Maciej Froński – przekłady Williama Butlera Yeatsa |
William Butler Yeats (1865-1939)
The Saint and the Hunchback
Hunchback: Stand up and lift your hand and bless A man that finds great bitterness In thinking of his lost renown. A Roman Caesar is held down Under this hump.
Saint: God tries each man According to a different plan. I shall not cease to bless because I lay about me with the taws That night and morning I may thrash Greek Alexander from my flesh, Augustus Caesar, and after these This great rogue Alcibiades.
Hunchback: To all that in your flesh have stood And blessed, I give my gratitude, Honoured by all in their degrees, But most to Alcibiades.
Święty i Garbus
Garbus: Wstań, podnieś rękę, pobłogosław, Tego, co krzywdy wielkiej doznał O swojej dawnej myśląc sławie. Oto Cezara skrywa prawie Ten garb przeklęty.
Święty: Różnych ludzi Na różny sposób Stwórca trudzi. Błogosławieństwa-ć nie odmówię, Bom w swym cierpieniu tobie rówien: Oto dzień cały próbowałem Wygnać Augusta z mego ciała, I Aleksandra, i psotnika Alcybiadesa – też niech znika!
Garbus: Dziękuję wszystkim, których moce W twej ziemskiej zlały się powłoce, Zwłaszcza za łaski z zacnej ręki Alcybiadesa składam dzięki.
The Old Men Admiring Themselves in the Water
I heard the old, old men say: „Everything alters, And one by one we drop away.” They had hands like claws, and their knees Were twisted like the old thorn-trees By the waters. I heard the old, old men say: „All that’s beautiful drifts away Like the waters.”
Staruszkowie podziwiający się w wodzie
Słyszę – dziadzina mówi dziadzinie: „Wszystko się zmienia, Patrzeć jak tylko śmierć na nas skinie.” A mają dłonie jak jakieś szpony, Nogi jak obraz pni drzew skrzywiony Przez nurt strumienia. Słyszę – dziadzina mówi dziadzinie: „Wszystko, co piękne, w przeszłość odpłynie, Jak nurt strumienia.”
An Irish Airman Foresees His Death
I know that I shall meet my fate Somewhere among the clouds above; Those that I fight I do not hate, Those that I guard I do not love; My county is Kiltartan Cross, My countrymen Kiltartan’s poor, No likely end could bring them loss Or leave them happier than before. Nor law, nor duty bade me fight, Nor public men, nor cheering crowds, A lonely impulse of delight Drove to this tumult in the clouds; I balanced all, brought all to mind, The years to come seemed waste of breath, A waste of breath the years behind In balance with this life, this death.
Irlandzki lotnik przeczuwa swoją śmierć
Że się dopełni los mój, wiem, Gdzieś wśród znaczonych w chmurach dróg; Nie kocham, których bronię, ziem, Przeciwnik mój to nie mój wróg; Krzyż Kiltartański to mój kraj, Lud Kiltartański to mój lud, Z mej śmierci dla nich ani raj, Ni nie wyniknie większy głód. Nie obowiązek pcha mnie w bój, Ni prawo ani pochwał chór, Lecz poryw marzeń mnie w ten znój, W to kłębowisko rzucił chmur. Zważyłem wszystko – szereg lat, Czy przede mną, czy za mną, mniej Się, niż myślałem, zdaje wart, Gdy widzę życie to i śmierć.
Maciej Froński (1973) Poeta i tłumacz poezji, autor dwóch tomików wierszy: „Rozpoznania bojem” (2006) i „Poezji spokoju moralnego” (2008). Dziennikarz muzyczny współpracujący z pismem folkowym „Gadki z Chatki”. Z zawodu prawnik. Żonaty, ma dwie córki. Mieszka w Katowicach.
|