ZeszytyPoetyckie.pl
  • WYDARZENIA
  • DEBIUTY
  • KRYTYKA
  • POEZJA
  • START
Tomas Tranströmer - prezentacja

ŚLAD

(Spår)

 

Noc, godzina druga. Pociąg stanął

 

pośrodku równiny. Daleko widać światła miasta,

 

zimno migocące na horyzoncie.

 

 

 

Tak jak człowiek zapadły w sen tak głęboko,

 

że nigdy nie będzie pamiętał, iż tam kiedyś był.

 

 

 

Albo jak ktoś, kto zanurzył się w chorobę tak głęboko,

 

że wszystkie jego dni stają się migocącymi punktami,

 

rojem,

 

zimnym i błyskającym na horyzoncie.

 

 

 

Pociąg stoi w całkowitym bezruchu.

 

Godzina druga: mocne światło księżyca, mało gwiazd.

 

 

 

Tytul oryginału: SPÅR, opublikowany w zbiorze Hemligheter po vägen, 1958

 

 

 

 

Na dworze 31

 

Słońce pali. Samolot leci na niskiej wysokości

i rzuca cień w formie wielkiego krzyża, który biegnie po ziemi.

Jakiś człowiek siedzi na polu i grzebie.

Nadchodzi cień.

Przez setną część sekundy mężczyzna jest pośrodku krzyża.

 

Widziałem krzyż wiszący pod chłodnym sklepieniem kościoła.

Czasami przypomina mignięcie

czegoś w nieopanowanym ruchu.

 

 

 

Twarzą w twarz

(Ansikte mot ansikte)

 

 

W lutym bytowanie stanęło w miejscu.

Ptaki latały niechętnie zaś dusze tarły o pejzaż jak łódź

trze o pomost gdzie ją uwiązano.

Drzewa stały obrócone plecami.

Głębokość zasp mierzyły nieżywe trawy.

Ślad stóp starzał się na śniegu.

Pod brezentem usychał język.

Któregoś dnia coś przyszło pod okno.

Praca stanęła, wyjrzałem.

Kolory płonęły, wszystko się zakręciło.

Zbliżyłem się z ziemią

 

 

 

Ansikte mot ansikte

 

I februari stod levandet still.

Fåglarna flög inte gärna och själen

skavde mot landskapet så som en båt

skaver mot bryggan den ligger förtöjd vid.

Träden stod vända med ryggen hitåt.

Snödjupet mättes av döda strån.

Fotspåren åldrades ute på skaren.

Under en presenning tynade språket.

En dag kom någonting fram till fönstret.

Arbetet stannade av, jag såg upp.

Färgerna brann, allt vände sig om.

Marken och jag tog ett språng mot varann

 

 

 

 

Z marca -79

(Från mars -79)

 

 

Zmęczony wszystkimi, którzy przychodzą ze słowami,

słowami ale nie językiem

wybrałem się na pokrytą śniegiem wyspę.

Dzikość nie ma słów.

Niezapisane karty rozprzestrzeniają się na wszystkie strony!

W śniegu napotykam ślady sarnich kopytek.

Język bez słów

 

 

Från mars -79

 

Trött på alla som kommer med ord, ord men inget språk

for jag till den snötäckta ön.

Det vilda har inga ord.

De oskrivna sidorna breder ut sig åt alla håll!

Jag stöter på spåren av rådjursklövar i snön.

Språk men inga ord

 

 

 

 

ŚREDNIOWIECZNE MOTYWY

(Medeltida motiv)

 

 

Pod naszą czarującą grą min ukrywa się

zawsze czaszka, twarz pokerzysty. Nawet kiedy

słońce wolno przetacza się po niebie.

Trwa partia szachów.

 

Dźwięk nożyc fryzjerskich z gąszczy.

Słońce wolno przetacza się po niebie.

Partia szachów kończy się remisem. W

ciszy tęczy.

 

 

Medeltida motiv

 

Under vårt förtrollande minspel väntar

alltid kraniet, pokeransiktet. Medan

solen sakta rullar förbi på himlen.

Schackspelet pågår.

 

Ett frisörklippande ljud från snåren.

Solen rullar sakta förbi på himlen.

Schackpartiet avstannar i remi. I

regnbågens tystnad

 

 

 

 

PRELUDIA II

(Preludier II)

 

 

Dwie prawdy zbliżają się do siebie. Jedna idzie z wewnątrz, druga z zewnątrz.

Tam gdzie się spotkają będzie szansa zobaczyć siebie.

Ten kto zauważa co ma się dokonać krzyczy rozpaczliwie: „Stój!

niech się dzieje co chce, abym tylko nie musiał się rozpoznać.”

I jest łódź usiłująca zacumować próbuje właśnie tu

będzie próbować jeszcze tysiące razy.

Z ciemności lasu wyłania się długi bosak, wsuwa się przez otwarte okno,

pomiędzy rozpalonych tańcem gości

 

 

Preludier II

 

Två sanningar närmar sig varann. En kommer inifrån, en kommer utifrån

och där de möts har man en chans att få se sig själv.

Den som märker vad som håller på att hända ropar förtvivlat: ”Stanna!

vad som helst, bara jag slipper känna mig själv.”

Och det finns en båt som försöker lägga till försöker just här

den kommer att försöka tusentals gånger.

Ur skogens mörker kommer en lång båtshake, skjuts in genom det öppna fönstret,

in bland partygästerna som dansat sig varma.

 

 

 

 

MINUSOWE STOPNIE

(MINUSGRADER)

 

 

 

Jesteśmy na zabawie, która nas nie kocha. Pod koniec zabawa opuszcza maskę i pokazuje swe

prawdziwe ja: plac manewrowy.

 

Zimne kolosy stoją we mgle, na szynach. Kreda namazała coś na drzwiach wagonów.

 

Nie powinno się o tym wspominać, ale jest tu dużo stłumionej przemocy. To dlatego detale są tak

ciężkie. I tak trudno zobaczyć inne rzeczy: plamę słońca przemieszczającą się po ścianie i

zjeżdżającą poprzez nieświadomy las drżących twarzy, słowo biblijne, którego nigdy nie zapisano:

„Chodź do mnie, ponieważ mam naturę równie sprzeczną jak ty”.

 

Jutro pracuję w innym mieście. Lecę tam porankiem będącym wielkim czarno-niebieskim

cylindrem. Orion wisi nad mrozem. Dzieci stoją w cichej grupie i czekają na szkolny autobus,

dzieci za które nikt się nie modli. Światło rośnie wolno jak nasze włosy.

 

 

 

MINUSGRADER

 

Vi är på en fest som inte älskar oss. Till sist låter festen sin

mask falla och visar sig som den verkligen är: en växlings-

bangård. Kalla kolosser står på skenor i dimman. En krita har

klottrat på vagnsdörrarna.

 

Det får inte nämnas, men här finns mycket undertryckt

våld. Därför är detaljerna så tunga. Och så svårt att se det

andra som också finns: en solkatt som flyttar sig på husväggen

och glider genom den ovetande skogen av flimrande ansikten,

ett bibelord som aldrig skrevs: 'Kom till mig, ty jag är mot-

sägelsefull som du själv.'

 

I morgon arbetar jag i en annan stad. Jag susar dit genom

morgontimman som är en stor svartblå cylinder. Orion hänger

ovanför tjälen. Barn står i en tyst klunga och väntar på skol-

bussen, barn som ingen ber för. Ljuset växer sakta som vårt hår.

 

(ur SANNINGSBARRIÄREN 1978)

 

 

 

SAMOTNOŚĆ

 

 

Gdzieś tutaj lutowym wieczorem bliski byłem utraty życia.

Samochód wpadł w poślizg i dostał się

na lewą stronę drogi. Jadący naprzeciw –

ich światła – znalazły się bardzo blisko.

 

Moje nazwisko, moje dziewczyny, moja praca

oddzieliły się ode mnie i zostały z tyłu, ciche,

oddalone coraz dalej. Ja byłem anonimem

jak chłopiec na szkolnym boisku otoczony przez wrogów.

 

Jadący z przeciwnej strony mieli ogromne reflektory.

Oświetlały mnie kiedy kręciłem kierownicą

przezroczysty w przerażeniu płynącym jak białko jajka.

Sekundy pęczniały – zajmując coraz więcej miejsca –

wielkie jak gmachy szpitalne.

 

I prawie można było się zatrzymać,

odpocząć chwilę

przed zderzeniem.

 

Nagle koła załapały: pomocne ziarna piasku

albo cudowne uderzenie wiatru. Auto wyszło z poślizgu

i przeleciało na drugą stronę jezdni.

Słup, zgniecenie – ostry dźwięk –

odleciał w ciemność.

 

Nastał spokój. Siedziałem w ciszy i patrzyłem

jak ktoś idzie przez śnieżycę

żeby zobaczyć jak ze mną.

 

II

 

Chodziłem długo

po zmrożonych polach Gotów.

Żadnego człowieka jak okiem sięgnąć.

W innych częściach świata

ludzie rodzą się, żyją i umierają w stałym tłoku.

 

Bycie cały czas widocznym – życie

pod obstrzałem wielu oczu –

musi dawać specjalny wyraz twarzy.

Twarz obłożoną gliną.

 

Bełkot podnosi się i opada

kiedy dzielą pomiędzy siebie

niebo, cienie, ziarna piasku.

 

Muszę być sam

dziesięć minut rano

i dziesięć minut wieczorem.

- Bez programu.

 

Wszyscy stoją w kolejce do wszystkich.

Wielu.

Jeden.

 

(KLANGER OCH SPÅR, 1966)

 

 

 

ENSAMHET

 

Här var jag nära att omkomma en kväll i februari.

Bilen gled sidledes på halkan, ut

på fel sida av vägen. De mötande bilarna –

deras lyktor – kom nära.

 

Mitt namn, mina flickor, mitt jobb

lösgjorde sig och blev kvar tyst bakom,

allt längre bort. Jag var anonym

som en pojke på en skolgård omgiven av fiender.

 

Mötande trafik hade väldiga ljus.

De lyste på mig medan jag styrde och styrde

i en genomskinlig skräck som flöt som äggvita.

Sekunderna växte – man fick rum där –

de blev stora som sjukhusbyggnader.

 

Man kunde nästan stanna upp

och andas ut en stund

innan man krossades.

 

Då uppstod ett fäste: ett hjälpande sandkorn

eller en underbar vindstöt. Bilen kom loss

och krälade snabbt tvärs över vägen.

En stolpe sköt upp och knäcktes – en skarp klang – den

flög bort i mörkret.

 

Tills det blev stilla. Jag satt kvar i selen

och såg hur någon kom genom snöyran

för att se vad det blev av mig.

 

II

 

Jag har gått omkring länge

på de frusna östgötska fälten.

Ingen människa har varit i sikte.

I andra delar av världen

finns de som föds, lever, dör

i en ständig folkträngsel.

 

Att alltid vara synlig – leva

i en svärm av ögon –

måste ge ett särskilt ansiktsuttryck.

Ansikte överdraget med lera.

 

Mumlandet stiger och sjunker

medan de delar upp mellan sig

himlen, skuggorna, sandkornen.

 

Jag måste vara ensam

tio minuter på morgonen

och tio minuter på kvällen.

– Utan program.

 

Alla står i kö hos alla.

 

Flera.

 

En.

 

 

 

O HISTORII

 

I

 

Któregoś dnia w marcu idę nad jezioro i słucham.

 

Lód jest tak niebieski jak niebo. Łamie się pod słońcem.

 

Słońcem, które szepcze do mikrofonu pod pokrywą lodu.

 

Bulgocze i fermentuje. Tak jakby ktoś trząsł prześcieradłem

 

                                  daleko.

 

Wszystko przypomina historię: nasze TERAZ. Jesteśmy zanurzeni,

 

                                   słuchamy.

 

 

 

II

 

Konferencje jak latające wyspy bliskie katastrofy...

 

Później: długi trzęsący się most kompromisów.

 

Tam skoncentruje się ruch, pod gwiazdami,

 

pod bladymi twarzami nienarodzonych,

 

wyrzuconych w pustkę, anonimowych jak ziarna ryżu.

 

 

 

III

 

Goethe w 1926 podróżował po Afryce przebrany za Gide i widział wszystko.

 

Niektóre twarze są wyrazistsze w wyniku tego co zobaczyły po śmierci.

 

Kiedy przeczytano wiadomości z Algerii

 

pojawił się wielki dom z przysłoniętymi oknami,

 

wszystkimi prócz jednego. Ktoś widział tam twarz Dreyfusa.

 

 

 

IV

 

Radykał i Reakcjonista żyją razem jak

 

                                   w nieszczęśliwym małżeństwie,

 

uformowani przez siebie, uzależnieni od siebie.

 

Lecz my ich dzieci musimy się uwolnić.

 

Każdy problem krzyczy w swoim języku.

 

Idź jak pies gończy tropem prawdy.

 

 

 

V

 

Gdzieś tam na dworze niedaleko od zabudowy

 

Leży do paru miesięcy zapomniana gazeta, pełna

 

                                   zdarzeń.

 

Starzeje się leżąc dnie i noce poddana działaniu deszczu i słońca,

 

aby zamienić się w sadzonkę, głowę kapusty, po to aby

 

połączyć się z ziemią.

 

Podobnie jak pamięć, która powoli przeistacza się w ciebie.

 

 

(Ze zbioru KLANGER OCH SPÅR, 1966)

 

 

 

KWIECIEŃ I CISZA

 

 

 

Wiosna wzięła na wstrzymanie.

 

Aksamitnociemny rów

wije się obok mnie

bez odbić.

 

Świecą się tylko

żółte kwiaty.

 

Wnoszą mnie w mój cień

jak skrzypce 

w czarnym pokrowcu.

 

A to co chcę powiedzieć

błyszczy  poza zasięgiem

jak srebro

w lombardzie

 

 

(z Żałobnej gondoli 1996)

 

 

 

APRIL OCH TYSTNAD

 

 

Våren ligger öde.

Det sammetsmörka diket

krälar vid min sida

utan spegelbilder.

 

 

Det enda som lyser

är gula blommor.

 

 

Jag bärs i min skugga

som en fiol

i sin svarta låda.

 

 

Det enda jag vill säga

glimmar utom räckhåll

som silvret

hos pantlånaren.

 

(ur Sorgrgondolen 1996)

 

 

 

Peryferia

 

Ludzie w drelichach koloru ziemi wychodzą z rowu.

To miejsce przejściowe, martwego spokoju, ni wieś, ni miasto.

 

Dźwigi na horyzoncie chciałyby skoczyć, tylko zegary są przeciw.

Porozrzucane rury betonowe spijają światło suchymi językami.

Warsztaty samochodowe pomieszczone w byłych stajniach.

Kamienie rzucają cienie ostre jak przedmioty na powierzchni księżyca.

 

Tych miejsc jest coraz więcej.

Jak kupione za judaszowe srebrniki:

„pole garncarskie na cmentarz dla obcych”.

 

 

 

Utkantsområde

 

Män i överdragskläder med samma färg som marken kommer upp ur ett dike.

Det är ett övergångsområde, dödläge, varken stad eller land.

 

Byggnadskranarna vid horisonten vill ta det stora språnget men klockorna vill inte.

Kringkastade cementrör lapar ljuset med torra tungor.

Bilplåtverkstäder inrymda i före detta lagårdar.

Stenarna kastar skuggorna skarpt som föremål på månytan.

 

Och de platserna bara växer.

Som det man köper för Judas’ pengar:

„Krukmakaråkern till begravningsplats för främlingar.”

 

 

 

BAŁTYKI

Fragment

 

30 czerwiec. Zatoka jest dziś ekscentryczna – pierwszy raz od wielu lat

przepełniona meduzami, pompującymi do przodu spokojnie i delikatnie,

wszystkie należą do tego samego armatora: AURELI, płyną po wodzie

jak kwiaty po morskim pogrzebie,

kiedy je wyjąć z wody tracą formę,

tak jakby niesłychaną prawdę wyjąć z ciszy i przeformować na nieżywy żel,

podobnie one, nieprzetłumaczalne muszą pozostać w swoim środowisku

 

 

ÖSTERSJÖAR

 

30 juli. Fjärden har blivit excentrisk - idag vimlar maneterna för

första gången på åratal, de pumpar sig fram lugnt och skon-

samt, de hör till samma rederi: AURELIA, de driver som blom-

mor efter en havsbegravning, tar man upp dem ur vattnet

försvinner all form hos dem, som när en obeskrivlig sanning

lyfts upp ur tystnaden och formuleras till död gelé, ja de är

oöversättliga, de måste stanna i sitt element

 

 

 

 

Przekład: Mirosław Rodziewicz

Tegoż tłumacza przekłady w „Zeszytach Poetyckich”:

Gösta Ågren - prezentacja

Tomas Tranströmer „Wspomnienie”

 

 

Tomas Gösta Tranströmer (ur. 15 kwietnia 1931 w Sztokholmie) – szwedzki poeta, pisarz i tłumacz. Laureat Literackiej Nagrody Nobla za rok 2011. Jego twórczość została przetłumaczona i wydana w ponad 60 językach.

 

 

1 Komentarz od tłumacza: W poezji Tranströmera, aczkolwiek nie jest to poezja stricte religijna, nietrudno odnaleźć ślady chrześcijaństwa i silnej, wypełniającej życie poety wiary. Zaskakujące to o tyle, że młodziutki Tomas będąc w gimnazjum buntował się przeciw religii a nawet odmówił bierzmowania. Prawdopodobnie było to duże wydarzenie w jego ówczesnym życiu. Pamiętajmy, że taki krok całkiem inaczej aniżeli dziś oceniany był przez otoczenie - miał miejsce w połowie lat czterdziestych, gdy stopień sekularyzacji Szwedów był nieporównywalny do dzisiejszego.

Ciekawe, że późniejsze odnalezienie wiary Tranströmer w dużym stopniu tłumaczy niepoddaniu go w wieku dziecięcym „nadużyciom religijnym” Użycie tak mocnego sformułowania bardzo wyraźnie świadczy o wysokim stopniu niezależności, jaki poeta zachował do religii. Po ukończeniu gimnazjum - już silnie związany z poezją - Tomas rozpoczyna studia religioznawcze. Zapewne wówczas dojrzał i wybrał swe poetyckie motto: „nadawać kształt życiu duchowemu, odkrywać misterium”. Do realizacji tego celu używa skromnych środków.

 
Copyright 2023 | ZeszytyPoetyckie.pl | Redakcja | Mapa serwisu | Regulamin

Akceptuję

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies

Serwis wykorzystuje pliki cookies m.in. w celu poprawienia jej dostępności, personalizacji, obsługi kont użytkowników czy aby zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie. Każdy może sam decydować o tym czy dopuszcza pliki cookies, ustawiając odpowiednio swoją przeglądarkę.

Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności i Regulaminie.

Twoja prywatność jest dla nas ważna

Właściciel serwisu gromadzi i przetwarza dane o użytkownikach (w tym dane osobowe) w celu realizacji usług za pośrednictwem serwisu. Dane są przetwarzane zgodnie z prawem i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przetwarzanie części danych może być powierzone innym partnerom.


Przetwarzanie danych

Polityka Prywatności

Zmień ustawienia ciasteczek

Bezpieczeństwo w Internecie