Don Felipe nie płaci alimentów
To jest miłość, najdroższy. To jest miłość wprost
z brazylijskich seriali. Don Felipe jest gangsterem, a ja
zawsze chciałam być dziewczyną gangstera, misiu.
(Nie pisz schematycznych wierszy, dziewczynko.
Nie używaj ogranych zwrotów, chłopczyku.)
Na kolację filet z wiersza kupiony w dyskoncie spożywczym.
Cała Polska czyta dzieciom, cała wiara zapierdala po markecie.
Lubisz wiersze, malutka? Wiersze bez kości, łagodne i świeże
wiersze na patyku w polewie kakaowej, wiersze podgrzane na mikrofali.
Wiersze kapitana Iglo w złotej panierce, wiersze na konkurs
o lecie i naszym ulubionym miejscu, kwiatuszku.
(To nie jest dobry wiersz bo autor korzysta
ze znanych motywów reklamowych.)
Na łące rosną wiersze. Na łące leżeliśmy. Wśród traw, pszczół
i ogarniającego nas ciepła byliśmy małą cząstką świata, kotku.
Jednak tego dnia mieliśmy zacząć nowe życie. Napiszę
o tym następny wiersz. To jest liryka osobista. To jest
liryka odgrzewana. To jest miłość, więc muszę odejść.
I nie zatrzymuj mnie, nie zatrzymuj. Zatrzymam się
w pięćset dwudziestym czwartym odcinku mojego
serialu. Don Felipe nie płaci alimentów.
(ciągle biegasz w moich myślach kochanie, kochanie!)
Brzoskwinie
Dłonie rozgrzane i drżące, zwyczajnie
to pojawia się często po kawie, po stosunku
przerywanym telefonem teściowej, po zakupach
kiedy odmawiam kolejnej torebki, rogalików
z czekoladą, kupuję za to pomadkę smakową.
Zawsze lubiłem brzoskwinie. I te dłonie nadal
rozgrzane i drżące, to pojawia się często
ze stresu, egzamin już jutro, zebranie w pracy.
Zwyczajnie zabierać cię znów na zakupy, w regały
w te półki i alejki, portfel mój fitness
trenuje, więc giętki i sprawia radość.
A później co? Tylko Cisza, taka znajoma
spokojna i dobra jak ty zamknięta w przebieralni
Pretty Girl kiedy przymierzasz czwartą sukienkę.
A dłonie już drżące, rozgrzane pośpiesznie
to się pojawia także przy kasie, zwyczajnie
kartą Visa Gold płacę, nie płaczę.
A dalej? Pokój znany i miasto, ulice, te rekwizyty
wrzućmy do kosza, nie pal tytoniu i nie pij wódki
jedynie sok z ananasów, nie poddaj się konwencji
zrzuć ciuchy i biegnijmy tylko z pomadką na ustach
krzycząc po drodze, nie tak zwyczajnie. |