Tadeusz Wyrwa-Krzyżański |
Kamień węgielny
Wszystkiego jestem głodny, prócz sycącego mnie głodu. To on mi ten wiersz pisze i nie chce być uśpioną ciszą. Ale nie mam szyb zamalowanych na czarno. Rzeczywistość kruszy się jak nie porozdzielany chleb.
Pusty stół jest moim niebem danym mi za darmo.
Nie wolno mi opuścić rąk. Nie wolno mi opuścić rąk.
Wrażliwa jest kalka mojej skóry. Nie czeka na mnie żaden notariusz, kapelan, ani polityk. Nie jestem sługą ich mowy.
Manna dnia chuda, jaskółki ciągle są powabne, ciemność i wieczność - odległe. Trzeba mi tutaj trwać. Kamień węgielny domu ma wymiar spalonej kartki papieru.
Zawisza Czarny
Już widać w kim stężała obojętność, a może i nienawiść - ten kamień węgielny budowniczych zwodzonych mostów i banków.
Idę jak na szkolnym balu - Zawisza Czarny, w zbroi z tektury i płaszczu. Drewniany miecz zamieniłem na kielnię ze wzruszeń i papieru. Nie mam wpływu
na nic: moje morze mniejsze od mojej łodzi, a drogi mniej niż kół. Lot, jeżeli dzieje się to w przepaść.
Stawiam na tych, którzy wybrali się w podobne podróże. Świeci mi czarne światło żarówki. Stanę się sławny na mojej ulicy, gdy kupię sobie nowe buty. Żołądek przyrósł mi do serca, klepię siebie i biedę po plecach.
Całe serce przeniosłem w nową epokę, ale ono nie chce się zmienić. Nie otworzę się do końca przed sobą, bo w moich żyłach nie płynie
popiół.
Inni chłopcy
Jeździli polskimi, więc najśmieszniejszymi w Europie, autami. Widać ich było daleko na wczasach, bo w Bułgarii. Prócz wysokich pensji niczego dla siebie nie wzięli. Może z wyjątkiem tych paru futer, co je przemycili przez igielne ucho kontroli celnej.
W końcu niczego nie mogli nam dać. Już nie szło o zapaść technologiczną, ale o ten ciągle brakujący sznurek do snopowiązałek i te inne, epidemiologiczne, niedostatki.
Popełnili podstawowy błąd: swej idei nie chcieli nieść na innych zasadach. Choć z tej samej kamienicy, ulicy i klasy, z tego samego miasteczka, razili zbytnią pewnością siebie. U dialektyków spodziewałem się więcej dialektyków.
Dziś widzę ich znowu – są jak zawsze wygrani.
Mnie to nie dotyczy
Mnie to nie dotyczy. „Romantyczna idea Ameryki jako tygla narodów – pisze Edwin Black – to mit”.
Wielu nowo przybyłych długo trzymało się razem, osiedlali się w swoich dzielnicach, albo wędrowali wespół po kraju, w poszukiwaniu złota i pracy. Naukowcy, ekonomiści i lekarze przygotowywali tezy, którymi można by ugodzić nowych obywateli.
Lothrop Stoddart, jeden z czołowych eugeników, pisał o hordach z krajów alpejskich, a także o żywiole z Azji, takim jak Lewantyńczycy i Żydzi. Według Harryego Laughlina dziesięć procent ludności kraju miało być pozbawionych prawa do rozmnażania. Na pierwszy ogień poszli Indianie i Murzyni. Wzięto się także za upośledzonych.
I oto czytam, że w kwietniu 2003 roku w Północnej Karolinie zniesiono prawo, które w pewnych przypadkach przewidywało przymusową sterylizację. Ja też jestem oznaczony – popiół czarno-białych jaskółek lśni na moich epoletach.
Mówmy; idźmy spać
Ja, któremu słowa z trudem przechodzą przez usta, nie mogę tobie zabronić, do mnie, mówić. Dlatego pisz do mnie te swoje mosty z papieru, chodź po nich po swojemu i mam nadzieję uważnie.
A na razie – mówię – idźmy spać. Może nam się tutaj przyśni coś prawdziwego. Może,
w końcu, ktoś do nas, cały swój ból, powie. |