Zofia Bałdyga |
(imię męskie) Mężczyzna, któremu robię śniadanie, należy do innego miasta. Pisze tylko w drodze. Nie spotyka znajomych, którzy żyją choćby nocnym życiem. Wchodząc do ciemnych pomieszczeń bezbłędnie nazywa. Czy nadając imię można zrobić błąd?
Mężczyzna, któremu robię śniadanie nie ma własnego języka i boi się pocałunków. W bezruchu tylko uciekamy.
(osobie)
Mężczyzna, który został na noc poprosił o rozkład. Podmiot mówiący to nie ona. Hodował w butelkach bukszpany
czekając aż się wypełni. Na dnie zawsze zostaje coś dla nas. Jest dno. Dwa wymiary i zarys, poezja kobieca się zdarza. Spisany rozkład postępuje.
(głosy końcowe)
Pamiętasz burze tamtego lata kiedy pisząc, uczyłaś się mówić? Sama i mokra tuż obok kapliczki, w krochmalonej spódnicy nie potrafisz uklęknąć. Nie potrafisz przekląć. Z pękniętymi ustami żadnego całowania. Taką cię znajduję, upycham między kartki. Na którą stronę pójdziemy? W jakim utknąć słowie? Cieszę się, że cię widzę. Cieszę się, że wciąż widzisz i dlatego piszę. |