ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Jarosław Perkowski

Wspomnienie – 1988 r.

 

Siedziałem kiedyś w wieczór na rzymskiej ulicy

W pobliżu Watykanu przy Piazza Mazzini

W jednym z barów, nikt ich tu nie zliczy

Jeśli dobrze pamiętam na Via Settembrini

To było ciepłe lato, tak mówili Włosi

Jakiś człowiek pomachał mi z bramy

Kelner, co chwila butelkę przynosił

Myślę, że po godzinie byłem już pijany

 

Miałem jedno pytanie. Po co tu zostałem?

Z dużą torbą na kółkach z cento mila lire

Początki były trudne. Odpowiedzi znałem

Za dużo wątpliwości jak na krótką chwilę

 

Później szedłem ulicą nie myśląc o świecie

Nie pytałem, kim jestem i po co przychodzę

Nie czułem niepewności, co jak kamień gniecie

Patrzyłem w ludzkie twarze mijane po drodze

Chciałem być tak jak oni szczęśliwy, bogaty

Bezpieczny w swoim domu, bez kartek na życie

I wspomniałem Mazowsze, słomą kryte chaty

I warszawskie kolejki i smutne ulice

 

Znowu miałem pytanie. Co z nami się stało?

Uśmiechnąłem się smutno, pewnie się nie mylę

Odpowiedzi są znane, wątpliwości mało

Za dużo tłumaczenia, jak na krótką chwilę

 

 

 

W czerwcowy dzień

                                                         dzieciom

Popołudnie w czerwcowy dzień

Koniec wiosny początek lata

Pół dla ciebie i pół mnie

Tego świata

 

Kandelabry, altówka, chór

Dwa pierścienie na jedną chwilę

Biały welon, na świecach łzy

Motyle

 

 

Jakże proste dwa słowa – tak

Z oczu cicho spływają marzenia

Kocham ciebie nie pytaj jak, przecież wiesz

Od pierwszego spojrzenia

 

17/06/2013

 

 

 

***

 

Pojechać zimą na wieś, w styczniu,

lub lepiej w Święta, kiedy śniegi

wysokie namiotem na polach białym,

drzewa w szadzi błyszczące

jak kobiety diamentami, powabne.

Pojechać, przez płaskie Mazowsze

rankiem, przez wioski zaspane,

w spiżarniach ciężkie, zadymione

swojską kiełbasą i syte. Gdzie

karpie wczorajsze rozebrane do ości,

beczki po śledziach puste, koty leniwe.

Pojechać poprzez drogi zawiane,

wspomnienia z twojego dzieciństwa,

obok stawów lodem zamkniętych,

sopli brodatych, pod wiatr wyjący

jak wilki. Dziki, głodny, zmarznięty.

W dwa konie, saniami, w ciężkim

baranim kożuchu związany, w walonkach,

z kocem na kolanach, i z wódką.

Wsłuchany w zgrzyt metalu, drewna

i śniegu, w odgłos z pod kopyt,

w koński pot dymiący na kłębie.

Pojechać, zanim znikną

piece na chleb, dymiące polana,

zanim sanie zarosną mchem,

Śniegi zabłysną w albumach.

 

 

Jarosław Perkowski – ur. 1961 r., debiutował na łamach Radar-u w latach 80.

Mieszka w Warszawie, zawodowo zajmuje się marketingiem. 

 
Copyright 2023 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin

Akceptuję

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies

Serwis wykorzystuje pliki cookies m.in. w celu poprawienia jej dostępności, personalizacji, obsługi kont użytkowników czy aby zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie. Każdy może sam decydować o tym czy dopuszcza pliki cookies, ustawiając odpowiednio swoją przeglądarkę.

Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności i Regulaminie.

Twoja prywatność jest dla nas ważna

Właściciel serwisu gromadzi i przetwarza dane o użytkownikach (w tym dane osobowe) w celu realizacji usług za pośrednictwem serwisu. Dane są przetwarzane zgodnie z prawem i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przetwarzanie części danych może być powierzone innym partnerom.


Przetwarzanie danych

Polityka Prywatności

Zmień ustawienia ciasteczek

Bezpieczeństwo w Internecie