Juliusz Gabryel |
*** boże, chroń królową cierni. jej bezszelestne i rozgałęzione ramiona.
mijając plugawe zaułki
chroń jej futrzany odwłok. ile ludzi musiało ścinać włosy, żeby mogła się ubierać.
rozpoczęto polowanie, słyszysz jak szepczą? zaraz odkręcą mi głowę.
na zachodzie zarastają nas niecierpliwe odnóża chmur. uważaj boże, proszę. kiedy zabijesz pająka to spadnie deszcz.
*** nie wybijaj się za wysoko, będziesz karmiony nienawiścią. zauważą u ciebie wszystkie objawy zażywania morfiny, chociaż nie będziesz brać. nie martw się, wiesz co znaczy prawda. dla innych to pola ciemności w momencie przełączania kanału. zmienił się sposób walki, teraz liczy się przemoc psychiczna. kiedy zadzwoni głuchy telefon, wybierasz pięć losowych numerów i robisz to samo, rozprzestrzeniasz epidemię.
Ten który rzeźbił nagrobki dla K.Ż
wiesz, że mistrz zmarł. ciekawe czy słyszał duchy? ten okrzyk tysięcy gardeł, tysięcy kibiców. lubisz walki bokserskie? każdy chciałby odejść w wielkim stylu. to był trzeci zawał. katarzyna mówi, że nie wierzy, że on tylko pojechał na ryby i zaraz wróci. aniołowie niczym dziennikarze robią zdjęcia, kiedyś poupychają je w archiwach kartoteki. teraz temat jest jeszcze świeży, może wzbudzić sensację, przynieść dochód. ten, który rzeźbił nagrobki, czeka na swojego zmiennika.
mistrz leży na deskach.
*** Zamieszkuję kraj gdzie prawdę wykreślono ze słownika wyrazów znanych i każdy kupiony bilet zaspokaja potrzebę iluzji a każdy napotkany obywatel traktuje ją jako podróż
pociągi zapuszczają korzenie w szklarniach ja chcę się stąd wydostać
z przerażającej obecności bo wszedłem w nią jak ostrze rozcinające kostkę masła albo dziecko które nie odróżnia nieba od kopuły kościoła
modlę się w pustym kosmosie
ja chcę się stąd wydostać
noworodek astronauta zjednoczony jedynie z próżnią zamknięty wewnątrz kwiat ma mnie w środku kombinezonie płatków niech zakwitnie
grawitacja
Ostatni nie dostrzega
Ostatni nie dostrzega swojego początku, uznaję zwierzchnictwo życia - przekazywanie światła z fioletowych warg. Biegniesz i nie wiesz, to czego szukasz porusza się równolegle. Czy wierzysz w zmianę pory tego roku, tego dnia, upływ nocy? Jeśli tak jest, musisz być szczęśliwcem, potrafiłeś zamrozić apokalipsę, wejść do wagonu na kształt płodu. Tam staruszek potrząsa grzechotką, nie ma jeszcze włosów ani zębów, gaworzy.
Dopiero wtedy zaczynasz rozumieć, że ktoś odwrócił ruch, że jedziesz w przeciwnym kierunku, że prawdziwa wizja nie ma końca, że kobieta naprzeciw zaraz zacznie rodzić.
Moja mała psychodelia
Powiedziałem dzień dobry czterem nieznajomym. Ziemia stoi pionowo w trumnie dziewczyna na huśtawce jak wahadło albo czas. Piszę sześć wierszy jednocześnie, nawet gdybym całe życie opowiadał o gołębiu nikt nie wiedziałby o tym. Magik wyskoczył z okna Zostawił żonę i dziecko. W tej chwili siedemastozimny z szesnastoletnią roztrzaskują się samochodem ginąc we własnym ogniu, umieram cudzą śmiercią.
*** zatrudnię setki statystów, przejdziesz obok nich jak koło przechodniów. wybuduję sklepy, księgarnie i kina, abyś przechodził z punktu wyjścia do punktu wejścia, chociaż przecinają się w jednym. zapomnisz o obrzędach. na końcu wzniosę kościoły, jednak prawdziwą świątynię potrafisz zbudować tylko ty sam. ale nie bój się braciszku, zmieszczę nas w jednym ciele.
zanim powstaniesz z martwoty,
przysyłaj mi listy, paczki z zagranicy rozkładów liści, proszę też o aktualne zdjęcie gdzie
jestem tylko ja.
reszta to rekwizyty. |