exit
zbyt długo żyłeś w koronach drzew
prawie nigdy nie dotykając ziemi
jak gibon uczepiony chmury za nic
miałeś wszelką grawitację pewnie
dlatego boleśnie odczułeś nagły
kontakt z chodnikiem
teraz piszesz do lustra albo
leżysz twarzą do ściany
i szukasz dyskretnego exit
robienie przedstawienia
z rzucaniem się pod pociąg
nie dla ciebie byłoby to zbyt
patetyczne i zdecydowanie
nie na miejscu
istnieje pewna granica
której szanujący się nihilista
nie powinien przekroczyć
do ostatecznego wypisania się
potrzebujesz niewielkiej porcji
chlorku potasu można go kupić
w sklepie ogrodniczym
wystarczy zapytać o dobry
nawóz do kwiatów
brak ci jednak cierpliwości tygrzyka
dlatego na wszelki wypadek codziennie
modlisz się o szybką śmierć
ksiądz mówi że wolno
wiersze i koty
mój kot jest poetą
jeszcze o tym nie wie
wiersze i koty biorą się znikąd
przydarzają się jak deszcz
czasem o świcie przebiegają drogę
przeważnie z lewej na prawą
zatrzymują na poboczu
i czekają na okazję
mój kot który jest poetą
i jeszcze o tym nie wie
mruga zbyt długimi zdaniami
o wróblu za oknem
albo pasztecie z królika
prawidła poetyckiej arytmetyki
są mu na razie obce
za nic nie chce przyjąć do wiadomości
że odejmowanie znaczy dodawanie
ma niewątpliwie kieł mądrości
oczy dookoła głowy i pazurki
poprawiające przyczepność metafor
mój poeta uważa że jestem kotem
który wkrótce odkryje swą
prawdziwą naturę
późną nocą rozwiązuje mu się język
zaczyna gadać dystychem
i podsuwa miskę pasztetu
z królika
mrzyk trupnice i zyzuś tłuścioch
nie wiadomo do końca kto zamówił
sprzątanie być może młodzieniec
z portretu nad kanapą
wisiał po prawicy po lewej święty obrazek
z napisem Bóg kocha ciebie takim jakim jesteś
śmierć na odkrycie czeka niekiedy długo
tylko zielonkawe muchy trupnice
zwietrzą ją błyskawicznie
w robocie nie przeszkadzał im pająk zyzuś tłuścioch
który przejął we władanie okno
i zajęty był tkaniem dawno niepranej firanki
z mieszkania chyba nic nie zginęło
na swoim miejscu odkurzacz alfa i telewizor
bez tylnej pokrywy obok pilot w foliowej koszulce
górna półka szafy oddana została dżemom wiśniowym
wysokosłodzonym a niższa koszulom krawatom i bawełnianym
skarpetom na samym dole pudełko w nim metryka urodzenia
zaświadczenie o niekaralności portfel skórzany firmy
Diamond Collection i listy spięte gumką
od kiedy pan K. odebrany został schodom
ubywało go coraz bardziej skurczył się do wielkości
mrzyka przyniesionego kiedyś z margaretką
cztery kąty ciszy to wszystko czego potrzebował
na parapecie zostawił kartkę i cynamonowe mydełko
dla młodzieńca z portretu mrzykowi na strawę wełniany sweter
muchom siebie na krzątaninę i rozmilczenie
sprzątanie będzie generalne
wszystko przyjmie miejscowa spalarnia
święty obrazek zostanie zabrany na końcu
się pcha
znikąd bo skąd
się pcha
jak ćma
na przekór i wbrew
pod skórę
pod brew
od drzwi jak swój
i wchodzi w sen
niczym tren
po mili
metrze
po niebo
skłonie
święty niepokój
jak ćma
się pcha
Grzegorz Kielar – ur. 1954, mieszka w Tarnowskich Górach, jego wiersze były prezentowane w krakowskim i katowickim radiu, weszły również do antologii „Czy w tym mieście mieszka poeta”. W 2011 opublikował debiut poetycki.
Foto: © Aldona Cieśla – Grzegorz Kielar podczas POEZJA [NIE] ŚWIĘTA, I. CZĘSTOCHOWSKIE CZYTANIE WG POETÓW, 2014. |