ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Paweł Podlipniak - prezentacja

Uskok

 

 

czasem wszystko, co piszę,
jest jakby zdjęciem migawkowym,
[…] wybitym z życia

Robert Lowell Epilog

 

 

 

miasto jest zbyt twarde, by w nim dobrze upaść

z ostatniego piętra, a lepiej w jęczmieniu,

między ostre kłosy i nadziać się mocno,

patrząc jak wypływam, ominąwszy światło,

które mnie ostruga – do samiutkich kości.

 

kamień jest zbyt lekki, by się dobrze zaszyć

w kieszeniach prochowca, po drodze do rzeki,

a gdy woda skłamie, będzie inne słowo,

wyłowione prędko spośród obiecanek

mamrotanych sprawnie przez speców od ducha.

 

sosna jest zbyt wonna, by się na niej wieszać,

niby stare łachy, za pasek czy żebro,

w ciasnej klamrze z drutu, zgęstniałym powietrzu,

naprawiając błędy lekkomyślnych ojców

i matek spragnionych klekotu grzechotek.

 

życie jest zbyt sypkie, by je dobrze ubić

jak tłuczkiem w moździerzu, a lepiej na klęczkach

albo samoklęskach walić w pierś kułakiem,

za grzechy-prześmiechy, bo i tak rozwieje

mnie wiatr lada jaki szepcząc cyt, popiołku.

 

 

 

Get laid or die trying [Jacek Podsiadło pisze wiersz o wolności dla Teresy Orlovsky]

 

pewnego pięknego dnia wypierdolą nas z pracy […]

i znowu staniemy się wolni

Jacek Podsiadło Mimo że mamy wstać rano do pracy

zamiast spać wspominamy niezwykłe zdarzenia

 

pewnego pięknego dnia wypierdolą nas

i wtedy wspomnienia o marzeniach stracą

wszelkie sensy (konieczna liczba mnoga

która bierze mocno w nawias bez żadnych sprośności

z niemieckim dubbingiem) a wolność będzie wolna

jak najbardziej w stylu chujcka norrisa lub innego finna

bo przecież jest tylko jedna strona łóżka i ma szybki numer

albo profesjonalny adres w sieci z intymną kamerką

chociaż nagie ciało jest mało intymne

dlatego zdechniemy sami w sobie z żalu że tamte marzenia

o kobietach

o przepięknych

z nutką nieśmiałości i mięty wyczuwalnej z gumy

jedynie do żucia gdzieś się zagubiły

w zakamarkach kieszeni lub mieszkań na kredyt

za szwajcarskie srebrniki a wtedy nadejdzie jezus z trąbą

matką teresą orlovsky czy innym aniołem

będą się dziać rzeczy śmieszne aż strach

i śmiech nam umrze na wargach chociaż warg też szkoda

i znów staniemy się wolni bo po co nam szybko

kiedy meta jest bliższa niż koszula tamtym ciałom

na szkolnym boisku

 

 

 

Parmenidie [godzina w]

 

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; 
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz

1 Kor 12

 

na imię mam paweł. nie mam w sobie wiary,

nie mam w sobie niczego, co by mogło przetrwać

ciut dłużej od piosenki w komercyjnym radiu

– najwyżej trzy minuty w oparach depresji

i rosyjskiego niżu, kiedy odcień bieli

przypomina szpitalne, sprane prześcieradło,

na którym już niejeden przejechał się w niebo

albo w zwyczajny niebyt oklepany w wierszach

przez stada grafomanów, wieszczy i wyznawców.

 

na imię mam paweł – to kurwa nie imię,

zbyt malutkie u podstaw, by mogło udźwignąć

wiarę w istnienie zbawień, pierworodnych grzechów.

budzę się obok niego codziennie ze wstydem,

że mogłem w jednym łóżku (choć po sakramencie,

po wodzie i po słowie) zalec bez miłości,

nadziei, cicho brzęcząc, bo na głośny skowyt

trzeba przecież zasłużyć, a ja tylko mówię

niewyraźnie, nieśmiało i czuję jak dziecko.

 

na imię mam imię. to i tak zbyt wiele.

 

 

Lucifuge

 

 

jej oko niebieskie
i trafi cię kulą z ołowiu i trafi cię celnie

Paul Celan Fuga śmierci

 

 

Owoc twego żywota wydłubuje oczy

szpakom schwytanym w siatkę rozpostartą w sadzie,

pomiędzy pniami drzewek, a potem ogląda

taniec pełen podziwu dla śmierci bez szmeru

zaciekawionych kamer, komentarzy z offu

pustych jak oczy lalek na straganie w odpust

na chwałę świętych pańskich: Damiana i Kosmy.

 

Taka mała dyskrecja zanurzona w cieniu

ociężałych jabłonek, moreli, czereśni,

co nie przyciąga sobą uwagi i rośnie

z całopaleniem mrówek, gdy słońce w soczewce

powiększa hekatombę przynajmniej stukrotnie,

zostawiając na cegłach popielate smugi,

podobne do kosmyków smutnej Sulamitki.

 

Jest droga pod prysznice zanurzona w chłodzie

cichych wiśniowych sadów, kiedy nikt nie patrzy

lub nie chce słuchać krzyków oślepionych ptaków,

a tuż przy drogowskazie z napisem gehenna

tkwi strażnik-niedorostek, któremu na czapce

świeci się emotikon i krzyż z ludzkich kości,

niżej zaś błyskawice na patkach kołnierza.

 

 

 

Elegia dla porażonych

 

Surely some revelation is at hand

W.B. Yeats The Second Coming

 

 

Niebo nie ma przyszłości, bo się samo nie ma,

i startuje z przeczenia – tak, jak nieobecność.

Na końcu „o” maleje, otwarte zdziwieniem,

że można liczyć mrzonki, pewne niby profit,

procent od urodzaju ducha nad jeziorem,

kiedy przywódca stada mądrze dzieli ryby.

 

Nie ma przyszłości przyszłość, bo się sama nie wie

i choć w środku idzie ku nowym Betlejem,

to nie jest objawieniem, bo to, co przypełza

razem z nią pod próg „dzisiaj”, ma smak odgrzewanych

kotletów z trzeciorzędnej jadłodajni w mieście,

o którego upadku krzyczą głodne mapy.

 

Nie ma drugiego przyjścia, skoro nie ma świadków

pierwszej wizyty gościa w naszej okolicy.

Na damasceńskiej drodze wiatr rozwiewa chmury

i widać błyski światła, lecz tylko nieliczni

odbiorą komunikat szeleszczący w mroku,

a potem się nawrócą na piaszczystą mantrę:

o saraj, sarin, szaweł, napełniając płuca.

 

W górze kołować będzie ogłuszony sokół.

 

 

 

 

 

List od Orlandy

 

Tak więc siedział Orlando i czytał – człowiek nagi

Virginia Woolf Orlando

 

Jestem taka przejrzysta w nieśmiałej nagości,

że biel mnie nie dotyka i umykam oczom,

z każdym kolejnym słowem, które po papierze

mknie niby zebra gnana przez zgłodniałe koty,

bowiem dagerotypia to rodzaj choroby

dotykającej tylko wierzchniej strony ciała,

a wtedy wiara waży więcej od rzeczywistości.

 

Czy możesz mi powiedzieć jaki/jaka jestem,

jeśli znasz kilka kadrów z mojej opowieści,

a oko okłamuje mózg i najbezczelniej

nie chce stanąć naprzeciw własnej ułomności,

nim je pochwyci ciemność w zmatowiałe sieci,

przenicowane strachem przed ostatnią nocą,

co nas całkiem obnaży, czyniąc bezbronnymi.

 

Nie wierzę w zmartwychwstania, bo wolę dotykać,

wolę być dotykana przez dotykanego,

a kiedy dookoła krążą sami ślepcy,

to mrok nie potrzebuje niczego innego

niż ciepła mego ciała, by wydobyć prawdę

o mojej niewinności, gdy tak naga leżę

wydając się na pastwę zgłodniałym domysłom.

 

Musimy być w tych czasach tak bardzo ostrożni,

gdyż usta zbyt skwapliwie okłamują uszy,

a oczy zastępują rozum niedowiarkom

w chwilach kiedy prawdziwe jest tylko złudzenie,

że jestem obok ciebie i że mam znaczenie

większe od szczypty soli, a gdy braknie przyczyn,

skoro mam na coś umrzeć – wybieram przejrzystość.

 

 

 

List do Orlando

 

 

A to, czego nie wiesz, to jedyne, co wiesz 
[…] A tam, gdzie jesteś - nie ma ciebie wcale. 

T.S.Eliot East Coker

 

 

Mówisz, że wiara nie wymaga oka

i mógłbyś widzieć nawet jako ślepiec

lub przedstawiciel innej grupy płciowej,

nie goniąc wcale za boskim absurdem,

ani pozłotą świątynnych obrazów,

lecz przecież w domu twym króluje lustro

i czas nadyma w bufiastych rękawach.

 

Może to oko nie wymaga wiary,

a przecież księga każe je wyłupić,

gdy tylko spojrzy w niewłaściwą stronę

i międzywersiu znajdzie nowe światło,

znacznie jaśniejsze od iluminacji,

którą nam zsyła przez usta kapłanów

byt bezimienny o wielu obliczach.

 

Może więc oko nie wymaga oka

i nic nie widzi, a całe złudzenie

polega na tym, że nas wcale nie ma,

a każdy ślepiec jest błogosławionym

twórcą iluzji – wiary w samą wiarę,

bo przecież ona też nie potrzebuje

niczego więcej, nawet samej siebie.

 

I mnie też nie ma, chociaż czasem piszę

zamiast palcami tylko Atlantykiem,

lwem i powodzią, zamykając bestię

na okamgnienie do niewiarygodnej

klatki za mostkiem i przy każdym skurczu

czuję obawę, że się nagle wyrwie,

roznosząc światło niby czarną ospę.

 

 

Paweł Podlipniak (ur. 1968) poeta, dziennikarz, bizantynista. Autor tomików "Aubade Triste" (MBP Radom 2010), "Karmageddon" (Salon Literacki 2012). Laureat ponad 60 konkursów poetyckich.

 
Copyright 2025 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin

Akceptuję

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies

Serwis wykorzystuje pliki cookies m.in. w celu poprawienia jej dostępności, personalizacji, obsługi kont użytkowników czy aby zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie. Każdy może sam decydować o tym czy dopuszcza pliki cookies, ustawiając odpowiednio swoją przeglądarkę.

Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności i Regulaminie.

Twoja prywatność jest dla nas ważna

Właściciel serwisu gromadzi i przetwarza dane o użytkownikach (w tym dane osobowe) w celu realizacji usług za pośrednictwem serwisu. Dane są przetwarzane zgodnie z prawem i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przetwarzanie części danych może być powierzone innym partnerom.


Przetwarzanie danych

Polityka Prywatności

Zmień ustawienia ciasteczek

Bezpieczeństwo w Internecie