Joanna Dziwak „sturm & drang” już w sprzedaży |
Joanna Dziwak – wiersze publikowała w wielu pismach literackich, m.in. w „Akcencie”, „Toposie” i „Czasie Kultury”. Tłumaczyła również poezję Bertolta Brechta. Studiuje filozofię na UJ. W 2010 roku została nominowana do Nagrody im. Andrzeja Krzyckiego. Pochodzi z Dęblina, mieszka w Krakowie.
Joanna Dziwak „sturm & drang” Redaktor tomu: Krzysztof Szymoniak
O debiucie Joanny Dziwak:
„Cieszy mnie ten debiut nie tylko dlatego, że Joanna Dziwak kończyła puławskie Liceum, do którego też (wiele lat wcześniej) chodziłem i że studiowała filozofię (co prawda w Krakowie). Cieszy mnie, bo jest wyrazisty, jest mocny (jak tytułowa burza i napór), opowiada wreszcie pewną historię o dojrzewaniu, w którą się wierzy i która nie jest opowieścią pensjonarki, a jest zarazem opowieścią o świecie, o zderzeniu z nim, o języku wreszcie, możliwościach, które daje, i pułapkach, które zastawia.” Bohdan Zadura
Z posłowia: Joanna Dziwak. Poznałem ją w trakcie pierwszej edycji konkursu o Nagrodę im. Andrzeja Krzyckiego. Konkursu na debiut książkowy dla młodych poetów, którzy nie przekroczyli 30 roku życia. Najpierw, jako juror, czytałem jej zestaw (i coś mnie w nim pociągało), a potem słuchałem jak sama czyta swoje wiersze. Było to podczas ogólnopolskiej imprezy młodoliterackiej. Znalazła się bowiem w finałowej dziesiątce uczestników konkursu, których do Gniezna zaproszono na uroczystą galę. To, co mnie pociągało w jej poezji, a co objawiło mi się podczas prezentacji na żywo, to był najpierw język. Dzisiaj nie mam wątpliwości, że świeży, pełen niespodzianek stylistycznych i gramatycznych, inteligentnie i świadomie przekuwany w teksty poetyckie język tych wierszy, przyciąga od pierwszego czytania lub od pierwszego usłyszenia. Jest jak muzyka, która nas zabiera z sobą w daleką podróż, na wyspy nieznane. Ale to nie wszystko, bo gdy zacząłem przyglądać się partyturze tej książki, gdy zacząłem badać ją z uwagą – słowo po słowie, wers po wersie – to okazało się, że jest w niej myśl i refleksja, sens, rozbłysk talentu i obietnica lektury o jakich mogą pomarzyć niejednokrotnie nawet wybitnie sprawni młodzi poeci z literackiego panteonu. Ostatecznie Joanna Dziwak nie znalazła się w gronie zwycięzców, ale sprawa nie dawała mi spokoju. Namówiłem więc Dawida Junga, poetę i redaktora naczelnego „Zeszytów Poetyckich”, głównego pomysłodawcę i animatora konkursu, aby nie porzucać autorki, czy raczej nie pozostawiać jej z poczuciem niespełnienia, skoro te wiersze zasługują na chwilę uwagi i oko życzliwego redaktora. Tak doszło do kolejnego spotkania, podczas którego ustaliliśmy we troje (Joanna, Dawid i ja), że coś trzeba natychmiast z tą książką zrobić. Bo jeżeli nie teraz i nie my, to kiedy i kto? Praca nad nią trwała kilka dni, ale efekt końcowy wart był naszego wspólnego wysiłku. Śmiem twierdzić, że oto mamy przyjemność zaprezentować Państwu książkę o jaką mogłyby się pokusić najważniejsze wydawnictwa interesujące się młodą poezją. Jest to – moim zdaniem – zbiór wierszy niezwykle nowoczesnych, diablo przewrotnych, mających sporą szansę rozbić niektóre, pozbawione już dynamiki i zaledwie efekciarskie klimaty oraz pracujące na jałowym biegu poetyckie figury i dykcje. Autorka – wbrew pozorom – nie bawi się językiem swojego pokolenia, językiem zbudowanym na wzór tego, co przynosi z sobą reklama i telewizja, co proponują swoim czytelniczkom kolorowe magazyny dla dziewcząt, co skutecznie i cynicznie (udając sznyt epoki) sączy w sformatowane mózgi młodych ludzi kultura masowa, zwana też popkulturą. Ona tym językiem świadomie i precyzyjnie operuje na poziomie formy, niejeden raz zaskakując pomysłowością i odwagą w łamaniu oraz tworzeniu na nowo znanych związków frazeologicznych i niepodważalnych norm gramatycznych. Ona pisze, opowiada nim o sprawach swojego pokolenia, ale robi to nie dla poklasku, sławy i formalnych fajerwerków, ale po to, by osiągać zachwycające chwilami efekty na poziomie treści i filozoficznego przesłania. Buduje w tym języku świat przedstawiony, pełen szczerych i nielandrynkowych emocji wpisanych w przejmująco bolesną samotność. Autorka z jakiegoś powodu utożsamia się z mową młodych barbarzyńców, więc nie dziwi, że językiem tym mówi podmiot liryczny, mówią nim także pozostali uczestnicy pozornie tylko niespójnego dyskursu o egzystencji i swoistych prawach dżungli wpisanych w otaczającą ich rzeczywistość. Nie chcę zatem prorokować, bo nie taką rolę wyznaczył mi szczęśliwy traf, jednak nie zdziwiłbym się zbytnio, gdyby ta książka jako całość (a na pewno niektóre umieszczone w niej wiersze) znalazła się wkrótce na top-liście nowości, debiutów, inteligentnych artystycznie skandali, jeżeli – rzecz jasna – takowe listy istnieją. Życzę pani Joannie jak najlepiej, życzę jej wielu istotnych satysfakcji na niełatwej drodze do własnej krainy poetyckiego spełnienia. Jest kobietą mądrą, która dokładnie wie, o czym i po co pisze, więc z pewnością sobie poradzi, ale jest przede wszystkim kobietą utalentowaną. Krzysztof Szymoniak
|