Ryszard Chłopek |
Problemy z Achillesem
Czy Achilles może złapać żółwia, rączego w geometrię i podkutego równo po połowie? Wyobrażam sobie, jak mijają szczerby dawnej Troi, wśród których –być może – któryś kamień nosi dobre imię Priama lub gładkość Parysa, co do zawodów wystawia strzałę i śpiewa cięciwa.
I pięta świeci jak skorupa żółwia i podobnie błyszczy się rydwan Hektora, który nagle wysunął się naprzód. Ale bukmacherzy wiedzą, że liczy się tylko Grek i żółw. A z tych, jak dowodzi Zenon z Elei, tylko ten ostatni.
Oto więc, czy Achilles w końcu złapie żółwia? Otóż tak, bo prócz chyżych nóg ma też długie ręce.
Elektra
Elektra ma dwie twarze, jak się ma dwie ręce, jak się dwiema nogami stąpa po ulicach. Jedną patrzy na północ, gdzie jej brat, Orestes, wzrasta, jak pnie się wino w ojcowskich winnicach.
Drugą zwraca ku matce, ale zamiast gniewu jest tylko strach dziewczynki zagubionej w lesie, która pragnie być silna, więc złorzeczy światu i ćwiczy groźne miny, gdy widzi się w rzece.
A tymczasem Hellada jest taka spokojna. Marszczy się Morze Jońskie pod zachodnim wiatrem. Na olimpiadach chłopcy jeżdżą na rydwanach. Co roku cisi ludzie sieją zboża w Sparcie.
Elektra ma dwie twarze, jak się ma dwie ręce. I jedna jest jej obca, i drugiej też nie chce.
Fedra
Fedra stąpa rozważnie idąc brzegiem morza, aby nie zbudzić boga śpiącego w odmęcie i jest bardzo samotna, i bardzo ostrożna, i pamięta wszystko, i chce wiedzieć więcej.
A fale jej nie słyszą, a woda się pieni. Śpi Posejdon głęboko, śpi Tezeusz w zamku i jest spokój na morzach, jest spokój na ziemi. Tylko idzie duch Fedry, brzegiem o poranku.
Na tej ścieżce ślad kopyt oraz kół rydwanu jest do dzisiaj widoczny, gdy się wie gdzie szukać. Kamienie nucą klechdę o porywczym panu.
Raz znalazła włosy, raz ząb Hippolita. Dzisiaj kawał skóry unosi ku światłu i robi się wilgotna, i czuje się winna.
Ofelia Widzę ciebie Ofelio, czasem w pustych murach, gdzie mężczyźni dźwigali swoje ważne sprawy, każdy na ciebie patrzył, a nikt cię nie widział. Czasem Ofelio chadzasz niedaleko prawdy.
Czasem Ofelio stąpasz przez puste pokoje, czasem śpiew się unosi starym korytarzem, w którym klaskały klingi i trzeszczały zbroje, potem przyszedł Fortynbras. Czy mógł mówić prawdę?
Czasem śpiew jest tak smutny, aż staje powietrze, aż mury kamienieją, aż Hamlet ożywa i ziemia bardziej ziemska wydaje się jeszcze.
Wstaje korowód duchów, dramatu ogniwa łączą się w dziwnym tańcu, Ofelia nareszcie nie jest sama w ruinach, które toczy zima.
Nasze potwory
Nasze potwory miały nasze twarze, choć gdy się zbliżały nakładaliśmy im maski naszych ojców i matek, naszych dzieci, chomików, manekinów sklepowych, prezydentów, piosenkarzy, zakonnic i skrzatów z wielkiego lasu. I było kolorowo, wielka feeria świateł, a nasze potwory miały nasze twarze. |