Krzysztof Kleszcz |
System
O więźbo, tono cementu, góro piachu, patrzę na Was, moje. Już mieszkam, wstawiłem wodę. Polna gruszo w tle, po wierzbie pniu, łowię szum,
czytam ze słojów. O pole szczawiu, wyrwę cię, zmienię. Widoku z sypialni - tapeto z Windowsa, co czekasz na kursor i ikony, już się loguję.
Topnienie
Na drodze sól, sól. Można więc czytać z przerywanych linii albo straszyć się linią ciągłą. Wszędzie mleko, pusta kartka, wapno i jeszcze to radio ze swoim m jak
mdłość. Nie rozpoznaję drzew w szadzi, chłopca, który robi orła. W niedoczyszczonych szybach widzę banery przykryte zasłoną szronu i wiatrochron, który złapał ruchliwe nic.
Kawa za kawą, by móc szeptać do śpiących: zobaczcie, białe jest gotowe. Na języku słone, na startym naskórku - ból, który zamyka mi powieki. Słońce się dźwiga i wszystko taje - jesteśmy odcięci.
Schowek
Światło spomiędzy desek ledwo muska wątłą przestrzeń. Niewidzialne pokasłuje jak pod słuchawką stetoskopu.
Jest pora odwiedzin. Okno wpuszcza promień na dwie godziny, potem wraca tu cień i mrok jak wyrok. Na grzędach kurz znosi
to cierpliwie, kornik jest pokorny. Każdy dom ma fundament i swoją zapadnię, tak jak głowa kręcz szyi. Straszy zaduch,
prześcieradło udaje papier ścierny. Z drobin układają się wzory do prześladowania, pajęcze sieci, sęki. Drewno oddycha,
nie oddycha.
Zakręcony
Jeżeli błękit jest złudzeniem, to i szarość, wszystko. Równym technicznym pismem ziarnu pisany kamień.
Pod skórą świata tkwi nerw, światłoczułość. W każdej cząstce mnóstwo miejsca na twój szept.
Kierujesz prośbę, jakbyś znalazł oś, nadawał spin śpiewał kręć się, kręć wrzeciono. Zatrać się w tym, skalecz,
śnij. Zawracaj głowę, rzekę, aż stemple zatrzeszczą od ciężaru nieba. Obracaj proch zgodnie ze wskazówkami.
Dom (II)
HP drukuje kolejne strony. Karpiówka na dachu,
a my w ciepłym wnętrzu ryby. Klinkier marzy o dymie, drzwi o zawiasach, futrynie, judaszu - całej tej historii. Rynna będzie pluć
na szczęście. Stemple drętwieją - kuzyni Atlasa pozbawieni kory, okna otwierają się na nowe. Zobaczycie, będą schody. Będą, drewniane i mocne. Zacząłem od słów, tom znalazł rym. |