzy go z Giedroiciem, z Polską emigracyjną i z jej twórczością. Niektórzy skojarzą sobie nazwisko Miłosza nawet z walką polskiej opozycji demokratycznej drugiej połowy dwudziestego wieku. Tak. I to ważne. Nie zapominajcie jednak, że i dzisiaj w Polsce nie sięga po eseje Miłosza przeciętny obywatel. Po poezje też nie. Nie pytajcie więc o niego pierwszego napotkanego Niemca. Każdy Niemiec, który interesuje się literaturą, ucieszy się mogąc wam zaimponować znajomością nazwiska i niektórymi tytułami jego utworów (czasami bardzo zmienionymi przez tłumaczy). Lecz - błagam – nie mówcie im, że Miłosz, to nie był ten Miłosz, chociaż to był ten Miłosz, ale to wcale nie był nasz Miłosz. To jest już zbyt nasze, polskie, aby was zrozumieli nawet wtedy, gdy macie dobrze opanowany język niemiecki! „Verführtes Denken“ i „Das Gesicht der Zeit. Menschen in der Mühle der Zeitgeschichte“ mówiły Niemcom o ich rodakach za murem berlińskim. Los rozdzielonego murem narodu niemieckiego był przecież w kategoriach etycznych i moralnych gorszy jeszcze od naszego losu. A jednak żaden z ich pisarzy nie zdobył się na taki krzyk protestu, na pokazanie Niemca o zniewolonym umyśle, na pokazanie wolnej części narodu, innego oblicza tego samego narodu, ale w czasie, który biegł inaczej; człowieka w młynie czasu zniewolenia. Tłumaczenia Alfreda Loeple przenikały więc za mur berliński. To jakby o nich był film…Komentując w roku 1980 przyznanie Nagrody Nobla Czesławowi Miłoszowi, Marcel-Reich Ranicki dostrzegł szerszą aniżeli tylko polską wymowę tego eseju: „...każdemu, kto chciałby zrozumieć, co dzieje się w głowach pisarzy, intelektualistów w NRD, należy koniecznie polecić książkę Miłosza, choć nie ma w niej ani słowa o NRDv.” To był rok 1980. Nie zapominajmy tego, gdy słusznie podkreślamy dziś decydujący wpływ polskiej „Rewolucji Solidarnościowej” na obalenie „muru berlińskiego”. Wszystkie najważniejsze utwory były przetłumaczone i wydane przez najbardziej postępowe wydawnictwa niemieckie.vi Dziś dopiero uświadamiam sobie, że mój obraz Miłosza stworzyłem sobie na gruncie źródeł niemieckojęzycznych. Prasa literacka z Polski docierała do mnie wybiórczo, według gustów moich przyjaciół. Aż dziw, że zachowały się do dziś już ledwie czytelne egzemplarze esejów Miłosza w „drugim obiegu” z roku 1981. 3. Jest rok 2000, 22 do 28 maja. W Moskwie obraduje międzynarodowa konferencja PEN. W Polsce od ponad dziesięciu lat nikt nie zniewala umysłów. Władza podporządkowana jest systemowi demokracji. Nie ma cenzury. Nawet o Miłoszu można już pisać „prawdę”. Czwartego dnia przemawia w Moskwie pisarz niemiecki. Domaga się zakończenia wojny w Czeczenii. I przypomina o roli pisarza wobec przemocy, jak niegdyś Tomasz Mann w obliczu innego totalitaryzmu. Sięga po przykład… „...tylko nielicznym autorom powiodło się, po obfitych w następstwa chybieniach, znaleźć własny obszar intelektualny. Chcę wymienić jednego z nich, polskiego poetę Czesława Miłosza, który wydaną 1953 książką „Zniewolony umysł” wywarł na mnie, wtedy jeszcze młodego, szukającego własnej drogi, znaczący wpływ. (...)”vii Zdaniem Dedeciusa, "odkryciem dla niemieckich czytelników były poruszane przez Miłosza tematy: kwestie europejskie, przeżycia okupacyjne, Ameryka oraz rozrachunek z komunizmem”. Zniewolony umysł był zdaniem tego wybitnego działacza polonii niemieckiej – „sensacją na rynku w RFN, a jego rozrachunek z totalitarną ideologią odebrano jako bardzo wiarygodny”. „Miłosz – zdaniem Dedeciusa - jest znany każdemu w Niemczech, kto zajmuje się literaturą i kto interesuje się Polską.” Choć: „Znajomośćjego poezji ograniczona jest do kręgów intelektualnych i fachowych.
4. Esej ten pisałem po drugiej stronie rzeki i nosi on niewątpliwie piętno emigracyjne. Bywa, że brzegi rzeki nie są z obu stron takie same. Bywa zatem i tak, że tło tych samych spraw wygląda różnie. Wtedy i te same sprawy wyglądają inaczej. Teraz jest zima. Włóczę się wśród wzgórz i lasów Wyżyny Szwabskiej. Przy pniu drzewa powalonego przez wiatr, zaspa śniegu powyżej kolan. Z góry widzę w bieli rozległą dolinę z migocącą wstęgą rzeki. Między domkami przemyka żółty pickup listonosza. Być może wiezie dla mnie książkę Dedeciusa „Überall ist Polen“. Dowiedziałem się o niej pisząc ten esej… (Autor fotografii Adam Lizakowski)
i Z tekstu wygłoszonego przez prof. Aleksandra Fiuta podczas Międzynarodowego Festiwalu poświęconego Czesławowi Miłoszowi, który odbył się w Claremont McKenna College w Stanach Zjednoczonych, w dniach 24-27 kwietnia 1998. "Rzeczpospolita", 1998.05.09.. ii Wo man Dichter wie Könige bestattet; esej o roli pisarza w Polsce powstał na podstawie dwóch prelekcji wygłoszonych przez Marcela Reicha-Ranickiego w programie Radia Heskiego („Hessische Rundfunk”) 17 i 24 lutego 1959 roku. W druku ukazał się po raz pierwszy w zbiorze Definitionen. Essays zur Literatur pod redakcją Adolfa Frisé; wydawnictwo: „Verlag Vittorio Klostermann“, Frankfurt am Main, 1963. Potem wielokrotnie przywoływany przez wielu autorów publikacji na temat literatury polskiej. iii Sechzehn polnische Erzähler; (Szesnastu polskich pisarzy), „Rowohlt“, 1962. Skrócony przedruk ukazał się w Niemczech jeszcze tego samego roku w popularnym czasopiśmie „Die Welt”. iv „Frankfurter Allgemeine Zeitung“ (10.10.1980). v jak wyżej. vi Publikacje Miłosza w Niemczech do roku 2004. „Verführtes Denken.“ („Zniewolenie umysłu“) w tłumaczeniu Alfreda Loeple. Przedmowa Karla Jaspers. Köln: Kiepenheuer und Witsch. 1953. „Das Gesicht der Zeit. Menschen in der Mühle der Zeitgeschichte.“ („Zdobycie władzy“) w tłumaczeniu Alfreda Loeple. Stuttgart: Europa Verlag 1953. „Das Tal der Issa.“ („Dolina Issy“) w tłumaczeniu Maryli Reifenberg. Köln: Kiepenheuer und Witsch 1957 und Frankfurt am Main: Eichborn 1999. „West- und Östliches Gelände.“; w tłumaczeniu Maryli Reifenberg. Köln: Kiepenheuer und Witsch 1961. „Lied vom Weltende. Gedichte.“ („Piosenka o końcu świata. Wiersze.“) w tłumaczeniu i edycji Karla Dedeciusa. Köln: Kiepenheuer und Witsch 1966. “Geschichte der Polnischen Literatur.“ („Historia literatury polskiej“) Köln: Verlag Wissenschaft und Politik 1981. „Das Land Ulro.“ („Ziemia Ulro“) w tłumaczeniu Jeannine Łuczak-Wild. Köln: Kiepenheuer und Witsch 1982. „Zeichen im Dunkel. Poesie und Poetik.“ („Znaki w ciemności“). Edycja Karla Dedeciusa. Frankfurt am Main: Suhrkamp 1982. „Gedichte.“ („Wiersze z lat 1933-1981“) w tłumaczeniu Karla Dedeciusa i Jeannine Łuczak-Wild. Frankfurt am Main: Suhrkamp 1982. „Das Zeugnis der Poesie.“ („Świadectwo poezji“) w tłumaczeniu Petera Lachmanna. München/Wien: Carl Hanser Verlag 1984. „Die Straßen von Wilna.“ („Ulice Wilna“) w tłumaczeniu Roswithy Matwin-Buschmann. München/Wien: Carl Hanser Verlag 1997. „Dar. Gabe.“ („Dar“) w tłumaczeniu Karla Dedeciusa. Kraków: Wydawnictwo Literackie 1998 „Hündchen am Wegesrand.“ „Piesek przydroŜny“) w tłumaczeniu Doreen Daume. München/Wien: Carl Hanser Verlag 2000. „DAS und andere Gedichte.“ („TO i inne wiersze“) w tłumaczeniu Doreen Daume. München 2004. „Mein ABC“ („Abecadło“) w tłumaczeniu Doreen Daume. München 2002. vii Jest to fragment szeroko wówczas komentowanego przemówienia Güntera Grassa. Z tekstu wygłoszonego przez prof. Aleksandra Fiuta podczas Międzynarodowego Festiwalu poświęconego Czesławowi Miłoszowi, który odbył się w Claremont McKenna College w Stanach Zjednoczonych, w dniach 24-27 kwietnia 1998. "Rzeczpospolita", 1998.05.09. |