(Fotografia poety Ewa Kostecka-Połomska ©)
Motto:
Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną,
Powiem ci : śmierć i miłość – obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej – modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.
Jan Lechoń
MISTRZOWIE ZADAWANIA BÓLU
Już są przygotowani
razem wzięli prysznic
i mają na rękach krew balsamu
ona nie ugotowała normalnego obiadu
on w kapciach nie zasiadł z gazetą przed telewizorem
połykają siebie w pościeli jakby nigdy nie jedli
tak mocno wzajemnie zaciskają palce jakby stali przed plutonem egzekucyjnym
lub jechali rollercoasterem
jednego są pewni
śmierć ich tak nie zastanie
bo najpierw będzie sen i próba reanimacji
potem odejdą
odjadą autobusami
zostawiając pościel zmiętą i samotną
w swoich osobnych domach
uszyją laleczki voo doo
i będą kłuć w puste noce
szmaciane serduszka
póki tego nie przerwie kolejna awaria neostrady
SKOTAWA
Przyjedź do mnie chociaż raz
a pokażę ci strome brzegi Skotawy
to miejsce
gdzie załamał się lód pod moim psem
między drzewami na niebieskich pajęczynach
drga jeszcze mój krzyk
a Budrys odwraca łeb
i podaje łapę z przerębli
Tak to prawda
nie szeptałem tu czule
żadnych kobiecych imion
chociaż okolica nastraja do rozbieranych randek
wykrzykiwałem tylko imię psa
gdy wypływał na powierzchnię
a potem tuliłem do siebie
trzęsące się mokre futro
wybaczałem mu wszystkie nieposłuszeństwa
i tych siedem uduszonych kaczątek
których puszyste duszyczki poszły do nieba
jak mawiała moja córka
Przyjedź do mnie chociaż raz
a pokażę ci pętlę rzeki
którą zarzucam na łkające gardło
i daremnie próbuję jak Wojaczek
odrzucić stopami upodloną planetę
Za każdym razem wracam na ziemię
bo wystraszony pies przysiada na tylnych łapach
i liże moje dłonie
LIST DO AKTORA KRZYSZTOFA MAJCHRZAKA
Bezsenna noc pełna zapachu igliwia
Który ze szpar w podłodze wygania perfumy
I odbitą w pajęczych ślepiach nagość początkujących aktorek
trudną do interpretacji rolę wywołuje mogiła psa
Zakopanego tuż obok ujęcia wody
Właśnie ta świadomość zmienia się w noc
O powiekach powstrzymywanych zapałkami
bo rano musisz wykopać dół jeszcze raz
Ten kopczyk ziemi widać z każdego kąta domu
skąd ciągle dobiega skomlenie a sierść czepia się bamboszy
trzeba zwłoki psa przenieść dalej od ujęcia wody
ziarna mokrego piachu
które wydmuchujesz z przymkniętych rzęs
sprawiają że świat podwójnie zawisa u twoich powiek
i wsiąka w gruby sweter
Ta pospieszna ekshumacja doda psu człowieczeństwa
dozgonnemu przyjacielowi którego wilczą naturę
kupiłeś za dwa kilo żywieckiej w czasach reglamentacji
Dziewiętnaście wspólnych lat
żadna kobieta nie będzie tak długo wierna
Już tej mogiły nie przysłoni wysmukła butelka
co najwyżej po norwidowsku uwydatni
lęki i wspomnienia
Kiedy powieje chłodem po nogach
przypomnisz sobie burą sierść
i oddech zrównujący się z twoim
na wszystkich wspólnie zdobytych szczytach
tęskne brązowe spojrzenia na drzwi lodówki
jego ulubiony kuchenny mebel
głupią i bezinteresowną radość z każdego powrotu
nawet tego po kwadransie
Mężczyzna wyje po stracie kobiety
po śmierci psa
płacze
CZARNA POCZTOWA CZAPKA
Stawałem w niej przed lustrem
domalowywałem sobie wąsy
czarny plastikowy pasek
zapinałem pod brodą
i krokiem marszowym
udawałem się na służbę
Dosiadałem
czerwonego konia na biegunach
w prawej ręce dzierżyłem
wystruganą przez ojca szablę
odzyskiwałem dla nas
Lwów i Wilno
a przy okazji gruszę sąsiada
Moje imperatorskie zapędy
ograniczało przedwojenne biurko
a z drugiej strony zlew
gdzie matka jak Venus z Milo
Od łokci wzwyż
NIGDY NIE BYŁEŚ MOIM IDOLEM
Kiedy ojcowie moich kolegów z klasy zdobywali złote bramki
w rozgrywkach piątej ligi a potem niesieni na ramionach do najbliższej knajpy
pozdrawiali jak w pochodzie pierwszomajowym najładniejsze dziewczyny w okolicy
ja szedłem na końcu jako syn naczelnika poczty
I co z tego że listy nawet niepriorytetowe docierały w dwa dni
że w paczkach suchy chleb i kiełbasa dla żołnierza
plus bułgarski koniak dla dowódcy który może dać urlop
były szybsze od naszych najnowocześniejszych rakiet
kiedy nie widziałem Ciebie na stadionie z innymi facetami
biegającymi w gaciach za piłką jak to mówiła mama
Koledzy mieli wejściówki i byli poklepywani
przez porządkowych stojących przy furtkach
a ja szukałem nowych dziur w ogrodzeniu
lub wspinałem się na okoliczne drzewa
i marzyłem że ten hack trick Madałkiewicza przeciwko Sulęciniance
jest Twoim dziełem
Potem wracałem do domu pustego jak stadion w poniedziałek
Ty gdzieś tam robiłeś bilans
chroniąc ostatnią koszulę niebieskimi zarękawkami
a ja czyściłem Twój jedyny dyplom
za drugie miejsce w rzucie granatem
konkurencji wybitnie nieolimpijskiej
POWRÓT OD FRYZJERA
To tylko 5 złotych
abym nie był podobny do Johna Lennona
Tato
dlaczego mi to zrobiłeś ?
mielibyśmy jeden bochenek chleba więcej
mniej moich łez
i głupich uśmiechów kolegów z podwórka
Trzymasz mnie za rękę
a ja się tego wstydzę
bo jestem już zakochany
Moja Yoko Ono ma jedenaście lat
i chodzi uczesana w koński ogon
Całowaliśmy się już w szafie
bo jeszcze nie umiemy
zamykać przy tym oczu
Tato
jak długo odrastają włosy?
GŁUCHY TELEFON
Siódmy rok już czekam na telefon lub świąteczną kartkę
listonosz omija mój dom jak w dniach wielkiej zarazy
gdy alkohol do miasta przemycało się w wydrążonych książkach
Czasem mylimy się razem z psem on szczeka a ja biegnę do okna
a potem mamy do siebie nieuzasadnione pretensje o starcze przywidzenia
Nie dzwonisz nie zadzwonisz powoli do mnie dociera
przecież byłem na pogrzebie ale ciągle łapię się na tym
że nie wiem która rocznica się zbliża jakbym do siedmiu zliczyć nie umiał
Nocami biję pokłony wynalazcom fotografii
za plecami moich dzieci dokarmiam pamięć
z książek i płyt kompaktowych
buduję barykadę przed Alzheimerem i Parkinsonem
Syn tańczy na studniówce a ja mam wątpliwości czy dorosłem
Tato...
|