Marcin Łukasz Makowski |
generalnie w jakimś tam sensie jestem przeciwny efektownym pierwszym zdaniom. i w ogóle
opiewaniu: kwaśnego piwa i fantazji erotycznych. neurozy i zgnilizny moralnej. seksu przed ślubem oraz strachu przed solidną robotą. nie ma to
tamto. na przekór bezdusznemu światu
opiewajmy: niebieskie żyłki nadgarstków. ludzi z wartościami. witaminy i multiwitaminy. gasnące świece. orkiestry symfoniczne. konkursy chopinowskie. nowe technologie. i wreszcie – głos wołającego na przedmieściach:
shema israel. słuchaj izraelu. jutro na bielanach otwiera się przepaść.
ataraksja
czasami myślę o spinozie jak zamykał się w domu i polerował szkła. (trzeba mieć pomysł na życie. inaczej kaplica.) innym razem myślę o zagrożeniu dla społeczeństwa jakie niesie ze sobą permisywizm. albo globalne ocieplenie. o tych wysepkach kurczących się w oczach. albo skałach z lodu. albo panelach słonecznych.
codziennie myślę o wielu problemach. weźmy taką globalizację. konformizm. deprywacje. korupcje. i różne inne.
to są ważne problemy i trzeba dyskutować.
a kiedy nie myślę - wychodzę. rozpędzam się.
i moknie miasto. i ziemia nasiąka.
silentium
kiedy cię poznałem przypomniała mi się historia o starym chasydzie który wierzył że każde słowo które wypowiada zbliża go do śmierci.
był rok 1939 wrzesień nadszedł w całej swojej gwałtowności. ludzie sparzeni słońcem nieruchomieli na poboczach. drogi kurzyły się a kurz osiadał na czapkach maleńkich woźniców. ojcowie trzymali konie za cugle a matki trzymały w dłoniach cały świat który można zmieścić w sercu.
z góry wyglądali jak błyszczące stróżki potu albo potok przecinający spękaną ziemię.
samoloty spełniają w tej historii znaczącą rolę dlatego warto wspomnieć o tych błyszczących stalowych maszynach. szybkich i piekielnie zwrotnych.
pośród tego szalonego zgiełku pewien chasyd zwrócił uwagę na rzeczy które zawsze w życiu umykają.
schylił się i podał czapkę maleńkiemu woźnicy. wyprzedził nitkę korowodu stanął na swoim dobytku i przemówił pierwszy raz od kwietnia.
w jednej chwili kula wystrzelona na przetarcie karabinów przeleciała jak skalpel przez szyję staruszka i trafiła w porcelanę alarmując pochód.
dlaczego ci to mówię? – podobnie jest ze słowami które przecinają nasze gardła ale ratują życie.
night express
dziewczyny w autobusach są nagie i świetliste a miłość to nie zawsze pornografia.
qui pro quo
twoja dziewczyna powinna być moją dziewczyną mam talent. jestem szybki w słowach. znam poezję ameryki.
zgubiłem się w paryżu. zgubiłem się w wenecji. widziałem całą masę rzeczy o których mógłbym napisać całą masę wierszy.
twoja dziewczyna jest dla mnie kimś wyjątkowym. przez wzgląd na modną odzież także o niej mógłbym napisać całą masę wierszy.
nie bierz niczego do siebie. jadła orzeszki. wsłuchana. napięta.
myślałem o ihanie. jego kobiecie z południa. solidarności z bośniackimi poetami. (jak ten człowiek musiał cierpieć).
koniec końców myślałem o ihanie i twojej dziewczynie w moim autobusie.
przestrzeń i drobinki kurzu szumiało. kropki na jej bluzce.
piątek popołudnie kurs na kołbaskowo. czuję że berryman miał racje. istnieje sens w objęciach filigranowej elspeth.
i kiedy myślę że do 21. roku życia jako mężczyźni rośniemy. a potem już nic. trochę się boję. rozumiesz. czas. jak robak w jabłku.
evening becomes electric
wybrałem wieczór na rozmowy i rozmawialiśmy o rzeczach. później musiałem spoglądać przed siebie ponieważ byłem zmęczony. kiedy poprosiłem o coś ciepłego do picia zapytałaś o mój ostatni sen. zamknąłem oczy w nadziei że świat kocha się w jedności i jeśli coś może nas uratować to właśnie to.
|