Gösta Ågren - prezentacja |
Moje wspomnienia
Moje wspomnienia nie przypominają opowieści, ale obszary. Lata się nie ruszają; zebrane przypominają stos talerzy po posiłku. Być może pamiętam tylko resztki zapomnianej zabawy. Coś musiało być przecież głęboko lub cicho pod dniami i słowami. Wszystko ważne było biedne, jedzenie, wojna i obojętność, która prawie chroniła przed beznadzieją. Gdzieś jest bogactwo, do mnie dotarło tylko jako uderzenia serca i oczekiwanie.
Rzeczywistość?
Kiedy nienawiść osiąga apogeum, nie czuje się tego. Stare twierdze pokrywają Europę szare jak rzygowiny. Również w sferze nierzeczywistej naboje wskazują jak palce. Bez serca byłyby bezwartościowe.
Tak, ja jestem już zmęczony. Północ I południe są ścianami więzienia, chorągwie cieniami, dusza celą. Ja nie chcę ani pożądania ani gwałtu; ja chcę święta. Jeśli taka jest rzeczywistość, to jaki
jest Bóg? Ja jestem za młody. Jako stary i chory żebrak mogłem machnąć na to ręką, obdarzyć lekkim rodzajem pogardy, obojętnością, lecz teraz muszę uczestniczyć w tym wszystkim, jedynie z powodu kilku wierszy.
Rozmowa
Rozmowa jest pauzą tymczasowym rytmem w ciszy. Książki starzeją się, listy żółkną nazwiska zapisuje się po raz ostatni, i tylko rozmowa jest niedostępna
Zanim przyszedł jego czas
Nie, ja nie szukam spokoju, lecz krzyku, trwalszego i silniejszego niż przymus aby się urodzić i być ujarzmionym. Ja szukam stworzenia zanim zostało dzieckiem oraz dziecka zanim zostało więźniem. Więźnia nie szukam, lecz jego tęsknoty zanim przyszedł czas i był stracony
Jakobstad
Pedałuje na północ w kierunku Jakobstad. Przed nim podróż; za nim wolność do powrotu. Wolności nie można skonsumować; dlatego jest wolnością. Jak łabędź, który przelatuje obok łabędzia. Wie, co widzi ptak: sine słupy wymiotujące w przyszłość ścieżki ciemnego dymu. Od dawna wiedział wszystko. Świadomość nie daje pociechy, lecz pasję obdarowującą siłą po to, aby człowiek był w stanie wytrzymać uzyskaną wiedzę. Miał świadomość, że niewola drogi jest dlań jedyną alternatywą ziemi i obłoków.
Städren
Sylwetki miast odcinają się od wieczornego nieba jak zamieszkałe ruiny. Ludzkość przemieszcza się ku celowi przez niespieszną ceremonię wieczoru. Europa staje się ciemniejsza od huku samolotu. Wędrówka do celu musi się się kiedyś skończyć. Miliony ludzi od dawna gnie plecy pod ciężarem myśli. Wysoko, w samolocie mężczyzna zadaje pytanie: „Co pozostaje?” Kobieta odpowiada, albo nie odpowiada mówiąc: „Musimy kontynuować; świergot jest świeższy niż zmęczenie; wiersz głębszy niż myśl. Zawsze jest coś większego.” Zdecydował, aby kontynuować, żeby zacząć na nowo. Głęboko na dole gęstniejąca noc przechodziła w mroczny, bezimienny lud wokół obleganych, płonących miast.
Helsinki
Pociąg przybył z północy, poprzez powolną chorobę wiosny i zatrzymał się pośrodku kwitnącego śmiercią lata. Niewiele później stałem samotnie na jesiennej górze i spoglądałem na czas. Na wschodzie leżeli Lenin i Stalin w błyszczących trumnach, nocą, w mauzoleum. Trzecie ciało, pomiędzy nimi, było niewidoczne. Na południu, w Auschwitz, obejrzałem muzeum, po to, aby go nie zobaczyć. Na zachodzie majaczyła bomba atomowa; nawet śmierć pozbawiona była wartości. Tylko codzienne masy słów powstrzymywały ludzi przed przekroczeniem granicy bezsłowia. Zawróciłem lecz nie po to, aby patrzeć na północ. Życie było rozkazem; odmówiłem posłuszeństwa i zacząłem słuchać powolnych fal uderzeń serca dochodzących z w dalszym ciągu mnie otaczającej przeszłości. Tak rozpoczęło się moje długie czuwanie
Sen
To nie ja, to mój ogród, który śpi pulsując. Ja jestem przebudzony pod ciemnymi polami, nieświadomy, jedynie przebudzony. Taki jest podstawowy stan, fotografia zera, oka, które widzi, że nie widzi.
Śpiący jest bezsilny jak Bóg. On jest wszystkim i dlatego musi się urodzić. Rano twarz będzie widoczna.
Pamiętam pewne lato
Pamiętam lato, ciemne liśćmi i różami, otoczone wielkim, ochronnym czasem. Śmierć była wówczas tylko metaforą śmierci, wtedy napisałem: „Życie musi być gotowe.” Tego lata chciałem żyć tak jakby było możliwe wybranie życia. Byłem silny, ale siła wyniszcza swe ofiary. W połowie zabawy poczułem, że to koniec. Mój uśmiech zamienił się w metal. Tymczasowe usta usiłowały to ukryć gadaniem. Wszystko było stracone, ponieważ nie było nic do stracenia. Zamilkłem, mimo, że nie powiedziałem jednego słowa od wielu minut, i wtedy usłyszałem ptaki – nie była to wiadomość, lub informacja, lecz radość, jedynie kilka kropli czystego śpiewu. Nadszedł poranek również jesień nadeszła jak poranek.
Wiersze w przekładach Mirosława Rodziewicza
Gösta Ågren urodził się w 1936 roku, w miasteczku Nykarleby leżącym na wybrzeżu Zatoki Botnickiej, tuż obok Vasa, stolicy prowincji Västerbotten owianej setkami mitów szwedzko-fińskiego pogranicza. Poeta jest również reżyserem filmowym, (obecnie emerytowanym) doktorem filozofii i literaturoznawstwa na Uniwersytecie sztokholmskim. Przez Szwedów uznawany za jednego z najwybitniejszych współczesnych poetów. Tłumaczony m.in. na fiński, angielski, niemiecki, francuski, islandzki, hiszpański, polski i rosyjski.
Najbardziej znaczące dzieła: Kraft och tanke, 1955 (dikter), Ågren: dikter, 1968, Dikter i svartvitt, 1980, Jär, 1988, Städren, 1990, Timmermannen, 1996, Här i orkanens blinda öga: dikter, 2006, I det stora hela, 2011
Znaczniejsze nagrody: Nagroda Carla Emila Englunda, 1989 za Jär Nagroda Finlandii, 1988 Nagroda Tollandersów, 1986 Nagroda Dan Anderssona, 1995 Nagroda Województwa Vasa, 1997 Nagroda Choraeus, 2001 Nagroda Finlandii Akademii Szwedzkiej, 2011
Mirosław Rodziewicz – tłumacz, podróżnik, pisze o sobie: Mimo sędziwego wieku na polskim rynku wydawniczym kompletnie nieznany. Daleko spokrewniony z autorką Dewajtis. Być może stąd w jego języku ciepły, wschodni zaśpiew. Od końca wojny na wychodźstwie. Awanturnik. Łowca dzikich zwierząt. Jak Smuga u Szklarskiego zjeździł cały świat uganiając się (głównie) za pieniędzmi! Z wykształcenia jest latarnikiem. Imał się również innych profesji. Był domokrążcą, szoferem, kelnerem, szatniarzem, a raz nawet (w egzotycznej Wenezueli) zawiadowcą stacji kolejowej. Obecnie tłumaczy szwedzkich poetów. |