Tomasz Hrynacz |
Prędka przędza
Daremne nasze śpiewy.
Trzy po trzy
„Klin światła w okopach krztuszących się chmur”.
„Klin światła wymierzony w strzeliste niebo”.
„Czasu miarę wyznacza lont żarówki przepalony”.
Śpiący wiersz
Zeskrobać. Od środka wyjąć.
Pierwsze i jedyne zarzewie ognia.
„Przepraszamy, ale w tej chwili nie możemy wyświetlić strony”.
Kwarcowe zegarki
Kwarcowe zegarki obliczają napięty metraż
pozycji, ścielą się poległe płatki manolii.
Ile już było takich przebudzeń, po których
coś ruszyło z miejsc, to znów umarło?
My niczego nie zmienimy, my tylko mówimy
i oddychamy w tym samym tempie co one,
przez co stajemy się mniej dyskretni, o sekundę
później krańcowo podobni do spłoszonych wróbli.
Spieniona płachta morza
Spieniona płachta morza ściera usta dnia. Budząc nowy odcień objawień.
Zakarbowany w ciszy kokon zmierzchu pożera ostatnie pryzmy jasności.
Szybko i naprzemiennie jak sen przeszywa nas lotny wiatr i woda.
Dopiero dalej w progu rześkiego horyzontu bliskie twarze umarłych.
Zapach dziewcząt nawołujących przy torach
Wilgotny jak ciepły może być tylko deszcz
- taka oto czystość niestała. |