O poezji Patryka Nadolnego |
Michał Nizgorski Tomik Patryka Nadolnego otwierają motta, które w swoim zakresie temporalnym zdradzają rozległy horyzont zainteresowań autora. Książkę poetycką rozpoczynają sentencje autora starożytnego i współczesnego. Czuć przestrzeń. Co może łączyć mowę śladu sarny z pojęciem przeciwstawnym brzydocie? Założę, że więź wynikająca z obserwacji, która jest na tyle integralna jak rym dokładny między słowami Jaźń i Przyjaźń stosowany przez twórcę w wierszu Wygnanie. Ona bywa pożywna jak owoc granatu, który choć wybucha, to jednak nie rani. Patryk Nadolny w wieloznaczny sposób otwiera przed nami świat jego najnowszej książki, zwracając uwagę na paradoks relacji człowieka oraz Boga na łonie chrześcijaństwa. Ukazuje w autorski sposób niezrozumienie obu stron więzi. W reinterpretacji mitu o wygnaniu człowieka z raju przedstawia nam Ewę jako wegankę, żyjącą na squocie, ale będącą poza własnym jestestwem ze względu na z góry określony nakaz traktowania ciała w taki, a taki sposób. Jeśli natomiast spojrzymy na ciało jako na mistyczną komunę pierwszych ludzi, to możemy dotrzeć do podobnie smutnego wniosku. Ewa żyła poza wolną wolą, co sprawiało, że kwitło jej wszystko na sucho. Bez sumienia i bez świadomości. A Adam? Został potraktowany przystawieniem prokreacyjnej miary społecznej. Epoka, w której żyjemy przez swój ograniczony czas i tak nam zniknie, ale w perspektywie dziejów jest historią wyzysku tych, których potrzeby były zaspokajane kosztem bycia podrzędnym przez innych. Z drugiej strony autor zauważa, że nasza refleksja nad tradycją kulturową ratuje nas przed rearanżacją tych zabytków na chlewnię albo basen, jak miało to miejsce w przypadku Synagogi Nowej w Poznaniu. Co nie znaczy, że miejsca sakralne nie mogą kojarzyć się po prostu źle ze względu na obecność w ich murach kultu, który prowadził do niekończących się krucjat w imię niezabliźnionych ran. Mogą kojarzyć się z intelektualną i fizyczną przemocą w perspektywie dziejów. Możnaby jednak zapytać, czy gdzieś na świecie jest inaczej. Dajmy na to wśród piratów Antyli. Czy ludzie śmiali się i płakali w historii naszego gatunku w różnych językach? Pozostaje nam tu jedynie pamięć, która weryfikuje, czy wszystko jest na swoim miejscu. W przeciwieństwie do materii, bo ona pozostaje wieczyście spokojna. Można w tym wszystkim zwątpić w życie jako najlepszy stan skupienia. Wszechświat może uciekać, więc dlaczego nie możemy uciekać i my?„Nie zaznać narodzin… Na samą myśl o tym – jakież szczęście, jaka wolność, jaka przestrzeń!” – pisze Cioran (O niedogodności narodzin) poetycko Patryk Nadolny ujmuje w moim odczuciu tę myśl w wierszu Schyłek. Na nic tu łzy nawożone pamięcią w naszych punktach granicznych. Limesach. Ciemność najada się resztkami z kolacji, choć nawet płomyk pełga, jakby chcąc coś powiedzieć. Poeta odwołuje się również w pracy poetyckiej do wiersza Stanisława Barańczaka ,,Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy/ w świecie/ czuł się jak u siebie w domu?”(Jeśli porcelana to wyłącznie taka) słowami ,,Nie znajdziesz sobie miejsca, w którym się poczujesz/ jak w domu, tylko nicość spełniła kryteria/ Edenu (...)” (Patryk Nadolny, Limesy).
Patryk Nadolny, Limesy, Ostatnia Sobota Lata, Warszawa, 2023 |