Kalendarium „Zeszytów Poetyckich”: Jan Kochanowski |
Dzisiaj, 6 czerwca, mija 484. rocznica urodzin Jana Kochanowskiego, renesansowego poety, sekretarza królewskiego, wojskiego sandomierskiego w latach 1579–1584, prepozyta poznańskiego w latach 1566–1574. Poeta uważany jest za jednego z najwybitniejszych twórców renesansu w Europie, najlepszego poetę słowiańskiego, który przyczynił się do rozwoju polskiego języka literackiego. Jan Kochanowski zmarł 22 sierpnia 1584 w Lublinie.
FRASZKI PIERWSZE Wybór
NA SWOJE KSIĘGI
Nie dbają moje papiery O przeważne bohatery; Nic u nich Mars, chocia srogi, I Achilles prędkonogi; Ale śmiechy, ale żarty Zwykły zbierać moje karty. Pieśni, tańce i biesiady Schadzają się do nich rady. Statek tych czasów nie płaci, Pracą człowiek próżno traci. Przy fraszkach mi wżdy naleją, A to wniwecz, co się śmieją.
O ŻYWOCIE LUDZKIM
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy, Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy; Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy, Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy. Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława, Wszystko to minie jako polna trawa; Naśmiawszy się nam i naszym porządkom, Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
RAKI
Folgujmy paniom nie sobie, ma rada; Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada. Godności trzeba nie za nic tu cnota, Miłości pragną nie pragną tu złota. Miłują z serca nie patrzają zdrady, Pilnują prawdy nie kłamają rady. Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą, W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą. Wiecznie wam służę nie służę na chwilę, Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę.
NA NABOŻNĄ
Jesli nie grzeszysz, jako mi powiadasz, Czego się, miła, tak często spowiadasz?
NA BARBARĘ
Jakoś mi już skaczesz słabo, Folguj sobie, miła Barbaro, proszę cię. Czart rozskakał tego swata, Nie dba nic, choć kto ma lada co przed sobą. Okazuje swoje sztuki, Alboć nie wie, że masz w Nuremberku towar? Ale ty wżdy nie bądź głupia, Nieznajomym nie daj dudkować przed sobą, Nie zwierzaj się leda komu, Nie puszczaj mnichów do dobrego mieszkania. I kapłanów się wystrzegaj, Raczej sama zawżdy letanije śpiewaj! A chcesz li mię słuchać dalej, Moja Barbaro, nie szacuj dobrych ludzi! Zawżdy raczej szukaj zgody, Niech za cię skacze, kto młotem dobrze robi. Możesz odpruć i te wzorki, Czyście tak nama z paciorkowym biczykiem. A nie dufaj w żadne czary, I pod pierzem szpetny staroświetski bieret. Wiedzże, co masz czynić z sobą, Bo lisi ogon za towar nie uchodzi. A łotrowie, co to widzą, W oczy pięknie, w kącie szykują swe draby. Domyślajże się ostatka, Wszakeś już swym dziatkom marcypan rozdała.
O DOKTORZE HISZPANIE
"Nasz dobry doktor spać się od nas bierze, Ani chce z nami doczekać wieczerze." "Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli, A sami przedsię bywajmy weseli!" "Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!" "Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana." "Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!" Doktor nie puścił, ale drzwi puściły. "Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!" "By jeno jedna" - doktor na to powie. Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci, A doktorowi mózg się we łbie mąci. "Trudny - powiada - mój rząd z tymi pany: Szedłem spać trzeźwio, a wstanę pijany."
DO PANIEJ
Imię twe, pani, które rad mianuję, Najdziesz w mych rymiech często napisane, A kiedy będzie od ludzi czytane, Masz przed inszymi, jesli ja co czuję.
Bych cię z drogiego marmoru postawił, Bych cię dał ulać i z szczerego złota (Czego uroda i twa godna cnota), Jeszcze bych cię czci trwałej nie nabawił.
I mauzolea, i egiptskie grody Ostatniej śmierci próżne być nie mogą; Albo je ogień, albo nagłe wody, Albo je lata zazdrościwe zmogą;
Sława z dowcipu sama wiecznie stoi, Ta gwałtu nie zna, ta się lat nie boi.
|