O poezji Artura Międzyrzeckiego |
Agnieszka Kulik-Jęsiek Czasoprzestrzeń niejednoznacznaw poezji Artura Międzyrzeckiego
W wielu wierszach współczesnych poetów poetycka teraźniejszość roztapia się pomiędzy czasem pamięci o przeszłości a projekcją marzeń o niej. Ponadto pęd historii sprawia, iż zacierają się granice czasoprzestrzenne pomiędzy epokami. Zgodnie z założeniami klasycyzmu w obraz czasu teraźniejszego wielu twórców wtapia przeszłość i równocześnie projektuje przyszłość. Także Artur Międzyrzecki nie chce jak Faulkner zawężać swego spojrzenia wyłącznie do jednej kategorii – przeszłości. Równocześnie wyznaje światopogląd antydospassowski nie uznając wyłącznie teraźniejszości... 1. Pomiędzy chwilami Czas w liryce Międzyrzeckiego, jak w filozofii Butora, staje się ustawicznym ruchem, przepływem. Nie pasuje do niego żadna określająca kategoria, odnosi się bowiem najczęściej do zjawiska przemykania p o m i ę d z y chwilami. Podmiot wierszy Międzyrzeckiego usytuowany w tym przebiegu, przelocie, przepływie kreuje antyjouceowską, antyfaulknerowską, antyproustowską przestrzeń „pomiędzy”, pośród rwących prądów chwil. Początkowe utwory Międzyrzeckiego przynoszą obraz podmiotu usytuowanego w centrum – jakby na skrzyżowaniu czasoprzestrzennych dróg szybkiego ruchu („W głąb. Z dziennika podróży na południe”, „Krajobraz”). W poetyckich opisach pojawiają się określenia: „dalej”, „w głąb”, podmiot bowiem jak najdokładniej pragnie spenetrować czasoprzestrzeń, stać się głosem całego świata. Czas przeradza się w Wieczne Teraz dla żywych, jak i umarłych:
„Ty będziesz środkiem świata zwierzę nieśmiertelne Twój poemat z ognia staje się, bezustannie
Przyszłością I nie „przestaje być wszystkim co było”. („Zamiast manifestu”)
W swym szkicu „Dialogi i sąsiedztwa” nie tylko stwierdza, iż współczesna poezja jest zanurzona w Wiecznym Teraz, ale przede wszystkim to „ruch obrazów w umówionym czasie”, gdyż wszystko wokół nas staje się ruchem. W tej przedziwnej ikonosferze człowiek jawi się jako jedyna miara wszechświata, choć twórca podkreśla:
„Ta miara mierzy się własną miarą Jest względnością względności, względnością absolutną”.
2. Ewolucja Od tomu „Koniec gry” obraz czasoprzestrzeni oraz podmiotu w niej zanurzonego podlega przeobrażeniu. Poeta nadal ukazuje świat w ciągłym ruchu, ale podkreśla równoczesność pewnych zjawisk. Podmiot – świadomy swej niejednolitości i niespójności analogicznej do chaotycznego świata potrafi „rozpryskiwać się na wszystkie strony”, dziwić się i sam zadziwiać – „porażać”:
„Wszystko wszędzie i zawsze Dzieje się równocześnie? I do głębi porażony i rażący Rozpryskujesz się jak szrapnel Na wszystkie strony swojego głębokiego nieba I nie wiesz o stu rzeczach Które dzieją się w tej samej chwili”. („Symultaneizm")
3. Niepewność i umykanie Czasoprzestrzeń jawi im się jako obszar kruchy i niepewny, gdyż trudno odnaleźć w niej jakiekolwiek stałe punkty – wszystko przemija, umyka...:
„A ile tych burz i przejść przejściowe: tyranie, marszałkowie, generacje, nauki, rzemiosła”. („Defilada”) Ruchowi przestrzennemu odpowiadają: ciągłe przemieszczanie się podmiotu („W fotoplastikonie wieczności kruchej”) i zmiany jego tożsamości – nieustanna gra („Engramy”). Kultura wiecznego karnawału staje się symultanicznym obrazem spazmatycznego, oszalałego wirowania świata – kolażu zdarzeń, odgłosów, postaw (jak w powieści „Złota Papuga”). Czas – „zmęczony”, wynędzniały, rozsypujący się w przestrzeni przybiera kształt widma: ,,Grały tam orkiestry, wybuchały rakiety, konwulsyjnie wykrzywiały się twarze błaznów, siłacze (...) bicepsy, piękne tancerki wirowały w świetle lamp i wynędzniały linoskok, sędziwy, niemy i znieruchomiały, ukazywały sterane oblicze widma – czasu”. Widmowaty charakter czasoprzestrzeni, która istnieje, ale dokładnie nie wiadomo „gdzie” podkreśla chaos świata, mglistość naszego istnienia:
„To czas bez miejsca (...) Ale to pantomima widma”. („Na tamtym brzegu”)
4. Polifonia Z symultanicznym ujęciem zjawisk harmonizuje polifonia głosów. Poeta – „skarbnica pamięci” zagarnia zarówno przeszłość, teraźniejszość jak i przyszłość, a poprzez umiejętne wykorzystywanie „cudzych słów”, odwoływanie się do przeróżnych konwencji może balansować pośród „głosów wielu epok”. Wielogłosowość w poezji Międzyrzeckiego pozwoliła nie tylko na przezwyciężenie linearnego ujęcia czasu, uchwycenie wielości i jednoczesności zjawisk, ale także na pokazanie ogromu twórczej wyobraźni i przeobrażeń zachodzących w świecie. Kreacja czasoprzestrzeni w poezji Międzyrzeckiego oparta jest na dysonansach – na przejściach od obrazu domu do labiryntu od światła do obszarów zaświatów. Pamięć o przeszłości, dzieciństwie („Powrót z wakacji”) splata się nieraz z refleksjami o czasie ludzkiej dojrzałości, o starości. Poeta niejednokrotnie z sentymentem, zadumą i żalem ukazuje charakter przemian, jakie zachodzą w człowieku i otaczającym nas świecie („Good – bye to all that”, „I nie ma Ciebie dawnego”). Procesowi temu przyporządkowany jest ruch czasoprzestrzeni, refleksje o poetyckich przeobrażeniach – o „oszołamiającym ruchu skrzących się obrazów”. Niekiedy Międzyrzecki jakby na chwilę zatrzymuje obraz tworząc poetyckie magiczne centrum świata, jak na przykład w wierszu „Pieśń z doliny martwych”:
„Wszyscy oni w jeden jedyny punkt, Tam gdzie wszystko się odnajdzie Tam gdzie linie zbiegają się i rozchodzą Na wszystkie strony przestrzeni i czasu Na nieskończoną ilość wichrów Wiejących we wszystkich kierunkach”.
Skupienie się na jednym punkcie czy miejscu w przestrzeni wielokrotnie wzmaga poczucie bezpieczeństwa. Tak jest w wypadku następujących miejsc: domu rodzinnego, fragmentów rodzimego krajobrazu, ulubionych miejsc dzieciństwa, które stanowią spokojne centrum ustalonych wartości. Poeta często łączy bądź zderza ze sobą różne sposoby odczuwania przez podmiot „wnętrza” i „zewnętrzności”, „intymności”, „odsłonięcie”, życia prywatnego i przestrzeni publicznej. Analogicznie eksponuje proces, w którym świadomość przestrzenna zmienia się w swoje przeciwieństwo – poczucie zatłoczenia, zmniejszenia się obrazu:
„Lecz gdzie się zaciska Kwiat galaktyk żyjemy. Żeglujemy dalej”. („Kartografia”)
5. Zatłoczenie i wolność W poezji Międzyrzeckiego poczucie zatłoczenia wywołują przede wszystkim ludzie i wytwory ich działania (systemy, doktryny). To oni ograniczają wolność pozbawiając innych przestrzeni. Proces ten wywołuje w podmiocie lęk przed zbytnią ingerencją „innych” w nasze życie. Przeraża go tendencja współczesnego świata do „przywoływania śmierci”, epatowania nią. Wielokrotnie jednak to człowiek i jego „bezrozumna podróż” przynosi destrukcję:
„Wiek nasz rozumny ku wyprawie zdąża Na ciemne rzeki śmierci i lamentu Naprzeciw nas szumią jak groźne morza Cmentarze – Atlantydy – Kontynentów”. („Wyprawa”)
6. Ku przepaści... Przestrzeń wygnania, wędrówki ma swój mroczny punkt docelowy – symboliczną przepaść („Bez pochodni, ciemnościami”). Poeta wielokrotnie sięga po „archetypowe uniwersalia przestrzenne”. Stale powracającymi obrazami, urastającymi do rangi rozbudowanych fabuł są: centrum, dom, droga, wędrówka, przepaść. Obok tych określeń możemy odnaleźć całą gamę motywów utrzymanych w konwencji teatralnej: aktor, maska, scena, które kontynuują Szekspirowską myśl, iż życie to teatr, a my w nim jesteśmy tylko marnymi aktorami, którzy są zmuszeni do nakładania „masek” (przyjmowania przeróżnych ról narzuconych przez społeczne normy). Obok odniesień do przestrzeni teatru odnajdziemy także motywy cyrkowe i błazeńskie sugerujące, iż współczesna czasoprzestrzeń jest analogiczna do tej, jaką widzieli renesansowi sowizdrzałowie. To „świat na opak”, antyteza arkadii lub jej skarykaturyzowany obraz:
„Nic smutnego W tym pustym cyrku jesiennym (...) Ale nikt nie odwiedza Naszej arkadii wsłuchanej w daleką wrzawę miasta”. („Menażeria”)
Czasoprzestrzeń w utworze „Menażeria” możemy nazwać nie tylko cyrkiem, ale i śmietniskiem ludzkich negatywnych namiętności...
7. Labirynt Analogiczna sytuacja odnosi się także do motywów labiryntowych wpisanych w poezję Międzyrzeckiego. Słowo labirynt w wierszu „Nie mieszajcie go do tego” można kojarzyć z zawiłościami ludzkiego charakteru:
„Nic go nie łączy z tym labiryntem próżności Z tą termitierą gwałtu”.
Ale labirynt mieszka nie tylko we wnętrzu człowieka współczesnego, a przede wszystkim w jego świecie – chaotycznym, zagmatwanym, oszalałym na punkcie ruchu, pędu, pośpiechu. Innym odniesieniem do labiryntowości może być szereg intertekstualnych skojarzeń wpisanych w wiersze Międzyrzeckiego. Ich „zakamarki”, „pułapki” wprowadzają czytelnika w obszar gry w rozszyfrowywanie kontekstów, skojarzeń, aluzji... Każdy wiersz staje się zagadką, a czytelnik musi przedrzeć się przez gąszcz niespodzianek, przez labiryntowe korytarze myśli, by odszukać drzwi do refleksji, prób interpretacji. Trawestując znane powiedzenie Hansa Gadamera odnoszące się do języka, trudno jest stwierdzić czy to my odkrywamy poetycki labirynt Międzyrzeckiego, czy to on po prostu ma nas (bo takie są wyobrażenia przestrzenne współczesnego człowieka). Poezję Międzyrzeckiego wypełniają: labirynty – domy, labirynty – więzienia, labiryntowe ścieżki wojny, labirynty wyobrażeń sennych, labiryntowe podróże i na koniec – labirynty słów. Ta przestrzeń odgradza działania podmiotu, krępuje jego sposób mówienia i zawierania więzi z bliskimi („Ciemność”, „Ani czas, ani miejsce”), staje się „obszarem odspołecznym” (używając terminu E. Halla). Podmiot – odizolowany, niezrozumiany żyje nieraz w ciągłym strachu, gdyż osaczają go mroczne wspomnienia i utożsamia się ze wszystkimi prześladowanymi i cierpiącymi („Pierwszy z brzegu”). Obszar ten przypomina (wspominaną wcześniej) biblijną wieżę Babel, którą utrwalił w europejskiej wyobraźni Breugel.
8. Przestrzeń nie-porozumienia W wierszach swych Międzyrzecki pokazuje, iż społeczeństwo – wieża, choć posiada mnóstwo labiryntowych „okien na świat” – kanałów komunikacyjnych, to jednak sam proces międzyludzkiego porozumiewania się jest wręcz niemożliwy. Czasem przypomina wyłącznie grę słów, zabawę w konwencje („Kiedy myślą o przeszłości”), strategiczną wojnę „na słowa i nerwy” („Stworzenie świata jako gra”, „Poeci”, „Wojna nerwów”). Częstokroć podmiot, który w każdym oknie symbolicznej wieży musi przemawiać innym językiem – posługiwać się odmiennym kodem, korzystać ze schematów, konwencji gubi się, staje na rozdrożu w przestrzeni bliżej niesprecyzowanej – w pustce, myślowej próżni. Ten „rozmówca rozpaczający /wszelkiego skłócenia / Na rozdrożu wiecznym / Czego z czym” („Kim jestem”) odciska świat, jaki został, we własnym wnętrzu. Sam w sobie zaczyna nosić labirynt, na który jest skazany i nigdy się go nie pozbędzie. Jego błazenada, samotna wędrówka wśród plątaniny dróg („Samotność”) przeradza się w zwykłe błądzenie, które niczego nie daje, szczególnie wtedy, gdy rozpierzcha się „tłum tożsamości chwiejnych” („Już tylko mgła”) w tym „niespójnym filmie niezmontowanym” („Liczy się to”). Międzyrzecki pokazuje jednak różne próby wyjścia podmiotu z labiryntowej przestrzeni, pokonywania wewnętrznego chaosu. Jako człowiek i twórca nie zgadza się bowiem z biernym poddawaniem się zewnętrznym okolicznościom, społeczno-kulturowym uwarunkowaniom, psychologicznym barierom... W nieobliczalnej poetyckiej labiryntowej budowli, ambiwalentnej figurze każdy przestrzenny element odnosi się do jego konstrukcji – i ten ze sfery psychiki [jej mrocznych wnętrz – („Pieczara”)] i ten, który pośrednio kojarzy się z chaosem (myśli, słów):
„Zagnieździć się nagle w ciemnym lesie Dantego Na połowie czasu”. („Skład zasad naszej spójni”)
Las w tym wierszu może stać się znakiem sylwiczności literatury – „lasu skojarzeń”, mnogości odniesień i wieloznaczności obrazów poetyckich. Proces zagnieżdżanie się w takim obszarze oznaczałby: próbę przyjrzenia się z bliska labiryntowości naszego języka, zawartych w nim norm, zasad bądź chęć wtopienia się w gąszcz, kolaż odniesień, by na chwilę stać się jednym z nich. Międzyrzecki wskazuje także na labiryntowość innym obszarów: jaskini, lasu, wyspy, otacza je mgłą wieloznaczności i tajemnicy. Pomoc w deszyfracji może stanowić dopiero metaforyczna „nić Ariadny” – odniesienia do kultury i sztuki. Często „poprzez mityzację czy metaforyzację przestrzeni możemy dotrzeć do scholastycznej quidditatis – do „wewnętrznej istoty rzeczy”. Spójrzmy na przykład na wiersz Menażeria, w którym dopiero przez demaskację i deformację wyznaczona zostaje droga do prawdy – pseudoarkadii, współczesnego okrutnego cyrku. W wielu utworach poeta ujawnia także „drugą”, ciemną stronę ludzkiego charakteru – „Minotaura w labiryncie”. Podkreśla jednocześnie niejednoznaczność i niejednolitość charakterologiczną każdego człowieka, ale i jego świata, w którym w labiryntowych zaułkach wyrasta harmonijny ogród. Jego obraz splata się z wizjami ogrodu utraconego przypominającymi ujęcia Miltona czy refleksje Ryszarda Przybylskiego z książki „Et in Arcadia ego”.
9. Przestrzeń ogrodu Ogród – „wspomnienie Złotego Wieku” zarówno w wierszach autora „Wieku mentorów”, jak i w jego esejach pobłyskuje wieloma znaczeniami. Przeróżne ujęcia – odniesienia zbliża świadomość ciągłości kulturowej, ale i przenikania prądów, wpływów wywołujących stałą konfrontację ze sobą nieraz skrajnych ujęć. Z poetą Mendelsztamem łączy Międzyrzeckiego wpisana w jego twórczość tęsknota do duchowej harmonii, melancholia przypominająca westchnienie modernistów, łzy Verlaine`a. Motyw podróży i związanych z nią okrutnych rozstań implikuje takie właśnie obrazy z „ogrodów żalu”:
„W ogrodach żalu we mgle pożegnań kraczą w przelocie wronie stada ulica klonów krwią nabiegła W okrutnym świetle listopada
I wszystko gmatwa się i chmurzy” („Śpiewnik listopadowy”)
Międzyrzecki jak Tadeusz Różewicz wraca do Arkadii znajdując w niej chwilowe ukojenie („Elegia”) i ją (podobne do autora „Kartoteki”) opuszcza, wiedząc, iż w „śmietniku współczesności” nie można „sadzić kwiatów” na betonie, żyć w idyllicznej krainie ułudy. Obaj poeci pokrzepienia szukają w obszarze wspomnień, w aurze pamięci i dawnych wzruszeń:
„Kiedy chmara złych nowin widok ci przesłania Jak szarańcza ciągnąca na ogrody rajskie Pokrzepia cię niebiańska muzyka wszechmocna
Uniesień twoich dawnych i czułych zamyśleń”. („Elegia”)
Twórcy ci, także jak Leopold Staff, dokonują serii poetyckich peregrynacji w przeszłość w poszukiwaniu zakorzenienia w kulturze, w tradycji. Ci trzej poeci w podobny sposób trafiają do ogrodów dzieciństwa, które są dla nich skansenem autentycznych pejzaży i prawdziwych wzruszeń, jeszcze nie skażonych sztucznymi gestami, maskami okrutnego i zafałszowanego świata:
„Dopiero z biegiem lat Uśmierza ból kiedy myślimy O zielonej łące dzieciństwa”. („Good bye to all that”)
Marzenia o dzieciństwie wypełniają przestrzeń idyllą, świadomością życia beztroskiego, pogodnego, a dopiero stopniowy powrót z krainy ułudy przywraca nostalgię za krainą, która odeszła w zapomnienie („Narodziny”).
10. Et in arcadia ego? „Et in Arkadia ego”?- wzdychali: Nicolas Possin malując swój obraz, a Różewicz i Ryszard Przybylski pisząc utwory zogniskowane wokół tego pytania... W wierszach Międzyrzeckiego jak w dziełach tych twórców obok ogrodów dzieciństwa wyrastają ogrody wojny, gdyż te dwa obrazy najczęściej wyławia pamięć. To ona staje się dręczycielką i katem, a podmiot bezskutecznie pragnie odegnać złe widma, wypić choć łyk ze źródła Lete („Zostaw nareszcie”). Częste wędrówki podmiotu do wewnętrznych ogrodów pamięci przypominają Boudelairowskie zejścia do piekieł – w głąb siebie (czy posługując się językiem C. G. Junga) – ,,w sztolnie indywidualnej podświadomości”...
11. Mrok i cierpienie Międzyrzeckiemu jak i Boudelaire`owi trwanie w tym mrocznym ogrodzie kojarzy się z pasmami cierpień, melancholijnymi, jesiennymi krajobrazami modernistów. Patronuje im bogini krainy zmarłych, nazywana przez twórcę i J. M. Rymkiwicza „niszczycielską Persefoną – Hekate poezji XX wieku”, sprawującą rządy w piekle Pounda i w Petropolu Mandelsztama. Czasem motywom przemijania w utworach autora „Wieku mentorów” towarzyszy łagodna atmosfera wyciszenia, kontemplacji wspomagana przez stonowany, jesienny krajobraz („Jesienią”). Ale wizje te przemieniają się nieraz w ogrody z betonu i żelaza stając się znakami przytłoczenia, wojny, zagrożenia, wszechwładnej cywilizacji („W lustrach kwietnia”, „Żelazne ogrody chmur”) jak na obrazach Masaccia („Wygnanie z Raju”). W większości jednak utworów poeta łączy ze sobą niepokój wywołany zniszczeniem ogrodowej idylli z wiarą w odszukanie spokoju. Zestawia tym samym sprzeczne porządki natury, kultury i sztuki – myślenie klasyków i romantyków, nurt racjonalizmu i sentymentalizmu („Pieśń z doliny martwych”, „Piosenka”, „Pożegnania”). Czyni podobnie do Gainsborough`a, który nawiązywał w swym malarstwie zarówno do Guercina i Poussina, jak do elegii Graya, wyprowadzając pasterzy z idylli do krainy śmierci. Międzyrzecki podkreśla także, iż konieczne jest, aby przeszłość korespondowała z teraźniejszością, bo jeśli jej nie poznamy nie jesteśmy w stanie zrozumieć naszych czasów. Poecie bliskie są tezy J. M. Rymkiewicza, dla którego zauważone przemiany historyczno – kulturowe, przeobrażenia konwencjonalnych znaczeń, na przykład toposu ogrodu są świadectwem rozwoju myśli humanistycznej. Równocześnie, wiążąc ze sobą poetyckie ogrody, Międzyrzecki podkreśla istnienie zjawiska we współczesnej kulturze polegającego na dewaluacji tradycyjnych klasycznych wartości, zatem i pojęć estetycznych, takich jak: piękno, harmonia, ład. (Wybrał poetykę dysonansu pragnąc utrwalić złożoną, wypełnioną paradoksami, różnowartościową rzeczywistość.)
12. Rozbicie i oswajanie Od lat sześćdziesiątych Międzyrzecki zaczął tworzyć teksty polifoniczne, wypełnione tematycznymi i barwnymi dysonansami, w których „rozbijał” pejzaż ogrodu, wprowadzał do niego chaos, zbliżając go do najbardziej zagmatwanego labiryntu. Ale i odwrotnie – próbował „oswajać” przestrzeń, poszukiwać w niej harmonii, rozsupływać wielowymiarowe, pogmatwane wizje senne... Analogicznie w poetyckich ogrodach Międzyrzeckiego obok drzew dojrzałych, zielonych („Pieśń z doliny martwych”) – znaków życia i tęsknoty za ojczyzną („Rubikon”) pojawiają się drzewa więdnące, rozsypujące się. Twórca wielokrotnie podważa mit o ich nieśmiertelności, długowieczności, sile odradzania, ich egzystencję utożsamiając z istnieniem ludzi:
„Jesteś drzewem osypującym liść antypodów Drozd milknie na twojej gałęzi suchej”. („Ciągle ci sami”)
Wśród „żelaznych ogrodów chmur” nawet żywioły sprzysięgły się przeciwko człowiekowi:
„Uleciało mi drzewo – mówi liść (...) Ale wiatr gwiżdże sobie na te punkty widzenia (...) Ogołaca dęby Podcina deszcz”. („Przeglądam się w tobie”)
Nawet kropla mówiąca „ja – świat” zostaje wyprowadzona z błędu – nie może trwać wraz z drzewami (człowiekiem) w symbolicznym, sakralizowanym od czasów prehistorii centrum świata. W obszarze, gdzie przestrzeń ulega ciągłym przeobrażeniom zmieniają się także perspektywy postrzegania wszelkich zjawisk. W takim świecie centrum nie może istnieć, tym bardziej, że jest ono narażone na ciągłe inwazje, takie jak ta:
„Przenikli z innych słońc Przestawili górę i dół”. („Inwazja”)
I choć podmiot szuka sprzymierzeńców wśród natury, jego działania i tak skazane są na niepowodzenie:
„Bronię się jeszcze na tej wyspie jaskiń Zwołuję ku sobie alarmowe przymierza skrzących się sił Jemiołę do dębu i wiatr do pianina”. („Inwazja”)
13. Krajobraz z drzewem Drzewa stają się zwiastunami zagrożenia, zaprzeczeniem ogrodowej idylli, przestrzenią wrogą człowiekowi – znakiem jego samotności i wygnania z rajskich ogrodów:
„To drzewo wygnania (...) Po co było to drzewo naszym śpiewom Ta kora płomienna bez cienia Martwiejąca na drewno czarne To szumiące drzewo cierpienia
Porąbane na kłody polarne”. („Drzewo”)
Drzewa stają się symboliczną drabiną w zaświaty, w stronę kosmosu. Ci, którzy mają odejść mogą ją utożsamiać z drogą ku zaświatom, nieśmiertelności, otchłani bądź nicości (zależne od zapatrywań) („Dialogi”). Międzyrzecki wielokrotnie podkreśla analogię pomiędzy ludzką postawą, życiem a egzystencją drzew. Jak w biblijnych psalmach czy w „Księdze Koheleta” służy ona uwypukleniu kruchości naszego istnienia, konieczności przemijania, gdyż:
„My jesteśmy (...) Drzewa, które czas zwęglił”. („Pieśń z doliny martwych”)
Podmiot Międzyrzeckiego jednak zbyt łatwo nie poddaje się losowi – w chwili zmagań ze śmiercią zawsze walczy o swe przetrwanie („Pieśń z doliny martwych”). Jak w elegiach Iwaszkiewicza czy w wierszach Gałczyńskiego kres istnienia następuje często w specyficznej, kameralnej scenerii – wśród roślin, szumu wiatru („Lepsza wiadomość”). Drzewa rozrastają się w człowieku zbliżając go do natury, a w godzinie śmierci także bywa on nimi otoczony. Ta symboliczna więź, magiczna symbioza to znak wiecznego trwania w ekosystemie nocy i dnia. Począwszy od tomu „Wojna nerwów” czasoprzestrzeń galaktyki złączona z obszarem natury zaczyna burzyć mit o istnieniu podobnych ziemskich i kosmicznych ogrodów.
14. Niedowierzanie i gra Wraz z procesem „otwierania makrokosmosu” w wierszach Międzyrzeckiego następuje ironiczna desakralizacja pewnych miejsc. Wiąże się z nią stan czuwania: nie dowierza się historii, patetycznym gestom czy pustym sloganom, w których wykorzystuje się nasze przywiązanie, sentyment do pewnych miejsc, na przykład: natury czy dzieciństwa. Obudzenie się z amoku, oszołomienia falami kłamstw to cel podmiotu... Pragnie on zadawać pytania, dedukować a jednocześnie poddawać wszystko w wątpliwość („Czuwanie”). Międzyrzecki bowiem nie tylko nie dowierza światu, ale bacznie mu się przygląda. Proces ten wspomagają odpowiednie rekwizyty, na przykład (wspomniane już) lustro i związane z nim serie odbić. Podmiot „przegląda się” nie tylko w sobie, ale i w oczach innych osób, w lustrach świata. Poetę interesują obrazy po „drugiej stronie”, fakt czy podmiot jest tożsamy z przedmiotem. Motyw odbicia koresponduje z problematyką teatralizacji czasoprzestrzeni – nie jesteśmy bowiem tylko widzami, ale także aktorami stale obserwowanymi przez innych. W „Wieku mentorów” Międzyrzecki zauważa, iż jest to: ,,Nieustająca gra zależności i analogii na tej widowni zwielokrotnionej po nieskończoność, w lustrzanych amfiteatrach odbijających się w lustrzanych amfiteatrach, powszechnych i osobistych jak dusza, nie ma (...) podmiotu, który nie byłby jednocześnie przedmiotem w tej galerii zwierciadeł, w tym zniewolonym i zniewalającym teatrze, gdzie utożsamiam się z wyznaczoną mi rolą i kreuję swoją postać pod zawrotnymi konstelacjami krzyżujących się spojrzeń”. Także w wierszach pojawiają się tautologiczne stwierdzenia, jak na przykład w utworze „W lustrach kwietnia” - „widzisz siebie, który widzi siebie”. Podobne (tylko bardziej rozbudowane) stwierdzenie odnajdujemy w „Wieku mentorów”: ,,Widzisz siebie, który widzi siebie patrzącego na siebie w lustrze, zapadasz we wspomnienie, jak zapada się w sen”.
15. Lustra i prawda Z Ernestem Junglerem łączy Międzyrzeckiego ukazywanie w swej twórczości analogii pomiędzy lustrem, w którym odbijają się ,,jakkolwiek rozmyte i mgliste, nader sensowne rzeczy”. Podmiot czasem wkracza w obszar „lustrzanego odbicia”, prowadzi introspektywną podróż otwierającą bramy nieświadomości. Próbuje objawić swe prawdziwe oblicze, które tak często musi być zakrywane sztucznymi „maskami współczesności” niechętnie „gotowe alternatywy” oraz „grę martwych symboli i mechanicznych odbić w halach luster, które zasnuły się kurzem i mgłą”. Międzyrzecki podobnie do R. Queneau, którego wiersze przekładał, pragnie odszukać prawdę pośród złudnych obrazów:
„Odbicia to są bowiem pojęć negatywy I podwójnie kształtują z dwu stron każdą prawdę
Lecz nie Bóg ani demon, człowiek się zabłąkał”. („Tłumaczenie metafor”) I choć w początkowej twórczości autora „Nocy darowanej” odbicie w wodzie czy w lustrze bywa autentyczne („Grota”, „Sekwana”, „Pośrodku świata”) to późniejsze utwory przynoszą obrazy fałszywych, zakrzywionych luster oddających zjawisko zakłamania i teatralizacji świata, przyklejania „etykiet” ludziom. Stąd wyrasta bunt podmiotu.
14. Ruch i dialektyka W „Dialogach i sąsiedztwach” Międzyrzecki stwierdza, iż świat współczesny w swym szalonym pędzie ku nowoczesności „narzuca” ukazywanie spazmatycznego ruchu obrazów techniką montażu („Taśmoteka”, „Projekt audycji radiowej”). Bezpośrednio zjawisko to przyczynia się do dezintegracji podmiotu, zatracenia się, rozpierzchania się w czasoprzestrzeni („Symultanizm”). Jedynie żywioły zmienne, ewoluujące stają się (według Junga) znakami życia wewnętrznego – niespokojnego i zagmatwanego („Ballada miejska”, „Schną po winnicy źdźbła na zboczach”). Poeta podobnie do twórców action paiting, którzy umyślnie upłynniali farby, tworzyli strugi, rozpryski, zacieki czy malarza - Władysława Strzemińskiego („Powidok słońca”) ujawnia niszczący i życiodajny chaos żywiołów („Gare du Nord”, „Ta sama zatrzaskuje się na wietrze brama”, „Płomienie”). Dialektyka przeciwieństw w czasoprzestrzeni Międzyrzeckiego zostaje dopełniona przez dialog światła i ciemności, który przywodzi na myśl różne kulturowe odniesienia do: dobra i zła („Biblia”), ducha i ciała, wskazuje również na dualizm epok jasnych i ciemnych nawiązując do myśli M. Eliadego. Współczesne czasy jawią się jako wiek ciemny – wojny, chaosu, upadku norm moralnych. W czasie podróży po tej mrocznej krainie przypominającej tułaczkę Dantego – wygnańca („Bez pochodni, ciemnościami’) podmiot dostrzega, iż wymiary filozoficzno– naukowo– estetyczne zostają naruszone. Wielowymiarowość kategorii ciemności w poezji Międzyrzeckiego sprawia, iż staje się ona formą doświadczania naszego istnienia w świecie. To dzięki niemu tworzy się luka, pęknięcie, „dymna zasłona”, która początkowo zakrywa istnienie, a z czasem się rozsuwa, aby ukazać „inne życie niewyobrażalne”(„Czarne łąki’). Ciemność, noc tworzą jedną z zasad estetyki, sprzyjają badaniu obszarów podświadomości, snu, łowieniu z pamięci marzeń, wspomnień.
15. Przestrzeń poezji Podmiot szukając zapomnienia sięga wzrokiem do czasoprzestrzeni, w której wszystko jest wyśnione, wyobrażone, niepojęte i analogiczne, a sen niesie „ciemne wirowanie wieloznacznych rzeczy”. O zjawisku tym pisał Międzyrzecki w dziele „Poezja dzisiaj”: „Poezja atakująca realność nie rezygnuje przecież – i zrezygnować nie może – z pragnienia, by „wyrazić niewyrażalne”: to trudne, ale samo życie jest w końcu także bardzo trudne. Ciemność i jasność nie są poza tym pojęciami samowystarczalnymi i każde z nich nabiera sensu poprzez konfrontację ze swym antagonistą”. Podmiot nie może jednak żyć tylko wspomnieniami, które otwierają przed nim sferę nieśmiertelności, zajmować się tropieniem analogii („Ciemność”). We współczesnym świecie nikt bowiem nie pozwala sobie na wyłączne istnienie w krainie ułudy. Człowiek powinien, zdaniem poety, szukać granicy między światłem a ciemnością, choć i tak jest skazany na błądzenie pośród przeciwności, fałszu, masek, co podkreślał w zbiorze „Poezja dzisiaj”: „Idzie bowiem o sprawdzalny kierunek ogólny tej poetyckiej wyprawy przez sen i jawę, czuwanie w ciemności, drogę ku światłu. Jak mówił Norwid: „Autor idzie w ciemność, by wydał jej światło – wulgaryzator w jasność, by rozlał ją na tło”. Sprawy te nie należą bynajmniej do spraw warsztatowych i ambicji formalnych i ich przedmiotem jest świat ludzki, treść emocji, świadomość historii i losu. Dąży się do niej – i nie zawsze dochodzi”. Poetycka metafora światła w twórczości Międzyrzeckiego staje się odpowiedzią na egzystencjalny, filozoficzny, naukowy kryzys współczesności. Podmiot szuka prawdy, „wewnętrznego światła” zdając sobie sprawę z tego, iż poznanie całkowitej prawdy jest niemożliwe. Dlatego stale porównuje ze sobą odmienne deskrypcje świata, prowadzi artystyczną zabawę, zderza konwencje, powtarza motywy. Wtedy ciemność jego czasoprzestrzeni, w której jak w wieży Babel mieszają się języki i perspektywy staje się n i e j e d n o z n c z n y m rezerwuarem wszystkich barw – w tym – i jasności.
Agnieszka Kulik-Jęsiek Poetka, krytyk literacki, dziekan WNH Akademii Polonijnej w Częstochowie, prowadzi badania nad polską literaturą współczesną z szczególnym uwzględnieniem poezji XX wieku., współpracownik „ZP”. |